wtorek, 15 marca 2016

Rozdział 24. You and I

- Myślę, że nie powinni się spotykać.- kładę dłonie na klatce piersiowej chłopaka i odpycham go.
- Dlaczego?!- lekko unosi głos i podnosi brew do góry.
- Jest od niej starszy o 8 lat. I tak nic z tego nie wyjdzie.- wywracam oczami i wymijam go. Nie odchodzę za daleko bo głos Biebera powoduje, że sztywnieje.
- Nie wtrącaj się w jej życie. To jej sprawa z kim będzie się pieprzyć. Masz zamiar zaglądać jej w łóżko?! Selena ogarnij sie!- mierzę go surowym wzrokiem. Jak on może coś takiego mówić? Ja się tylko martwię o swoją przyjaciółkę. Jest jeszcze niepełnoletnia. Ma dopiero rocznikowo osiemnaście lat.
- To ty nie wtrącaj się w moją i jej przyjaźń. Powiedz bratu, żeby trzymał chuja przy sobie. Bo nich spróbuje coś wywinąć. To nie będzie go już miał.- zastanawiam się chwilę, czy po prostu nie wyjść z jego mieszkania i pojechać do siebie. Ale jest już prawie 12, nie chcę wracać o tak później porze i sie tłumaczyć
- Śpisz na kanapie.- rzucam. Gdyby nie to że własnie się z nim pokłóciłam, zaczęłabym się śmiać z jego miny. Ale w tym momencie jestem nadzwyczaj poważna.
- No chyba sobie jaja robisz.- wkurzył się.
- Dobra nogę wracać o tej porze do domu. Skoro tak tego chcesz.- czekaj na jego reakcje, ale ten tylko mruczy coś pod nosem i opuszczę salon. Za chwilę wraca do niego z kocem i poduszką. W sumie ma jeszcze 2 wolne pokoje, ale nie pomyślał i nie urządził ich. Idiota. Rzuca koc i poduszkę na kanapę, a po chwili kładzie się na niej. Wyciąga telefon i zaczyna się nim bawić. Zadowolona z tego iż wygrałam idę do jego sypialni. Nie mam swoich piżam ani żadnych koszulek. Więc biorę białą koszulę Biebera i idę pod prysznic. Myję się i wychodzę. Ubieram koszulę a włosy wycieram w ręcznik i wiążę w koka. Na boso idę do kuchni wziąć z niej wodę. Zerkam kątem oka na Biebera. Ogląda telewizję i przez chwilę spogląda na mnie, a później spowrotem jego wzrok spoczywa na urządzeniu. Chichoczę pod nosem. Już mi przeszło. Szybko przechodzi mi złość na kogoś. Jeżeli pokłócę się z tą osobą o coś bezsensownego. Ale zobaczę jak on się będzie zachowywał. Co zrobi rano. Biorę butelkę wody i wracam spowrotem do pokoju.

                                                                        ~*~
Przeciągam się, jestem nadzwyczaj wyspana. Ciekawe jak obrażalski spał. Wstaję i przeciągając się wchodzę do kuchni.
- Cześć.- rzucam ziewając. Chłopak nie odpowiada tylko zajmuję się swoim jedzeniem i patrzy się w telefon.- A więc tak? Mamy focha? Hmm. To może szybki seks na zgodę?- siadam obok niego i mruczę mu do ucha, ale on nie reaguję. Kładę rękę na jego kolanie i jadę coraz wyżej, ale on ją strąca.
- Przestań.- rzuca nie odrywając wzroku od telefonu. Ponownie powtarzam swój ruch. Chłopak wstaję i wychodzi z kuchni. Wchodzi do swojej sypialni, a ja idę za nim. stoi oparty rękami o umywalkę w łazience.
- No nie gniewaj się. Poniosło mnie, ale ciebie też poniosło.- przytulam go od tyłu i mocno przyciągam do siebie jego plecy.- Martwię się o An. Nie znam Eliota, nie wiem jaki jest.
- Dziwnę, że martwisz się o jej życie, a nie o swoje.
- Justin no.- lekko drapię go po brzuchu.
- Czemu nie chcesz ze mną być?- robię kamienną twarz. Co mam mu powiedzieć? Wybacz Justin, ale boję się, że któregoś dnia zobaczę cię na naszym łóżku z jakąś dziwką. Myślę nad jakąś racjonalną odpowiedzią i taką żeby go nie urazić w żaden sposób, ale kiedy nie odzywam się chłopak mówi.- Dobra. Muszę lecieć. Zamknij drzwi jak będziesz wychodziła.- uwalnia się z mojego uścisku i wychodzi z łazienki. Przez chwilę stoję z zmarszczonymi brwiami i patrzę w miejsce, gdzie przed chwilą był chłopak. Potrząsam głową i wychodzę z łazienki, gasząc światło.
Chłopaka nie ma już w domu. Wzdycham głośno. Nie przypuszczałam, że będzie się dąsał o bezsensowną kłótnię. Może przesadziłam z tym co powiedziałam wczoraj bo nie powinnam mieszać się w taki sposób w życie mojej przyjaciółki. Ale martwię się o nią. Jem śniadanie, idę wziąć prysznic i uszykować się.

                                                                         ~*~
Wreszcie jestem u siebie. Muszę się wziąć za naukę bo już za chwilę będzie matura i będę musiała wybierać studia, na które pójdę. Za dwa tygodnie testy, a ja jeszcze nie wzięłam się za naukę. Wyciągam książki od biologi, angielskiego, chemii itp. Zapowiada się nudna niedziela.
                                                                          ~*~
Wyczerpana po prawie całej nocy nauki, idę do szkoły z okularami przeciwsłonecznymi na nosie. Jestem wyczerpana i mam niemałe worki pod oczami. A przecież mogłam iść spać. Ale tak przejęłam się tą maturą, że może coś pójść mi nie tak, że wolałam się pouczyć do późna. Kiedy wychodzę z samochodu i od razu widzę roześmianą An idącą w moją stronę. Na ta to przynajmniej wygląda jak człowiek, nie to co ja.
- Mysiaczku!- ogranicz cukierki An.- Nie wiem czy wiesz. Ale znając ciebie i twoje zaniki pamięci, pewnie nie wiesz. Dziś mija 8 lat od kiedy się przyjaźnimy.- uwiesza się na mojej szyi i zaczyna piszczeć, a ja razem z nią.
- Pasowałoby to oblać.- mówię odsuwając ją na długość rąk.
- Tak w tygodniu to ja nie wiem. A w weekend nie mogę bo Eliot zaprosił mnie na ślub jego siostry.- uśmiecha się jak małe dziecko i przeskakuję z nogi na nogę. ŻE CO PROSZĘ?! Jak to ją zaprosił? Przecież znają się dopiero 3 dni? Nie ja tego nie rozumiem.
- Em. Jak to cie zaprosił? Przecież nie znacie się.
- Poznaliśmy się. Zaprosił mnie do siebie po kolacji u Justina.- tylko nie mówcie że ona się z nim przespała bo nie wiem co jej zrobię.
- I co było potem?- poprawiam okulary i torbę.
- No...- spogląda w dół na swoje dłonie.
- Nie nie Angel.- zaczynam się nerwowo śmiać. Nie mam zamiaru krzyczeć teraz na nią w miejscu publicznym. Ale może Justin miał racje to jej życie. Ona nie mówiła mi że mam nie spotykać się z Bieberem chociaż on jest, jaki jest.- Pogadamy o tym później.- chwytam ją za rękę i ciągnę w stronę szkoły.

                                                                                    ~*~
Siedzę  z An w ławce na lekcji j.angielskiego i śmiejemy się z klasowych dziewczyn. Jak wiadomo w każdej klasie są laski, które myślą, że z toną tapety, tipsami, tlenionymi włosami i kusymi spódniczkami wyglądają seksownie. No niestety. Tak nie jest. Dziś Katy. Tak ta Katy, z którą Niall zdradził Angel zrobiła z siebie taką idiotkę, że naprawdę. Mamy nowego nauczyciela od wf. Oczywiście Katy nigdy nie ćwiczy na wf no bo przecież połamałaby sobie swoje neonowe tipsy. A dziś podeszła do praktykanta i złożyła mu śmieszną propozycję. Mianowicie, pójście do łóżka. Gdybym nie stała obok nigdy nie uwierzyłabym, że zniżyła się do takiego czegoś. Cała szkoła już o tym trąbi.
Po klasie rozbiega się pukanie do drzwi. Na początku nie zwracam na to uwagi i dalej rozmawiam z blondynką. Ale kiedy słyszę głos Biebera zamieram.
- Dzień dobry. Mogę na chwilę panią prosić.- uśmiecha się ciepło do mojej nauczycielki, a ta z takim samym uśmiechem wstaje i wychodzi z pomieszczenia. Patrzę znacznie na Angel, ale ta tylko wzrusza ramionami. Dziewczyny z klasy już uśmiechają się do szatyna, co niezbyt mi sie podoba.Po chwili nauczycielka wchodzi do klasy.
- Selena, proszę.- wskazuję na drzwi i siada przy biurku. Podnoszę sie z krzesła i wychodzę.
- Po co tu przyjechałeś?- zakładam ręce na piersi i przyglądam się chłopakowi.
- Przepraszam za wczoraj. Wkurzyłem się że myślisz tak o moim bracie, a tak naprawdę to ja jestem od niego o wiele gorszy.- spuszcza głowę i chowa ręce do kieszeni.
- To ja przepraszam.- podchodzę do niego i uwieszam się na jego szyi.
- To teraz możemy rozważyć twoją wczorajszą propozycję.- mruczy mi w usta.
- To znaczy?
- Seks na zgodę.- wyginam się i zaczynam śmiać.

                                                                               ~*~

- Ja nie wiem czy to był dobry pomysł, Justin.- nagle kiedy siedzę w samochodzie obok Biebera nabierają mnie wątpliwości związane z poznaniem rodziny Justina. Będę w ich oczach tylko osobą towarzyszącą blondyna, ale co jak mnie nie polubią. Bo przecież mnie i Justina jednak łączy coś więcej. I gdyby kiedyś...Jezu o czym ja myślę.
- Ale co?- chłopak marszczy brwi i spogląda na mnie. Mieliśmy przyjechać dzień wcześniej. Ślub jest dopiero jutro.
- Co jak mnie nie polubią.- łapię się za czoło.
- Selena.- jęczy.
- Tak wiem. ''Na pewno cię polubią''.- robię cudzysłów w powietrzu.- Aż mnie głowa rozbolała.
- Prześpij się.- opieram głowę o szybę i zamykam oczy.
Budzi mnie głos Justina.
- Kochanie, wstawaj.- chłopak stoi przy mnie. Za nim stoi jakieś dwie kobiety i mężczyzna. Otwieram szeroko oczy i natychmiast wstaję.
- Dzień dobry. Jestem Selena.- mówię do wszystkich. Słyszę za sobą chichot Justina.
- Witaj złotko.- przytula mnie starsza kobieta o siwych włosach.
- Miło nam poznać dziewczynę mojego syna.- teraz znajduję się w ramionach chyba matki chłopaka. Zaraz. Jak to dziewczynę? Przecież my nie...- Mów mi Patty, kochanie.
- Dobrze, Patty.- uśmiecham się do niej ciepło. Spoglądam na Justina, który stoi za nami z torbami i uśmiechem przygląda się całej tej sytuacji.
Następnie witam się z ojcem chłopak, także uściskiem. Kiedy widzę duży dworek otwieram szeroko usta. Jest cudowny. Mama blondyna chwyta mnie za rękę i prowadzi do środka. Za nami idą pozostali.
- Może jesteście głodni? Odgrzeję wam obiad.
- Nie, dziękuję.- mówię szybko.
- Z moją matką się nie dyskutuję, kotek.- Justin obejmuję mnie ramieniem, a ja gromię go wzrokiem. Zabiję go za to kłamstwo.
- No właśnie.- uśmiecha się Patty.
- Cześć.- z góry schodzi piękna blondynka. To zapewne siostra Justina. Na rękach trzyma małą dziewczynkę. Która wygląda na około góra 2 miesiące.- Jestem Maddy.
- Selena.- witam się z nią delikatnym uściskiem.
- Cześć braciszku.
- Cześć siostra.- chłopak także delikatnie przytula dziewczynę, w końcu trzyma na rękach małe dziecko.- Cześć siostrzenico.- bierze na ręce dziewczynkę. Maddy odchodzi do kuchni, a ja zostaję tylko z Justinem w holu.
- Bieber zabiję cię za to kłamstwo.- mówię szeptem.
- Csii. Dziecko mi obudzisz, kochanie.- cmoka mnie delikatnie w usta i idzie do salonu, gdzie siedzi reszta rodziny.

                                                                           ~*~
Siedzę z Justinem sama w sypialni. Nic nie mogłam robić, abyśmy mieli osobne pokoje. Rodzina Biebera ucieszyła się, że jestem jego dziewczyną. I ja nie wiem jak on to teraz odkręci. Trzymam na rękach małą Lily. Jest cudowna. Zakochałam się w niej tak samo jak w Tobym. Mała ma dopiero 5 tygodni.
- Widzę, że chciałabyś mieć taką małą.- blondyn patrzy na mnie z szelmowskim uśmiechem.
- No kiedyś na pewno tak.- cmokam w czółko dziewczynkę.
- A może teraz?- porusza brwiami. 
- Debil.- rzucam go poduszką i poprawiam sobie dziecko na ręce. 
- Daj mi ją. Popilnuję ją, a ty idź wziąć prysznic.- Maddy pojechała na ostatnie poprawki dotyczące sukni ślubnej. Nikogo oprócz mnie i Justina nie ma w dworku.  Pana młodego jeszcze nie poznałam, a to dziwne bo jestem tu już od 4 godzin.  Wstaję, biorę z torby koszulkę chłopaka, moje spodenki i wchodzę do łazienki. 
Kiedy wykonuję już wieczorne czynności spowrotem wchodzę do sypialni. Justin leży tyłem do mnie na łóżku z Lily. Podchodzę z drugiej strony tak, żebym mogła widzieć jego twarz. Chłopak śpi. Wygląda tak uroczo. Lily leży obok niego i bawi się rączkami. Biorę ją i idę zanieść do jej pokoju. Kładę ją w łóżeczku i czekam chwilę jak zaśnie. Kiedy już to robi wracam do Biebera i kładę się obok niego.  

                                                                               ~*~
Kończę właśnie prostować włosy. Ubieram sukienkę, którą wybrał mi Justin. Chłopak jest już gotowy i rozmawia ze swoim bratem w ogrodzie, gdzie ma się odbyć ceremonia. Angel też jest. Przyjechała z Eliotem. Ja stwierdziłam, że nie będę się na razie w to mieszała. Niech sama decyduje. Wychodzę na ogród i siadam obok blondynki.  
- I jak z Justinem?- zaczyna dziewczyna.
- A jak ma być? Tak jak zawsze.- wzruszam ramionami i macham ręką na chłopaka, żeby podszedł. Zaraz się zacznie.
- No...poznał cię ze swoją rodziną. To chyba coś znaczy.
- Przestań An. Moja rodzina też go zna. A jak z Eliotem?
- A dobrze.- szczerzy się. Obok mnie siada szaty, a obok An Eliot. Poprawiam Justinowi krawat i skupiam się na idącej do ołtarza Maddy. 

                                                                              ~*~
- Justin zostaw mnie. Zmęczona jestem.- mówię odpychając jedną ręką pijanego chłopaka, w drugiej trzymam kieliszek z winem. Właśnie rozmawiam z kuzynką Biebera, kiedy on jest już tak wstawiony, że nie panuję nad sobą. 
- No chodź.- mruczy mi do ucha. 
- Justin.- ostrzegam go po raz kolejny. 
- Chodź. Zrobię ci dobrze.- bierze kosmyk moich włosów i ciągnie go. Uderzam go w rękę i mierzę wzrokiem. Gdyby nie jego kuzynka, która uważa jak reszta rodziny Justina, że jesteśmy razem od razu dostałby w twarz. 
- Idź już spać.
- Tylko z tobą no. Chodź Selly.- ciągnie mnie za rękę.
- To ja zostawiam was ptaszki.- Katrin cmoka mnie w policzek i odchodzi. 
- To teraz możemy iść się kochać?
- Nie. Chodź, zaprowadzę cię do łóżka.- widząc uśmiech szatyna dodaję.- I wracam na przyjęcie.- uśmiecham się zwycięsko, a ten tylko wydaję jęk niezadowolenia. Odkładam kieliszek z winem na stół i oplatam ręką pas chłopaka. O mało co nie przewracam się razem z nim na schodach w domu. Kiedy udaje nam się pokonać schody. Chłopak przewraca się na łóżko twarzą do poduszki. Kręcę z dezaprobatą głową i ściągam jego buty. Obracam go i zaczynam rozpinać jego rozporek. 
- To już?- chłopak podnosi głowę i patrzy na moje dłonie.- Bez gry wstępnej?- wzdycham i powracam do poprzedniej czynności. Zdejmuję mu spodnie, marynarkę i koszulę. Krawat wcześniej zdjął.- Chodź do mnie Selly.- przyciąga mnie i kładzie sie nade mną.- Mam ochotę.- mruczy. 
- Nie Justin. Jesteś pijany. To się źle skończy. 
- Proszę. Proszę. Proszę.- mówi pomiędzy pocałunkami, które składa na mojej szyi. Sama trochę wypiłam i też mam ochotę się na niego rzucić, ale z pijanym Justinem... To zły pomysł. Jednak podniecenie przejmuje nade mną kontrolę. Siadam okrakiem na chłopaku i patrzę przygryzając wargę w jego oczy. 
- Bądź ze mną.- mówi. Selena chcesz tego. A mu w końcu przestanie się chcieć walczyć. Nachylam się nad nim i składam krótki pocałunek na jego ustach.- Mam to uznać za tak?- unosi brwi.
- Mhm.- potakuję i przygryzam wargę. Bieber obraza nas i zaczyna ściągać moją sukienkę. 

niedziela, 6 marca 2016

Rozdział 23. Ah Yeah So What

Budzę się na kanapie w tym samym klubie, w którym tej nocy odbywały się moje urodziny. Łapię się z głowę i próbuję wstać. Kiedy już mi się to udaje rozglądam się dookoła. Kurwa. Ledwo co widzę. Mam niemałego kaca. Angel śpi na fotelu zwinięta w kulkę. Podchodzę do niej i szturcham, żeby się obudziła.
- Co chcesz?- prostuję się, ale zaraz z jej ust wydobywa się jęknięcie.- Mój łeb.- łapie się za głowę.
Siadam po turecku na podłodze i opieram głowę o ręce.
- Nie mogę się w takim stanie pokazać w domu.
- Ja też nie. Film mi się urwał od momentu kiedy poszłam z Niallem na górę. Do pokoju.- cicho chichocze.
- Mi o wiele wcześniej się urwał. Pamiętam tylko niektóre momenty.- wstaję i chwieję się przez chwilę. Głowa boli mnie niemiłosiernie.- Pojadę do Justina. A ty jedź do Nialla. Nawet nie wiem czemu zostałyśmy tutaj same.- szukam swojego telefonu, ale nie mogę znaleźć.- Kurwa chyba zgubiłam telefon.- jęczę.- Daj mi swój.
Blondynka podaję mi białe urządzenie, a ja dzwonię po taksówkę.

                                                                       ~*~
Wychodzę z samochodu w swoim białym kombinezonie i czyjegoś chłopaka skórzanej kurtce. Nie mam pojęcia skąd ją mam, ale spałam w niej. Macham do An i wchodzę do budynku, w którym mieszka Bieber. Wchodzę do windy i opieram się o zimną ścianę. Kiedy drzwi się rozsuwają wychodzę. Pukam do drzwi chłopaka i opiera o nie głowę.  Drzwi się powoli otwierają, a ja bez słowa wchodzę do środka. Odwracam się i patrzę na półprzytomnego Justina. Ma zakrwawione oczy i wygląda nie lepiej niż ja.
- Nie obrazisz się jak dojdę do siebie u ciebie? Nie mogą mnie taką zobaczyć w domu.- pokazuję na siebie i opadam na kanapę.
- Nie.- Bieber wchodzi do swojej sypialni, a za chwilę wychodzi z niej i podaję mi biały kompres.
- Jezu kocham cię.- biorę kompres i kładę go sobie na czole.- Umieram.- jęczę.
Czuję jak chłopak siada obok mnie i kładzie swoją rękę na moim udzie.
- Wczoraj tak jęczałaś, ale z innego powodu. Kiedy wyciągnęłaś mnie do toalety.- patrzę na niego jak na idiotę.
- Żartujesz?- mrużę oczy.
- Nie, laska.
- Idę wziąć prysznic.- wstaję i idę do jego sypialni, a następnie wchodzę do łazienki. Rozbieram się i wchodzę pod prysznic. Jestem tam dość długo, zanim dochodzę do siebie. Kiedy wychodzę spod zimnej wody, czuję się o niebo lepiej. Owijam się ręcznikiem, a włosy wiążę w koka. Wchodzę spowrotem do sypialni, a na łóżku na brzuchu leży rozłożony Justin w samych bokserkach. Jego umięśnione plecy i ten seksowny tyłeczek sprawiają, że już zaczynam mieć w swojej głowie niebezpieczne fantazje. Kładę się obok niego tyle że na plecach i zamykam oczy. Blondyn mruczy coś pod nosem. Spoglądam na niego. Ma zamknięte oczy i zmarszczone brwi. Pewnie też ma cudownego kaca.
- Prysznic ci pomoże.- mówię i odgarniam mu włosy z czoła.
- Nie chce mi się.- jęczy i oblizuje wargi.
- O jeju. No chodź. Zaprowadzę dzidziusia do łazienki i umyję.- łapię go za rękę. Otwiera oczy i patrzy na mnie z tym swoim głupim uśmieszkiem.
- Mówisz, umyjesz?- podnosi się na jednej ręce i nie odrywa wzroku ode mnie.
- Nie wygłupiaj się Justin.- klepię go w tyłek i wstaję.- Justin?! Co mój telefon robi u ciebie?- wołam z kuchni widząc jak biały iPhone leży na blacie.
- Nie wiem!- odkrzykuję. Jest pewnie w łazience bo słyszę  szum wody.
Mam nieodebrane połączenie od Angel. Oddzwaniam i nie muszę długo czekać aż blondynka odbierze.
- Sel, przyjedź do mnie.- słyszę jej wkurzony ton głosy.
- Co się stało?
- Byłam u Nialla i zastałam go w łóżku z jakąś dziwką. No kurwa zajebie albo jego, albo tą szmatę. Katy.
- Zaraz będę.- biegnę do łazienki. Justin stoi nagi pod prysznicem. Nie mam czasu czekać, aż skończy. Ściągam ręcznik i zaczynam ubierać bieliznę.
- Co ty robisz?- chłopak wychodzi spod prysznica i mierzy mnie wzrokiem.
- Muszę lecieć do An.
- A co zobaczyła go z Katy?- zaśmiał się.
- Skąd wiesz?- pytam zakładając biały strój.
- Austin przyłapał ich kiedy mieliśmy układać plan na akcje.
- I czemu mi nie powiedziałeś?!- mierzę go surowym spojrzeniem.
- Nie krzycz. Nie chciałaś wtedy ze mną gadać.- wyciera włosy.
- Jasne. Najlepiej znaleźć jakieś denne wytłumaczenie. Pa.- ubieram szpilki i biorę torbę. Nawet nie mam czasu, żeby wysuszyć włosów. Staję na progu chodnika i próbuję złapać taksówkę. Kiedy już mi się to udaję, podaję adres blondynki i czekam aż będziemy na miejscu.

- Ale jak to się stało?- siadam na łóżku i patrzę na zdenerwowaną dziewczynę.
- Jezu no, normalnie. Weszłam do jego domu, mam klucze więc nie pukałam. Wchodzę do sypialni, a tam on i ta suka Katy.
- Nie wieże, że przespał się z laskę z naszej szkoły. I to taką, która dałaby dupy każdemu kto ma fiuta.
- Całe szczęście, że rodziców nie ma. Oberwałoby mi się jeszcze za to, że się najebałam do nieprzytomności. A gosposi jakoś wbiję że ma nic im nie gadać.- siada na fotelu i chowa twarz w dłoniach.- Przepraszam Sel, że chciałam żebyś tu przyjechała, ale teraz chciałabym pobyć trochę sama i przespać się.
- Nie ma sprawy. Wpadnij do mnie na wieczór. Będę u Justina.- wstaję, podchodzę do niej i całuję w czoło.

                                                                              ~*~
- O to już panna Gomez nie jest wkurwiona na mnie.- Bieber nigdy nie może powstrzymać się od swoich głupich komentarzy. Musiałam wrócić do niego bo rodzice zabiliby mnie za to jak wyglądam.
- Zamknij się.- rzucam w niego jedną szpilką, ale nie trafiam.
- Osz ty! Chciałaś mnie zabić!- wstaję i podbiega do mnie, chwyta mnie w pasie i podnosi do góry, kładzie na kanapie i zaczyna gilgotać. Zaczynam głośno się śmiać.
- Justin przestań!- wołam nie mogąc złapać oddechu.
- Przestanę jak zgodzić się na coś.
- Na co?
- Pójdziesz ze mną na wesele mojej siostry?- w tym momencie przestaję mnie łaskotać i spogląda w moje oczy. Ciężko oddycham i także się w niego wpatruję. Nigdy nic nie wspominał o swojej rodzinie. No może tylko jakieś tam drobnostki. Ale tak to nie mam pojęcia kim jest jego rodzina, a teraz chodź nie jesteśmy razem chce mnie im przedstawić? To słodkie. Ale nie wiem czy powinnam się zgodzić. Chociaż, przecież to tylko ślub jego siostry.
- Dobra.- mówię powoli zaczynając normalnie oddychać. Chłopak nie schodzi ze mnie, a wpatruję się w moje oczy.- A kiedy jest ten ślub?
- W ten weekend.- spycham go z siebie.
- Co?! Przecież to za pięc dni! Oszalałeś! Jak ja mam się przygotować?!- chłopak patrzy na mnie jak na idiotkę.
- Masz pięc dni Selena.
- Facet nie zrozumie.- mówię i łapię za telefon.- Cześć Nicol.- witam sie z pracownicą mojej mamy.- Chciałabym się umówić na jutro do ciebie. Na to co zawsze, plus paznokcie.
- Okey. O 15 mam czas.
- Dobra. Dzięki. To do zobaczenia.- rozłączam się.- Co tak siedzisz? Idziemy na zakupy.- klepię go w kolano i idę do jego garderoby. Nadal stoi tu torba, którą przyniosła mi An kiedy szukałam Justina. Wyciągam z niej ciemne jeansy i czarny crop top. Wchodzę do łazienki i ubieram się. Suszę włosy i biorę moją kosmetyczkę, która stoi na półce przy lustrze. Maluję się, ale nadal widać moje straszne worki. Wyciągam z szuflady przy łóżku okulary Biebera i wchodzę do salonu.
- No co ty tu jeszcze robisz?
- Siedzę?- mówi z pełną buzią.
- Masz 5 minut.- zakładam ręce na piersi.
- Na co 5 minut?
- Żeby się uszykować tumanie.- warczę. Zakładam swoje białe szpilki i czekam na chłopaka. 5min. 10. 15. No kurwa co on tam robi.
- Bieber!- krzyczę i wchodzę do łazienki.- Co ty tyle czasu tu robisz?- chłopak stoi przed lustrem i kończy układać włosy.
- Czekaj jeszcze odlać się muszę.- przewracam oczami i wracam do holu.

                                                                         ~*~
- Dziś wieczorem przyjeżdża do mnie Eliot.- chłopak odzywa się kiedy siedzimy już w samochodzie. Nie odrywa wzroku od drogi.
- Kim jest Eliot? 
- To mój starszy brat. Ja i on mamy być świadkami na ślubie. Przyjedzie coś obgadać.
- Poważnie? Masz być świadkiem? To muszę się wysilić w znalezieniu ci jakiegoś dobrego stroju.- śmieję się. Chłopak tylko wydaję z siebie jęz niezadowolenia. Typowy facet. Nie znosi zakupów.
Chłopak zatrzymuję samochód na parkingu i wychodzi. Spoglądam w lusterko i przejeżdżam balsamem usta. Wychodzę z auta. Justin stoi z jedną ręką w kieszeni, a w drugiej trzyma odpalonego papierosa. 
- Nie znoszę tego zapachu.- wyrywam mu używkę i wyrzucam. 
- Przecież sama palisz.
- Ale dla mnie to co innego.
Wzdycha i łapie mnie za rękę. 
- Co ty robisz?- patrzą na niego ze zmarszczonymi brwiami. 
- Nie marudź tylko chodź.- ciągnie mnie. 

- Przymierz jeszcze tą.- podaję  blondynowi kolejną marynarkę. 
- Selena ile jeszcze?- jęczy.
- Musimy znaleźć coś ekstra.- ponownie podchodzę do wieszaków i szukam czegoś co mogłoby wpaść mi w oko.- Mam!- niemalże krzyczę. Oczy kasjerki na chwilę spoczywają na mnie. Chwytam garnitur i podaję go chłopakowi.- Do tego biała koszula, czarny krawat i będzie ślicznie.- wchodzę mu do przymierzalni i patrzę jak zakłada spodnie, a następnie marynarkę na swoją koszulkę.  
Kupujemy ten garnitur, koszulę i krawat. Teraz zmierzamy w poszukiwaniu czegoś dla mnie. 
- Co myślisz o tej.- pokazuję mu białą sukienkę. 
- Za długa.
- Bieber nie pójdę w sukience, która będzie odsłaniać mi tyłek.
- A szkoda. 
- Przestań. A ta
- Ładna. Przymierz. 

                                                                           ~*~
Wchodzimy z masą toreb do windy. Byliśmy przeszło trzy godziny na zakupach. Dochodzi już 18. Jestem padnięta. Nawet nie mam siły nieść tego wszystkiego. Justin jest obładowany. Ale przynajmniej kupiliśmy wszystko co jest nam potrzebne. 
- Justin. Przydałoby się, żebyś pojechał na zakupy. Zrobiłabym jakąś kolację, skoro przychodzi Eliot i An. 
- An też będzie?
- Mhm.
- Uhh, dobra pojadę.- podaję mi torby, a ja o mało co się nie przewracam. Chłopak idzie spowrotem w stronę wyjścia, a ja tracę go z pola widzenia kiedy winda się zamyka. 
Wchodzę do apartamentu i kładę wszystkie torby w garderobie chłopaka. Kładę się na kanapie i próbuję zasnąć po ciężkim dniu. Nadal nie czuję się najlepiej. 
Budzi mnie dźwięk trzaskających drzwi. Przeciągam się i patrzę kto mógł sprawić ten hałas. 
- Spałaś?- chłopak stawia torby na wyspie w kuchni.
- No co ty.
- No to ja zakupy zrobiłem. Teraz ty gotuj.
- To rozkaz?- krzyżuję ręce na piersiach. Chłopak podchodzi do mnie i bierze kosmyk mych włosów w dłoń. 
- Chętnie wydawałbym ci rozkazy, ale w łóżku.- szepce mi do ucha i odchodzi.
- Debil.- mówię za nim. 
Robię zwyczajne spaghetti. Nie chce mi się siedzieć godzinami przy kuchni. Kiedy makaron jest już gotowy, a sos dochodzi, ktoś puka.
- To Eliot! Otwórz Sel!- blondyn woła z sypialni. Podchodzę do drzwi i je otwieram. Widok dwóch, śmiejących się osób stojących w progu, zadziwia mnie. Moja najlepsza przyjaciółka dobrze się bawi, najwidoczniej w towarzystwie brata Justina.
- Em, cześć.- witam się.
- Hej.- blondynka mówi pierwsza i przytula się do mnie. Ma niesamowicie dobry humor, a jeszcze rano była zła jak nie wiem co. 
- Cześć, Eliot jestem.- chłopak podaję mi rękę. 
- Selena.- lekko ją uściskuję.- Em, skąd się znacie.- pytam kiedy wszyscy oprócz Justina siadają przy stole. 
- Poznaliśmy się przed budynkiem.- zaczyna dziewczyna.- Wpadłam na niego i gdyby nie on przewróciłabym się.
Do kuchni wchodzi Justin, w szarych dresach i koszulce na ramiączka. 
- Cześć An.- wita się z blondynką, a później z brunetem męskim uściskiem. 
Przyglądam się rozmawiającej trójcę. Widać, że moja przyjaciółka jest zafascynowana Eliotem. Tylko, że jest jeden problem dla mnie. 
Ten mężczyzna wygląda na dużo starszego od An.  Jest przystojny, umięśniony i męski. Ale niepokoi mnie ten wiek. 
Kiedy Eliot już się zbiera, blondynka także już wychodzi. Nie zamieniłam z nią słowa tego wieczoru. No trudno pogadam z nią jutro. 
Patrzę jak Justin zamyka drzwi za parą i zbieram talerze po kolacji. Opłukuję je i wkładam do zmywarki. 
- Zostajesz dziś u mnie na noc?- Justin podchodzi do mnie z tyłu i kładzie mi dłonie na biodrach. Zerkam na zegar wiszący w kuchni. Już po 22. Nie chcę mi się jechać do domu. 
- Mhm.
- Co taka zła.- chłopak obraca mnie tak, że stoję z nim twarzą w twarz. 
- Nie jestem zła, tylko...- urywam.- Widziałam jak Angel patrzy się na twojego brata. A on wydaję się od niej dużo starszy no i...
- Ma 26 lat Sel. Czym ty się przejmujesz? Jest rozsądniejszy ode mnie. Powinnaś się sobą przejmować?
- Tak? A to czemu?- uśmiecham się cwaniacko.
- Bo dzisiejszej nocy sprawię, że nie będziesz mogła siedzieć przez kilka dni.- z moich ust wydobywa się głośny chichot.- Czemu nie chcesz ze mną być Selena?- naglę poważnieje. To nie tak, że nie chcę z nim być. Bo przecież chcę i to cholernie. Ale boję się, że kiedyś przez to co on wyprawia może coś mu się stać. Co ja mówię. Teraz też bym cierpiała jeżeli coś takiego by się zdarzyło. Ale boję się zdrady. Nie wiem co oni wyprawiają tam wszyscy. Ale skoro Niall zdradził już kilka razy An. To skąd mam wiedzieć, ze Justin nie śpi z pierwszą lepszą. Nie wiem co mu odpowiedzieć. 
- Justin ja...
- Nie ważne.- przerywa mi i zaczyna całować. 

************************************************************
Kolejny rozdział! ^^
Postać Eliota to Calvin Harris. 

wtorek, 1 marca 2016

Rozdział 22. BIRTHDAY

Tydzień później. 
Wreszcie moje osiemnaste urodziny. Wszystko musi być idealne. Mam dwa dni na przygotowywanie wszystkiego. Wczoraj mogłam odpocząć. Po ciężkim tygodniu Lucy zabrała Tobyego. Jestem wykończona. Teraz jestem pewna, że gdybym miała dziecko zamęczyłabym się na śmierć. Musiałam zajmować się Tobym 24/7. Jedynie czasami, na chwilę zajmowała się nim Martha, albo Angel. Dziś jadę z An dopatrzeć klub, DJ'a i dekoracje. Jutro alkohol i jedzenie. Dziś jeszcze muszę załatwić tort. Co do Justina to...
Wybrał tą pierwszą opcję. Został w gangu. Ale stwierdziłam, że jednak mi na nim zależy do takiego stopnia, że nie mogę pozwolić, aby całkiem znikł z mojego życia. Więc postawiłam na przyjaźń. Chłopakowi to się nie podoba, ale co poradzić. Nikt nie mówił, że życie jest sprawiedliwe.
Wychodzę spod prysznicu i ubieram ciemne jeansy, czarną koszulkę i jeansową kurtkę. Maluję się i czeszę włosy w kitkę. Wchodzę powoli na dół uważnie wpatrzona w telefon. O mało co nie przewracam się przez puchaty dywan w salonie. Wchodzę do kuchni i biorę ze stołu jabłko.
- Wrócę dziś późno, nie czekaj na mnie z obiadem.- informuję Marthę i chwytam swoją torbę, która leży na krześle.  Ubieram na oślep buty bo jestem zapatrzona w sms'y z Angel. Chwytam płaszcz i wychodzę, biorąc po drodze klucze od auta. Wsiadam do samochodu i odkładam na chwilę telefon na siedzenie obok. Zapinam pas i odpalam pojazd. Wysyłam ostatniego sms'a do blondynki i ruszam.
Zatrzymuję się po drodze w jednej z hurtowni, w której robiłam zakupy. Wszystkie potrzebne mi rzeczy, światełka, konfetti, balony, papierowe talerzyki, plastikowe kubeczki i inne takie duperele pakuję do auta. Płacę za towar i spowrotem wsiadam do auta. Jadę prosto pod klub, w którym mają odbyć się moje urodziny. No w końcu będzie ponad 100 osób. Ludzie ze szkoły jak i kuzyni i inni znajomi.
Parkuję przed klubem i wychodzę znów wpatrzona w telefon. Kiedy jestem już w pomieszczeniu słyszę krzyki mojej przyjaciółki.
- Jak można być tak tępym?! Miałeś czas do dziś wszystko rozstawić! To co ty kurwa przez ten czas robiłeś?!
- Jezu Angel, spokojnie. Mówię z uśmiechem przyglądając się mojej przyjaciółce i DJ'owi.
- Byłem zajęty.- tłumaczy się.
- Ale co się stało?- pytam.
- Ten debil nie ustawił jeszcze niczego.- blondynka łapie się ręką za czoło i zamyka oczy.- Nie ja nie będę z nim rozmawiała i się denerwowała. Sama to załatwiaj Sel. Przywiozłaś dekoracje?
- Tak są w aucie.- rzucam jej kluczyki. Dziewczyna łapie je, odwraca się i wychodzi.
- Jestem Selena.- wyciągam rękę w stronę chłopaka. Nie znam się jeszcze z nim, więc najpierw wypada zacząć od tego.
- Zac. Ja lepiej zajmę się już ustawianiem tego sprzętu bo twoja przyjaciółka mnie rozszarpie.- śmiejemy się oboje i brunet odchodzi.
- Może pomożesz mi co?- głos An wyrywa mnie od przyglądania się chłopakowi.
- Już.- biorę od niej jedno pudło i kładę je na stole. Wyciągam światełka i próbuję razem z blondynką je rozplątać.
- Będzie Justin?- spoglądam w jej stronę. Fakt zaprosiłam go, ale nie sądzę aby się zjawił.
- Nie wiem. A Niall?
- Nie będziesz zła?- marszczę brwi.
- Nie. No mów.
- Dałam mu drugą szansę.- przewracam oczami i rzucam na stół światełka.- Selena no ja po prostu...
- Ok nic nie mów.- biorę głęboki wdech i wydech.- Wszystko ok.- uśmiecham się sztucznie.- Trochę czasu minie kiedy ja ponownie mu zaufam, ale przeżyję jakoś.- Angel uwiesza się na mojej szyi i zaczyna piszczeć.
- Dobra rozwieszamy to.- wchodzę na drabinę i próbuję zawiesić światełka wokół całej sali.- Zac pomożesz mi?- pytam chłopaka, który skończył już swoją robotę.- Przytrzymaj mi drabinę.- nie chcę się potłuc dwa dni przed moimi urodzinami. Chłopak podchodzi i łapie mnie za nogi. Uśmiecham się lekko w jego kierunki i wracam do czynności, która robiłam przed chwilą.
- Ja jadę po alko.- An pojawia się w pomieszczeniu.
- Ja miałam sama to zrobić jutro.- odwracam się w jej stronę.
- Jutro będzie za późno. Lecę. A ty Zac. Nie patrz się tak na tyłek Seleny. To obrzydliwe jednak.- uśmiecham się. Czuję, że zaczynam się rumienić.
- Ma taki seksowny tyłek, że nie mogę się nie patrzeć.- uderzam go z otwartej dłoni w tył głowy.
- Debil.- rzucam.

                                                                      ~*~
- No i jest zajebiście.- wszyscy troje patrzymy na gotową salę. Jutro nadmucha się jeszcze balony i będzie idealnie.
- To ja już lecę jak nie będe wam dziewczyny w niczym już potrzebny. Pa.
- Pa.- obie uśmiechamy się w stronę bruneta.
- Jestem wykończona.- jęczę i opadam na skórzaną kanapę.
- Lecisz na niego.- An stwierdza z rękoma położonymi na biodrach.
- No co ty,- mówię z sarkazmem.- Niezła dupa z niego.- obie się śmiejemy. Wstaję i podchodzę do kilku skrzynek z wódką, winem i szampanem. Wszystko wykładam na stół, a An rozstawia butelki na 3 innych stołach.
- No chyba na dziś koniec.- patrzy na zegarek.- Jezu już 17, cały dzień nam zleciał. Muszę się zbierać. Pa.- całuje mnie w policzek i znika. Ja chwilę po niej. Gaszę światło i wychodzę zamykając drzwi.
Ciekawa jestem czy Bieber przyjdzie na moje urodziny. Zaprosiłam go, ale jakoś nie specjalnie wykazał tą chęć przyjścia. No nie wiem, może źle to po prostu odebrałam.
Podjeżdżam pod mój dom i wchodzę do środka. Witam się z Marthą i siadam przy stolę.
- Cały dzień wszystko przygotowywałaś?- brunetka podaję mi talerz z spaghetti.
- z Angel. DJ też nam pomógł.- zawijam makaron na widelec i wkładam do buzi.- Jestem padnięta.- mówię kiedy kończę jeść.- Pójdę się umyć i spać. Dobranoc Martha.
- Dobranoc.- odpowiada mi.
Wbiegam szybko na górę do sypialni. Wchodzę do łazienki i odkręcam ciepłą wodę w wannie. Zaczynam się powoli rozbierać, a kiedy już jestem naga sięgam po telefon i słuchawki. Wchodzę do wanny i zanurzam się po samą szyję. Wkładam słuchawki do uszu i włączam muzykę. Kładę telefon obok wanny, żeby przypadkiem do niej nie wpadł. Kładę się i zamykam oczy.
Leżę już tak przez dłuższą chwilę kiedy naglę czuję jak ktoś wchodzi do wanny. Otwieram natychmiast oczy i zakrywam rękoma piersi.
- Kurwa Bieber co ty robisz! Wychodź stąd!- krzyczę widząc jak nagi chłopak siada naprzeciwko mnie.
- Spokojnie kochanie.- uśmiecha się szelmowsko.
- Justin.- przewracam oczami.- Czy możesz wyjść?
- Nie. Czemu?
- Bo nie jesteśmy razem i nie podoba mi się to, że siedzisz ze mną w jednej wannie.- przewracam oczami.
- Ciii. Nie denerwuj się Selly.- Zaczyna masować moją stopę. Odpuszczam. Z powrotem wkładam słuchawki do uszu i zamykam oczy. Kiedy czuję jak ręka chłopaka od stopy zmierza coraz wyżej otwieram oczy i patrzę na niego złowrogo.
- Nie Justin.- mówię podkurczając nogę.
- Selena.- przybliża się. Opiera się rękoma po obu stronach mojego brzucha.
- Powiedziałam coś.- nie chcę żeby to zabrnęło za daleko po raz kolejny. Chłopak zaczyna składać delikatne pocałunki na mojej twarzy, a później na ustach. Kładzie  się na mnie a ja wydaję z siebie jęk.
- Ciężki jesteś, złaś.- próbuję go zepchnąć, ale ten wpija się w moje usta.
- Usiądź na mnie.- zmienia pozycję i sadza mnie na swoich udach. Nie powinnam wiem o tym dobrze, ale jednak coś mnie do niego ciągnie, że nie mogę się oprzeć. Czuję na swoim podbrzuszu jego erekcję. Mimowolnie się uśmiecham. Pochylam się nad nim i całuję go w usta. Jęczę gdy czuję, że ściska moje piersi. W pewnym momencie zapala się u mnie czerwona lampka. Wstaję i wchodzę z wanny. Owijam się białym ręcznikiem i wchodzę do pokoju. Chwilę za mną w sypialni pojawia się chłopak.
- Co jest?- pyta podchodząc bliżej mnie.
- Jesteśmy tylko przyjaciółmi Justin. Nie chciałeś zrezygnować dla mnie z Robertha. Więc ja nie mogę.- wzdycha głośno.
- To nie jest takie proste.
- Wiem, zrozumiałam już to. Ale ja nadal sądzę, że jakbyś naprawdę chciał to byś to zrobił.
- Selena proszę cię, przemyśl to.- podchodzi do mnie i przytula mnie od tyłu, kładąc przy tym głowę na moim ramieniu. Spoglądam na niego.-  Przemyślisz?- unosi brwi.
- Mhm.- mruczę. Chłopak unosi lekko głowę i daję mi szybkiego buziaka.

                                                                             ~*~

Dziś impreza. Kończę układać włosy. Makijaż mam już gotowy. Ubieram  biały kombinezon i ostatni raz przeglądam się w lustrze. Zakładam białe szpilki i chwytam swoją torebkę.  Schodzę powoli na dół sprawdzając czy wszystko wzięłam. Wychodzę z domu i wsiadam do auta. 

Kiedy jestem już na miejscu, przed wejściem widzę palącą papierowa An
- Cześć żabciu.- witam się i tym zwracam na siebie jej uwagę. 
- Wszystkiego najlepszego Sel.- wyrzuca papierosa i zaczyna mnie ściskać. 
- Jest ktoś już?
- Niall i Zac. Jest jeszcze dużo czasu. Przeszło godzina. 
- No wiem, ale chciałam być trochę wcześniej. 
- Justin będzie?- ta jej bezpośredniość. 
- Nie wiem nie mówił mi.- próbuję wyminąć jego temat.
- A kiedy ostatnio się z nim widziałaś?- marszczy brwi. 
- An chcesz przeprowadzać śledztwo w moje urodziny?- wywracam oczami.
- Nie. Po prostu widziałam jak wychodził od ciebie. Wczoraj. Wieczorem.- na jej ustach gości wielki uśmiech. 
- Zamknij się.- odpycham ją i śmieję się. Obie wchodzimy do środka, a blondynka jak zwykle zaczyna krzyczeć. 
- Niall! Co ty robisz?!- podchodzi do chłopaka i wyrywa mu drinka z ręki.- Miałeś chyba coś zrobić, prawda?
- Eh, odkąd do mnie wróciła czuję się przy niej jak małe niegrzeczne dziecko.- szepcze do Zaca i chyba myśli, że tego nikt oprócz bruneta nie słyszał.- Już idę kochanie.
- Słyszałam.- An zakłada ręce na piersi i odprowadza wzrokiem chłopaka.- A ty Zac? Nie masz nic do roboty? 
- Już, już.- chłopak odstawia swojego drinka i ucieka z pola widzenia. 
- Co ty taka groźna się zrobiłaś?- śmieję się i podchodzę do przyjaciółki. 
- Jak nie panujesz nad facetem to robi się nieposłuszny.- wybucham śmiechem.
Wszystko jest już gotowe, ludzie powoli się już schodzą. Angel nareszcie wyluzowała. Wypiła dwa drinki i od razu weselsza. Ja nie piję, jak na razie. Zastanawiam się czy Bieber przyjdzie. 
Kiedy moje urodziny są już rozkręcone i wszyscy świetnie się bawią, tańczą i wgl. Moja kochana przyjaciółka pomyślała o tym, aby mnie upić. A w moje własne urodziny nie można odmówić. I tak właśnie sprawiła, że zaczynam się chwiać. 
- Selena Bieber przyszedł.- obok mnie pojawia się Niall.
- I co z tego?!- próbuję przekrzyczeć głośną muzykę.
- Nie sam. Austin i dwóch innych jest z nim. 
Jezu znowu kłopoty. Zrezygnowana wstaję z kanapy i idę za blondynem. Znajomi Justina już w najlepsze zajmują sobie jakieś panienki, a on stoi oparty o ścianę i patrzy na mnie. 
- Po co ich przyprowadziłeś?
- Uparli się.- patrzy na mnie z uśmiechem. 
- Selena!- blondynka znajduję mnie. O nie. Tylko nie ona.- Tu się schowała nasza jubilatka. Oj nie uciekniesz kochanie. Twoje zdrowie.- podaję mi kieliszek, a sama wypija zawartość swojego,- Idziemy tańczyć.- Ciągnie mnie w stronę tańczących ludzi.