- Myślę, że nie powinni się spotykać.- kładę dłonie na klatce piersiowej chłopaka i odpycham go.
- Dlaczego?!- lekko unosi głos i podnosi brew do góry.
- Jest od niej starszy o 8 lat. I tak nic z tego nie wyjdzie.- wywracam oczami i wymijam go. Nie odchodzę za daleko bo głos Biebera powoduje, że sztywnieje.
- Nie wtrącaj się w jej życie. To jej sprawa z kim będzie się pieprzyć. Masz zamiar zaglądać jej w łóżko?! Selena ogarnij sie!- mierzę go surowym wzrokiem. Jak on może coś takiego mówić? Ja się tylko martwię o swoją przyjaciółkę. Jest jeszcze niepełnoletnia. Ma dopiero rocznikowo osiemnaście lat.
- To ty nie wtrącaj się w moją i jej przyjaźń. Powiedz bratu, żeby trzymał chuja przy sobie. Bo nich spróbuje coś wywinąć. To nie będzie go już miał.- zastanawiam się chwilę, czy po prostu nie wyjść z jego mieszkania i pojechać do siebie. Ale jest już prawie 12, nie chcę wracać o tak później porze i sie tłumaczyć
- Śpisz na kanapie.- rzucam. Gdyby nie to że własnie się z nim pokłóciłam, zaczęłabym się śmiać z jego miny. Ale w tym momencie jestem nadzwyczaj poważna.
- No chyba sobie jaja robisz.- wkurzył się.
- Dobra nogę wracać o tej porze do domu. Skoro tak tego chcesz.- czekaj na jego reakcje, ale ten tylko mruczy coś pod nosem i opuszczę salon. Za chwilę wraca do niego z kocem i poduszką. W sumie ma jeszcze 2 wolne pokoje, ale nie pomyślał i nie urządził ich. Idiota. Rzuca koc i poduszkę na kanapę, a po chwili kładzie się na niej. Wyciąga telefon i zaczyna się nim bawić. Zadowolona z tego iż wygrałam idę do jego sypialni. Nie mam swoich piżam ani żadnych koszulek. Więc biorę białą koszulę Biebera i idę pod prysznic. Myję się i wychodzę. Ubieram koszulę a włosy wycieram w ręcznik i wiążę w koka. Na boso idę do kuchni wziąć z niej wodę. Zerkam kątem oka na Biebera. Ogląda telewizję i przez chwilę spogląda na mnie, a później spowrotem jego wzrok spoczywa na urządzeniu. Chichoczę pod nosem. Już mi przeszło. Szybko przechodzi mi złość na kogoś. Jeżeli pokłócę się z tą osobą o coś bezsensownego. Ale zobaczę jak on się będzie zachowywał. Co zrobi rano. Biorę butelkę wody i wracam spowrotem do pokoju.
~*~
Przeciągam się, jestem nadzwyczaj wyspana. Ciekawe jak obrażalski spał. Wstaję i przeciągając się wchodzę do kuchni.
- Cześć.- rzucam ziewając. Chłopak nie odpowiada tylko zajmuję się swoim jedzeniem i patrzy się w telefon.- A więc tak? Mamy focha? Hmm. To może szybki seks na zgodę?- siadam obok niego i mruczę mu do ucha, ale on nie reaguję. Kładę rękę na jego kolanie i jadę coraz wyżej, ale on ją strąca.
- Przestań.- rzuca nie odrywając wzroku od telefonu. Ponownie powtarzam swój ruch. Chłopak wstaję i wychodzi z kuchni. Wchodzi do swojej sypialni, a ja idę za nim. stoi oparty rękami o umywalkę w łazience.
- No nie gniewaj się. Poniosło mnie, ale ciebie też poniosło.- przytulam go od tyłu i mocno przyciągam do siebie jego plecy.- Martwię się o An. Nie znam Eliota, nie wiem jaki jest.
- Dziwnę, że martwisz się o jej życie, a nie o swoje.
- Justin no.- lekko drapię go po brzuchu.
- Czemu nie chcesz ze mną być?- robię kamienną twarz. Co mam mu powiedzieć? Wybacz Justin, ale boję się, że któregoś dnia zobaczę cię na naszym łóżku z jakąś dziwką. Myślę nad jakąś racjonalną odpowiedzią i taką żeby go nie urazić w żaden sposób, ale kiedy nie odzywam się chłopak mówi.- Dobra. Muszę lecieć. Zamknij drzwi jak będziesz wychodziła.- uwalnia się z mojego uścisku i wychodzi z łazienki. Przez chwilę stoję z zmarszczonymi brwiami i patrzę w miejsce, gdzie przed chwilą był chłopak. Potrząsam głową i wychodzę z łazienki, gasząc światło.
Chłopaka nie ma już w domu. Wzdycham głośno. Nie przypuszczałam, że będzie się dąsał o bezsensowną kłótnię. Może przesadziłam z tym co powiedziałam wczoraj bo nie powinnam mieszać się w taki sposób w życie mojej przyjaciółki. Ale martwię się o nią. Jem śniadanie, idę wziąć prysznic i uszykować się.
~*~
Wreszcie jestem u siebie. Muszę się wziąć za naukę bo już za chwilę będzie matura i będę musiała wybierać studia, na które pójdę. Za dwa tygodnie testy, a ja jeszcze nie wzięłam się za naukę. Wyciągam książki od biologi, angielskiego, chemii itp. Zapowiada się nudna niedziela.
~*~
Wyczerpana po prawie całej nocy nauki, idę do szkoły z okularami przeciwsłonecznymi na nosie. Jestem wyczerpana i mam niemałe worki pod oczami. A przecież mogłam iść spać. Ale tak przejęłam się tą maturą, że może coś pójść mi nie tak, że wolałam się pouczyć do późna. Kiedy wychodzę z samochodu i od razu widzę roześmianą An idącą w moją stronę. Na ta to przynajmniej wygląda jak człowiek, nie to co ja.
- Mysiaczku!- ogranicz cukierki An.- Nie wiem czy wiesz. Ale znając ciebie i twoje zaniki pamięci, pewnie nie wiesz. Dziś mija 8 lat od kiedy się przyjaźnimy.- uwiesza się na mojej szyi i zaczyna piszczeć, a ja razem z nią.
- Pasowałoby to oblać.- mówię odsuwając ją na długość rąk.
- Tak w tygodniu to ja nie wiem. A w weekend nie mogę bo Eliot zaprosił mnie na ślub jego siostry.- uśmiecha się jak małe dziecko i przeskakuję z nogi na nogę. ŻE CO PROSZĘ?! Jak to ją zaprosił? Przecież znają się dopiero 3 dni? Nie ja tego nie rozumiem.
- Em. Jak to cie zaprosił? Przecież nie znacie się.
- Poznaliśmy się. Zaprosił mnie do siebie po kolacji u Justina.- tylko nie mówcie że ona się z nim przespała bo nie wiem co jej zrobię.
- I co było potem?- poprawiam okulary i torbę.
- No...- spogląda w dół na swoje dłonie.
- Nie nie Angel.- zaczynam się nerwowo śmiać. Nie mam zamiaru krzyczeć teraz na nią w miejscu publicznym. Ale może Justin miał racje to jej życie. Ona nie mówiła mi że mam nie spotykać się z Bieberem chociaż on jest, jaki jest.- Pogadamy o tym później.- chwytam ją za rękę i ciągnę w stronę szkoły.
~*~
Siedzę z An w ławce na lekcji j.angielskiego i śmiejemy się z klasowych dziewczyn. Jak wiadomo w każdej klasie są laski, które myślą, że z toną tapety, tipsami, tlenionymi włosami i kusymi spódniczkami wyglądają seksownie. No niestety. Tak nie jest. Dziś Katy. Tak ta Katy, z którą Niall zdradził Angel zrobiła z siebie taką idiotkę, że naprawdę. Mamy nowego nauczyciela od wf. Oczywiście Katy nigdy nie ćwiczy na wf no bo przecież połamałaby sobie swoje neonowe tipsy. A dziś podeszła do praktykanta i złożyła mu śmieszną propozycję. Mianowicie, pójście do łóżka. Gdybym nie stała obok nigdy nie uwierzyłabym, że zniżyła się do takiego czegoś. Cała szkoła już o tym trąbi.
Po klasie rozbiega się pukanie do drzwi. Na początku nie zwracam na to uwagi i dalej rozmawiam z blondynką. Ale kiedy słyszę głos Biebera zamieram.
- Dzień dobry. Mogę na chwilę panią prosić.- uśmiecha się ciepło do mojej nauczycielki, a ta z takim samym uśmiechem wstaje i wychodzi z pomieszczenia. Patrzę znacznie na Angel, ale ta tylko wzrusza ramionami. Dziewczyny z klasy już uśmiechają się do szatyna, co niezbyt mi sie podoba.Po chwili nauczycielka wchodzi do klasy.
- Selena, proszę.- wskazuję na drzwi i siada przy biurku. Podnoszę sie z krzesła i wychodzę.
- Po co tu przyjechałeś?- zakładam ręce na piersi i przyglądam się chłopakowi.
- Przepraszam za wczoraj. Wkurzyłem się że myślisz tak o moim bracie, a tak naprawdę to ja jestem od niego o wiele gorszy.- spuszcza głowę i chowa ręce do kieszeni.
- To ja przepraszam.- podchodzę do niego i uwieszam się na jego szyi.
- To teraz możemy rozważyć twoją wczorajszą propozycję.- mruczy mi w usta.
- To znaczy?
- Seks na zgodę.- wyginam się i zaczynam śmiać.
~*~
- Ja nie wiem czy to był dobry pomysł, Justin.- nagle kiedy siedzę w samochodzie obok Biebera nabierają mnie wątpliwości związane z poznaniem rodziny Justina. Będę w ich oczach tylko osobą towarzyszącą blondyna, ale co jak mnie nie polubią. Bo przecież mnie i Justina jednak łączy coś więcej. I gdyby kiedyś...Jezu o czym ja myślę.
- Ale co?- chłopak marszczy brwi i spogląda na mnie. Mieliśmy przyjechać dzień wcześniej. Ślub jest dopiero jutro.
- Co jak mnie nie polubią.- łapię się za czoło.
- Selena.- jęczy.
- Tak wiem. ''Na pewno cię polubią''.- robię cudzysłów w powietrzu.- Aż mnie głowa rozbolała.
- Prześpij się.- opieram głowę o szybę i zamykam oczy.
Budzi mnie głos Justina.
- Kochanie, wstawaj.- chłopak stoi przy mnie. Za nim stoi jakieś dwie kobiety i mężczyzna. Otwieram szeroko oczy i natychmiast wstaję.
- Dzień dobry. Jestem Selena.- mówię do wszystkich. Słyszę za sobą chichot Justina.
- Witaj złotko.- przytula mnie starsza kobieta o siwych włosach.
- Miło nam poznać dziewczynę mojego syna.- teraz znajduję się w ramionach chyba matki chłopaka. Zaraz. Jak to dziewczynę? Przecież my nie...- Mów mi Patty, kochanie.
- Dobrze, Patty.- uśmiecham się do niej ciepło. Spoglądam na Justina, który stoi za nami z torbami i uśmiechem przygląda się całej tej sytuacji.
Następnie witam się z ojcem chłopak, także uściskiem. Kiedy widzę duży dworek otwieram szeroko usta. Jest cudowny. Mama blondyna chwyta mnie za rękę i prowadzi do środka. Za nami idą pozostali.
- Może jesteście głodni? Odgrzeję wam obiad.
- Nie, dziękuję.- mówię szybko.
- Z moją matką się nie dyskutuję, kotek.- Justin obejmuję mnie ramieniem, a ja gromię go wzrokiem. Zabiję go za to kłamstwo.
- No właśnie.- uśmiecha się Patty.
- Cześć.- z góry schodzi piękna blondynka. To zapewne siostra Justina. Na rękach trzyma małą dziewczynkę. Która wygląda na około góra 2 miesiące.- Jestem Maddy.
- Selena.- witam się z nią delikatnym uściskiem.
- Cześć braciszku.
- Cześć siostra.- chłopak także delikatnie przytula dziewczynę, w końcu trzyma na rękach małe dziecko.- Cześć siostrzenico.- bierze na ręce dziewczynkę. Maddy odchodzi do kuchni, a ja zostaję tylko z Justinem w holu.
- Bieber zabiję cię za to kłamstwo.- mówię szeptem.
- Csii. Dziecko mi obudzisz, kochanie.- cmoka mnie delikatnie w usta i idzie do salonu, gdzie siedzi reszta rodziny.
~*~
Siedzę z Justinem sama w sypialni. Nic nie mogłam robić, abyśmy mieli osobne pokoje. Rodzina Biebera ucieszyła się, że jestem jego dziewczyną. I ja nie wiem jak on to teraz odkręci. Trzymam na rękach małą Lily. Jest cudowna. Zakochałam się w niej tak samo jak w Tobym. Mała ma dopiero 5 tygodni.
- Widzę, że chciałabyś mieć taką małą.- blondyn patrzy na mnie z szelmowskim uśmiechem.
- No kiedyś na pewno tak.- cmokam w czółko dziewczynkę.
- A może teraz?- porusza brwiami.
- Debil.- rzucam go poduszką i poprawiam sobie dziecko na ręce.
- Daj mi ją. Popilnuję ją, a ty idź wziąć prysznic.- Maddy pojechała na ostatnie poprawki dotyczące sukni ślubnej. Nikogo oprócz mnie i Justina nie ma w dworku. Pana młodego jeszcze nie poznałam, a to dziwne bo jestem tu już od 4 godzin. Wstaję, biorę z torby koszulkę chłopaka, moje spodenki i wchodzę do łazienki.
Kiedy wykonuję już wieczorne czynności spowrotem wchodzę do sypialni. Justin leży tyłem do mnie na łóżku z Lily. Podchodzę z drugiej strony tak, żebym mogła widzieć jego twarz. Chłopak śpi. Wygląda tak uroczo. Lily leży obok niego i bawi się rączkami. Biorę ją i idę zanieść do jej pokoju. Kładę ją w łóżeczku i czekam chwilę jak zaśnie. Kiedy już to robi wracam do Biebera i kładę się obok niego.
~*~
Kończę właśnie prostować włosy. Ubieram sukienkę, którą wybrał mi Justin. Chłopak jest już gotowy i rozmawia ze swoim bratem w ogrodzie, gdzie ma się odbyć ceremonia. Angel też jest. Przyjechała z Eliotem. Ja stwierdziłam, że nie będę się na razie w to mieszała. Niech sama decyduje. Wychodzę na ogród i siadam obok blondynki.
- I jak z Justinem?- zaczyna dziewczyna.
- A jak ma być? Tak jak zawsze.- wzruszam ramionami i macham ręką na chłopaka, żeby podszedł. Zaraz się zacznie.
- No...poznał cię ze swoją rodziną. To chyba coś znaczy.
- Przestań An. Moja rodzina też go zna. A jak z Eliotem?
- A dobrze.- szczerzy się. Obok mnie siada szaty, a obok An Eliot. Poprawiam Justinowi krawat i skupiam się na idącej do ołtarza Maddy.
~*~
- Justin zostaw mnie. Zmęczona jestem.- mówię odpychając jedną ręką pijanego chłopaka, w drugiej trzymam kieliszek z winem. Właśnie rozmawiam z kuzynką Biebera, kiedy on jest już tak wstawiony, że nie panuję nad sobą.
- No chodź.- mruczy mi do ucha.
- Justin.- ostrzegam go po raz kolejny.
- Chodź. Zrobię ci dobrze.- bierze kosmyk moich włosów i ciągnie go. Uderzam go w rękę i mierzę wzrokiem. Gdyby nie jego kuzynka, która uważa jak reszta rodziny Justina, że jesteśmy razem od razu dostałby w twarz.
- Idź już spać.
- Tylko z tobą no. Chodź Selly.- ciągnie mnie za rękę.
- To ja zostawiam was ptaszki.- Katrin cmoka mnie w policzek i odchodzi.
- To teraz możemy iść się kochać?
- Nie. Chodź, zaprowadzę cię do łóżka.- widząc uśmiech szatyna dodaję.- I wracam na przyjęcie.- uśmiecham się zwycięsko, a ten tylko wydaję jęk niezadowolenia. Odkładam kieliszek z winem na stół i oplatam ręką pas chłopaka. O mało co nie przewracam się razem z nim na schodach w domu. Kiedy udaje nam się pokonać schody. Chłopak przewraca się na łóżko twarzą do poduszki. Kręcę z dezaprobatą głową i ściągam jego buty. Obracam go i zaczynam rozpinać jego rozporek.
- To już?- chłopak podnosi głowę i patrzy na moje dłonie.- Bez gry wstępnej?- wzdycham i powracam do poprzedniej czynności. Zdejmuję mu spodnie, marynarkę i koszulę. Krawat wcześniej zdjął.- Chodź do mnie Selly.- przyciąga mnie i kładzie sie nade mną.- Mam ochotę.- mruczy.
- Nie Justin. Jesteś pijany. To się źle skończy.
- Proszę. Proszę. Proszę.- mówi pomiędzy pocałunkami, które składa na mojej szyi. Sama trochę wypiłam i też mam ochotę się na niego rzucić, ale z pijanym Justinem... To zły pomysł. Jednak podniecenie przejmuje nade mną kontrolę. Siadam okrakiem na chłopaku i patrzę przygryzając wargę w jego oczy.
- Bądź ze mną.- mówi. Selena chcesz tego. A mu w końcu przestanie się chcieć walczyć. Nachylam się nad nim i składam krótki pocałunek na jego ustach.- Mam to uznać za tak?- unosi brwi.
- Mhm.- potakuję i przygryzam wargę. Bieber obraza nas i zaczyna ściągać moją sukienkę.
CUDOWNY <3
OdpowiedzUsuń:*!<3
UsuńStrasznie Cię przepraszam :( Przeczytałam już dawno, ale mam jakieś problemy z dodawaniem komentarzy na telefonie.
OdpowiedzUsuńJak zawsze świetny. Zaglądam codziennie i z niecierpliwością czekam na kolejny <3 Pisz. Weny życzę :*
http://paris-ff.blogspot.com/
Dziękuję kochana:*
UsuńNiestety ostatnio mam bolesny brak weny, ale postaram się coś z tym zrobić i jak najszybciej napisać kolejny rozdział :*
Bardzo fajny ten rozdział ale dodany 15 marca a ja oczekuje kontynuacji. W takim momencie zakończyłaś. Nie mogę już wytrzymać...Moja psychika nie wytrzymuje i dopowiadam sb dalszy ciąg ale to nie to samo. Moja cierpliwość sięgnęła zenitu.
OdpowiedzUsuńPodsumowując moje zażalenie...KIEDY NASTĘPNY ROZDZIAŁ?
Tak właśnie to samo myślałam. ...
UsuńPoprostu nie mam co ze sobą zrobić. ..
Gdy to czytalam moje życie miało barwy teraz .... teraz jest czarne i białe
Maby szare
Już nie wytrzymuje psychicznie i fizycznie
DAJ ŻE TEN ROZDZIAŁ
Proszę błagam dodaj ten rozdz
OdpowiedzUsuńMojej życie bez nich nie ma sensu
Takich blogów jest bardzo mało
Proszeeeeee
Hahaha :*
UsuńPrzepraszam, że tak długo zwlekałam z następnym rozdziałem. Teraz postaram się dodać jak najszybciej kolejny. Ale muszę wam powiedzieć, że jeszcze kilka rozdziałów i koniec. Ale nie zdradzę wam jakie będzie zakończenie;*
Dziękuję, że czytacie to ff
Kocham was <3