niedziela, 7 sierpnia 2016

Rozdział 4. Let Me Love You

Wstaję kompletnie niewyspana.  Jest 9 rano, a ja muszę się uszykować i iść dziś wraz z moją i Nicka mamą po suknie ślubną. Moim zdaniem mam jeszcze na to czas, ale nasze matki uparły się i chcą żeby już wcześniej wszystko było dopięte na ostatnio guzik. Nie dosyć, że idziemy po suknię to muszę jechać jeszcze wybierać zastawę. Nie mam dzisiaj ochoty a żadną z tych rzeczy. Po wczorajszym incydencie z Justinem jestem pewna, że wszystko skomplikowałam. Jestem pewna, że Justin nie będzie chciał odpuścić. Sama nie wiem czy ja chcę, aby odpuścił. Ah, to takie skomplikowane. Podnoszę się z łózka całując przed tym Nicka w ramię, którym mnie owijał. Idę do łazienki biorę prysznic, maluję się i ubieram w obcisłe jeansy i czarny krótki top. Kiedy wychodzę z niej brunet już nie śpi.
- Hej księżniczko.- siadam obok niego na łóżku i daje mu buziaka.
- Hej.- kładę mu głowę na ramieniu.- Muszę iść na zakupy z twoją i moją mamą.- brunet śmieję się cicho.
- No to powodzenia, skarbie.- całuję mnie w czoło. Wstaję i biorę swoją torbę, rzucam krótkie ''pa'' w stronę Nicka i wychodzę.
Kiedy zamykam drzwi od razu moją uwagę przykuwa nie kto inny jak Justin Bieber. Karcę się w myślach, że byłam taka głupia i chciałam mieszkać w tym samym wieżowcu co on. Próbuję wyminąć blondyna, ale na marne.
- Selena, czekaj!- biegnie za mną, ale ja przyśpieszam. Wbiegam do windy i jak najszybciej naciskam pierwszy lepszy guziczek. W ostatniej chwili ręka chłopaka blokuję drzwi, a on sam wchodzi do środka windy.
- Kurwa.- opieram głowę o ścianę i zamykam oczy. Mam nadzieję, że nie będzie poruszał wczorajszej rozmowy, błagam.
- Czemu uciekałaś?- zbliża się do mnie na niebezpieczną granicę i kładzie swoje dłonie na moich nadgarstkach. Próbuję je strzepnąć, ale na marne.
- Śpieszę się. Możesz mnie puścić?
- Nie.
- Aha?- marszczę brwi.- Co chcesz w takim razie?
- Musimy porozmawiać nie uważasz?
- Na jaki temat, Justin?- zaczynam się już lekko denerwować. Na dole czeka na mnie moja matka, co jak zobaczy mnie znowu z Justinem? Co sobie może pomyśleć. Przecież ona dobrze wie, że byłam kiedyś z nim. Wie, że rozstaliśmy się i przez 5 lat nie mieliśmy kontaktu, a teraz nagle on się zjawia i przebywa ciągle w moim otoczeniu. Będzie zła.
- Na nasz temat. Nie zaprzeczyłaś wczoraj, że mnie kochasz. Czy nadal tak jest, Selena?
- Nie zaprzeczyłam, ale też nie potwierdziłam. Odpieprz się ode mnie, ok? Nie Justin. Nie kocham cię.- winda się otwiera, a ja uwalniam się z uścisku blondyna i szybko ją opuszczam.
- Jeszcze kurwa zobaczymy! Będziesz błagała żebym wszytko było tak jak kiedyś!
- Nie sądzę Bieber.

***********************************************
- Ta jest wspaniała!- piszczy mama Nicka, a zarazem moja.
- Tak, w tej wyglądasz cudownie!- odwracam się w stronę lustra i oglądam dokładnie swoje odbicie w nim. Długa biała suknia do ziemi, rozkloszowana, z koronkowymi ramiączkami i dekoltem, obszyta koronką na torsie, wygląda prześlicznie. Otwieram usta by coś powiedzieć, ale przerywa mi dźwięk dzwoniącego telefonu. Sięgam do mojej torby i widzę na niej napis ''Angel''.
- Halo?- przykładam telefon do ucha.
- Hej lala, mam dla ciebie fajną propozycję.
- Ta?
- Ja i Eliot wyjeżdżamy razem do Hiszpani na kilka dni. I tak pomyślałam że może ty i Nick zrobilibyście sobie z nami taki mały wypad nad ocean hm?
- Nie da rady. Nick wyjeżdża jutro do Seattle, aż na tydzień.
- Hmm, szkoda. Ale to może sama się z nami wybierzesz? Zrobimy ci tam wieczór panieński, co?
- Zobaczę co da się zrobić. A kiedy chcecie jechać?
- Dziś w nocy mamy samolot. A bilety są już załatwione.

**************************************
- No nie wiem czy to jest dobry pomysł. Jak ja bez ciebie wytrzymam?- Nick przytula mnie od tyłu i całuję mnie w szyję podczas gdy ja pakuję swoje ubrania do walizki.
- Ty i tak wyjeżdżasz jutro do Seattle, a ja nudziłabym się sama tutaj.
- Myślałem, że pojedziesz tam ze mną.
- Ty jedziesz tam w sprawach biznesowych, a ja nudziłabym się sama w domu.
- Będę za tobą okropnie tęsknić.
- To tylko tydzień, kochanie. Ale ja też będę za tobą tęsknić.- odwracam się do niego przodem i całuję w usta. Brunet pogłębia pocałunek i przeradza go w bardziej namiętny i pełny pożądania.
- To może chociaż nacieszymy się teraz sobą?- mrucz mi do ucha. Unoszę głowę do góry i udaję że myślę.
- Hmm, myślę że to nawet niezły pomysł.- uśmiecham się. Chłopak łapie mnie za pośladki i przerzuca sobie przez ramie. Piszczę, a ten idzie ze mną prosto do sypialni.


- Kocham cię.- Nick całuję mnie zanim wchodzę do taksówki, w której siedzi już An z Eliotem.
- Kocham cię.- odpowiadam mu i wsiadam do samochodu. Taksówka odjeżdża a ja spoglądam na blondynkę.- Czyli jedziemy tam w trójkę.- uśmiecham się.
- Niezupełnie.- Angel uśmiecha się przepraszająco.
- Justin jedzie z nami.- Eliot patrzy to na mnie to na Angel i oboje oczekują mojej reakcji. O mało co nie zakrztusiłam się powietrzem słysząc to. Jak to Justin z nami jedzie? Przecież to...Ale...
Patrzę z przerażeniem na moją przyjaciółkę. Ta tylko daje mi znak że porozmawiamy o tym na miejscu.

Nie no to chyba jakiś żart. Wzdycham kiedy obok mnie siada blondyn z cwanym uśmiechem.
- Cześć Sely.
- Nie mów tak do mnie.- zwracam mu uwagę.
- No nie dąsaj się.- dźga mnie w ramie. Marszczę brwi i spoglądam w jego stronę. Jego włosy są w strasznym nieładzie. Na sobie ma szary dres i bluzę. Też jestem zmęczona i pewnie wyglądam tak samo na zmarnowaną jak i on. Opieram głowę o okno w samolocie i zamykam oczy. Jestem tak zmęczona, że czuję, że zaraz zasnę. Po jakiś pięciu minutach czuję jak Justin kładzie swoją głowę na moim ramieniu. Jestem tak zmęczona, że nawet nie mam siły ją zrzucić. Kładę swoją głowę na jego i zasypiam.

- Nie no to chyba jakiś żart.- jęczę i odwracam się od recepcjonistki. Angel załatwiła tylko dwa pokoje dwuosobowe. Czyli wychodzi na to, że mam spać w jednym pokoju razem z Justinem. Chwytam za rękę blondynkę i odciągam ją od Bieberów.- Nie ma mowy Angel. Nie będę dzielić jednego pokoju z Justinem.
- No przepraszam, Selena. Te pokoje rezerwowałam jeszcze jak myślałam, że zamiast Justina będzie tutaj Nick. No trudno postaram się coś wymyślić.
- Ale tu nie ma o czym myśleć An. Kurwa, nie ma więcej wolnych pokoi. Jest tylko jedna opcja, żeby to rozwiązać.
- Niby co?
- Justin i Eliot będą mieli razem pokój, a my osobno swój.
- Co? Nie ma mowy! Przyleciałam tu, żeby spędzić też trochę czasu z moim facetem. No chyba z robą nie będę się pieprzyć.- obie wybuchamy śmiechem.
- No nie, ale An nie ma mowy żebym spała na jednym łóżku z Bieberem. Jakby dowiedział się o tym Nick byłoby po ślubie.
- Jakoś nie myślałaś o tym zanim się z nim przespałaś tydzień temu.- kończy, a mi opada szczęka.
- Dobra! Niech ci będzie!
Wracamy do chłopaków i odbieramy karty do pokoi. Wyrywam z ręki Justina naszą kartę i idę w kierunku pokoju nr.265.
- Wiedz, że śpisz na podłodze.- mówię beznamiętnie wchodząc do pokoju.
- Przecież wiem, że chcesz żebym spał obok ciebie na łóżku.- podchodzi do mnie i napiera mną na ścianę. Jego ręka jeździ po moim odkrytym udzie, a ja jestem w takim szoku, że orientuję się co robi dopiero po kilku sekundach.
- Przestań Justin.- mówię dysząc bo mimo wszystko ta sytuacja sprawiła, że mam zawroty głowy i gdyby nie to, że mój narzeczony czeka na mnie w Kalifornii nie oparłabym mu się. Blondyn schyla się do mojej szyi i przejeżdża po niej nosem. Zamykam oczy i wciągam mocno powietrze.  Nie całuje mnie tam, tylko się odsuwa, a na jego twarzy widnieje szelmowski uśmiech. Kiedy odwraca się do mnie plecami i odchodzi, aby wnieść nasze walizki do pokoju, wypuszczam powietrze, które trzymam w sobie przez ten czas.
Boże co to było?

Jest już wieczór i stwierdziliśmy, że pójdziemy przejść się na spacer po plaży. Angel i Eliot poszli do wody, a ja i Justin nadal chodzimy jej brzegiem.
- Więc...- zaczynam.- Jak tam u ciebie? Słyszałam, że zmądrzałeś i wycofałeś się z tego głupiego gangu.- chłopak śmieje się.
- Ta, stwierdziłem, że przez niego zbyt wiele rzeczy spieprzyłem.- patrzy na mnie.- A ty jak tam? Wychodzisz za mąż. Za tego faceta, którego poznaliśmy na wakacjach.- śmieje się pod nosem. Teraz własnie uświadamiam sobie, że to prawda. Że poznałam Nicka jak byłam na wakacjach z Justinem. Dopiero potem okazało się, że Nick także mieszka w LA.
- Tsa. A u ciebie jak tam z życiem towarzyskim?- śmieje się, a potem odpowiada mi.
- Długo by gadać. Po tym co się stało z nami jakoś nie miałem ochoty pakować się w inne związki.- te słowa sprawiają, że robi mi się ciepło na sercu. Mimo, że minęło już kilka lat to on i tak nie był z inną dziewczyną. Cieszy mnie to, chociaż sama nie wiem czemu, skoro sama wychodzę niedługo za mąż. 
- Ej! My będziemy już wracać do hotelu. Idziecie z nami czy zostajecie?- blondynka podchodzi do nas i uśmiecha się.
- Zostaniemy jeszcze chwilę.- mówię spoglądając na Justina. To dziwne, ale mam ochotę pogadać z nim o tym co wydarzyło się ponad 5 lat temu. Para odchodzi od nas, a my znów zaczynami iść przed siebie. 
- Wydaje mi się, że chcesz mnie o coś zapytać.- głos chłopaka przeszywa moje ciało. 
- Czemu odszedłeś?- staję prosto, odwrócona do niego twarzą. Zadaję sobie to pytanie już od 5 lat. Dlaczego wtedy odszedł? Dlaczego nie zawalczył? Przecież kochałam go, gdyby pokazał, że żałuje i że naprawdę mnie kocha, wybaczyłabym mu to. Ale on tak po prostu sie poddał. Okropne. 
- Nie chciałem, żeby tak to się skończyło.- mówi, a ja rozbawiona odwracam od niego twarz.- Ale, wiedziałem, że jeżeli zakończę to od razu oszczędzę ci tyle problemów, tyle przykrości, tyle cierpienia. Może nawet oszczędziłem ci życie.- marszczę brwi.- Sel.- łapie mnie za ramiona.- Miałem wtedy w chuj dużo spraw do załatwienia. Wiesz dobrze w jakim gównie wtedy siedziałem. Ale teraz to już przeszłość. Nigdy się nie powtórzy. Bo wreszcie mógłbym ci dać to wszystko czego potrzebujesz.
- Wracajmy do hotelu.- mówię bez namysłu. Nie chce zrobić czegoś, czego moge potem żałować. 

Leże już wykąpana w łóżku i patrzę się na sufit. Przypominam sobie jak to było kiedy pomiędzy mną, a Justinem nie było żadnych nieporozumień. Jak to było kiedy się poznaliśmy. Był wtedy taki czarujący, a ja byłam nim po prostu zafascynowana. Pamiętam jak kryłam go, gdy zabił Dylana. I jak zgodziłam się na nasz układ. Boże...
- Nad czym tak myślisz?- do pokoju wchodzi Bieber. Ma na sobie jedynie bokserki. Odwracam od niego wzrok. Nie chcę żeby pomyślał sobie, że nadal mnie pociąga. 
- Nie ważne.- mówię. Chłopak bierze koce i poduszkę. Kładzie je na podłodze.- Nie musisz spać na podłodze. Łóżko jest duże. Nie będziesz mi przeszkadzał.- śmieję się. Nie protestuje. Bierze spowrotem poduszkę i kładzie ją obok mojej. Kładzie się obok mnie i zakłada ręce za głowę. Zamyka oczy i przygryza dolną wargę. 
- Dobranoc Selena.
- Dobranoc Justin. 

niedziela, 19 czerwca 2016

Rozdział 3. This Is What You Came For

Zdaję sobie z tego sprawę, że robię źle. Że nie powinnam. Ale jednak pożądanie jakie w tej chwili mnie wypełnia ma o wiele większą przewagę od zdrowego rozsądku. Przecież za niecałe trzy miesiące wychodzę za Nicka. No ale on nie musi o niczym wiedzieć. To będzie po prostu taki ''przyjacielski seks''.
Ta, jasne. Tak się tłumacz.
Nie oszukujmy się. Wiem, że będę tego żałowała, ale niestety. W tym momencie nie mam zamiaru rezygnować z tej przyjemności.
Zgodnie z umową Justin pojawił się w moim domu już po 10 minutach. Zamieszkał znów w swoim dawnym apartamencie, więc jest to blisko.
Otwieram drzwi i od razu mój wzrok skupia się na blondynie. Uchylam szerzej drzwi i każę mu gestem ręki wejść do środka. Blondyn jednak patrzy przez chwilę na mnie, a następnie popycha mnie na ścianę, zamyka drzwi i zaczyna nachalnie całować. Oddaję pocałunki.
- Stęskniłem się za tym.- w odpowiedzi jęczę, kiedy ściska mój pośladek. Podnosi mnie i idzie w stronę salonu. Kładzie mnie na kanapie i przygniata swoim ciężarem. Podwijam jego koszulkę i zdejmuję ją. To samo blondyn robi z moją. Przejeżdża dłonią po moim brzuchu. Nagle robi mi się gorąco i wilgotno. Zaciskam dłonie na jego ramionach. Justin zdejmuje swoje spodnie i rzuca je gdzieś. To samo robi z resztą moich ubrań.
- Jesteś pewna, że tego chcesz?- mówi seksownym, uwodzicielskim głosem, któremu nie jestem w stanie odmówić. Przygryzam dolną wargę i kiwam głową na ''tak''.
Kładzie mi dłoń na prawym udzie i przesuwa ją w górę i w dół, delikatnie pieszcząc moją skórę. Obraca mnie na brzuch i klepie mocno w tyłek. Piszczę. I w tym momencie wszystkie wspomnienia sprzed 5 lat wracają. Wraca ten sam Justin co kiedyś. Już wcześniej nie mogłam się mu oprzeć i dobrze wiem, że teraz też tego nie zrobię. Oboje mamy przyśpieszone oddechy. Blondyn zakłada prezerwatywę i szybkim ruchem wchodzi we mnie.

*************************************
- Co kurwa?! Żartujesz?!
- Nie Taylor.- obracam filiżankę z herbatą i zerkam na zdenerwowaną blondynkę, która siedzi naprzeciwko mnie w naszej ulubionej kawiarni.
- Nie zrobiłaś tego. Powiedz Selena, że tego nie zrobiłaś.- w odpowiedzi tylko spuszczam wzrok.- Pojebało cię? Za niecałe trzy miesiące wychodzisz za mąż. Zdradziłaś Nicka. Dociera to do ciebie?- kiwam głową. Dziewczyna wzdycha i bierze łyk swojej kawy.- A żałujesz tego?- wzruszam ramionami.
- Nie wiem. Szczerze?- An przewraca oczami.
- No.
- To nie. Nie żałuję tego.
- Boże Selena. Jaka ty jesteś głupia.- łapie się rękoma za głowę.- Nie no ja muszę się napić.- wstaje od stołu i bierze swoją torbę.- No idziesz ze mną, czy zamierzasz tak tu sama siedzieć?
Nie narażając się już jej, wstaję od stołu. Widać, że jest nieźle wkurwiona. No ale, może ma i racje. Zrobiłam źle, ale nie żałuję. Wszystko to co czułam do Justina wróciło. Ale moje uczucia do Nicka nie wygasły. I to sprawia, że ta cała sytuacja jest skomplikowana.

- Dajcie mi wódki.- blondynka wchodzi do klubu i od razu podchodzi do baru.
- Hej.- witam się z barmanami. Znamy się już od dawna.
- Co się stało?
- Ta kobieta doprowadzi mnie kiedyś do depresji.- An wskazuję na mnie.
Brunet podaję jej szota, a ta wypija go w jednej sekundzie.
- Jeszcze raz.- mówi. Siadam obok i przeglądam telefon.

Od Justin:
Kiedy to powtórzymy, księżniczko? ;*

Uśmiecham się do ekranu. Nie mogę jednak tego zrobić ponownie. Bądź co bądź wychodzę za Nicka. Z jednej strony tego chcę, ale z drugiej zaczynają pojawiać się małe wątpliwości. Chowam telefon i zerkam na dziewczynę. Jest już po kilku kolejkach. To dobrze widać.

- Sel odwieź mnie do domu.- wstaję i mało co nie przewraca się.

 ************************
- Kochaaanieee, wróciiiiłaaam.- przytrzymuję w wejściu Angel. Wchodzę razem z nią do jej salonu. Na kanapie siedzi Eliot, Nick i...Justin. O kurwa.
- Piłaś?- Eliot marszczy brwi.
- Nieee. No może tak tyci tyci.
- Hej misiu.- Nick łapie mnie za biodra i ciągnie na swoje kolana. Całuję mnie w usta. Oddaję pocałunek, ale jednak czuję się trochę dziwnie przy Justinie. Chłopaki oglądali mecz.
- Idziemy spać.- Eliot ciągnie do sypialni An.
- Ale ja nie chcę spać.- blondynka przysysa się do szyi chłopaka. Mój narzeczony i Justin zaczynają się śmiać.
- Może my też pojedziemy do domu i porobimy coś ciekawszego od spania.- Nick mówi to na tyle głośno, aby wszyscy w pomieszczeniu to usłyszeli.
- Ekhem.- mój wzrok skupia się na odchrząkającym blondynie. Ten patrzy się na mnie znacząco. 
- Tak, jedźmy.- wstaję z kolan Nicka i ruszam w stronę wyjścia. Nick wyprzedza mnie i otwiera frontowe drzwi.- Ja pójdę pożegnać się jeszcze.
- Ok, tylko szybko.- daje mi buziaka. 
Czekam aż wyjdzie, a kiedy drzwi się zamykają idę spowrotem do salonu.
- Justin...- nie dane mi jest skończyć bo blondyn znajduję się przy mnie i zaczyna mnie całować.- Przestań.- mówię odpychając go.- To co zrobiliśmy dzisiaj było nieodpowiednie i niesprawiedliwe. Zapomnij o tym. Proszę cię. 
- Zbyt mocno za tobą tęsknie Sel. Chcę cię znowu odzyskać.- przejeżdża dłonią po moim policzku. 
- Ale zrozum, że ja wychodzę za niecałe trzy miesiące za mąż. Kocham Nicka. 
- Ale przyznaj, że mnie też kochasz. 
- Muszę iść, pa.- czy właśnie dałam mu satysfakcję, że nadal coś do niego czuję? Kurwa!

czwartek, 19 maja 2016

Rozdział 2. Over and over again

Stoję z rozchylonymi ustami i wpatruję się z niedowierzaniem w blondynkę. Czy ona sobie ze mnie żartuję? Przecież wie jak zniosłam rozstanie z Justinem. Wie jak długo musiałam o nim zapominać.
- Co?!- krzyczę szeptem.
- Przepraszam Selly. Nie przyszłabyś gdybym ci o tym powiedziała. Wrócił podobno, aby cię zobaczyć. Tak przynajmniej powiedział mi Eliot.
Zobaczyć? Marszczę brwi.
- Coś się stało kochanie?- obok mnie staję Nick.
- Nie nic.- chwytam go mocno za rękę. Angel odwraca się i prowadzi nas na ogród.
Cholernie się denerwuję. Nie wiem jak mam zareagować na jego widok. Teraz najchętniej uciekłabym stąd jak najdalej. Ale przecież nie będę zachowywała się jak jakaś niecywilizowana dzikuska. Ściskam mocniej dłoń Nicka. Mężczyzna chyba zauważa, że się denerwuję bo stoimy już na trawniku patrzy dokładnie za mnie, a jego szczęka zaciska się tak samo jak dłoń na mojej dłoni. Już wiem, że Justin stoi właśnie za mną. Kilka kroków ode mnie. Odwrócić się czy nie? Nie. Tak. Nie. Nie odwrócę się. Będę udawała, że go nie widzę. Podchodzę do stolika przy którym siedzą pozostali. Witam się ze wszystkimi ciepłym uściskiem i buziakiem w policzek.
Siadamy z Nickiem obok siebie. Obok mnie siedzi jeszcze Jacob i Nela. Z boku Louis. Na przeciwko Ana, Eliot i...
Przewiduję że ON.
Skupiam mój wzrok na telefonie, który leży na moich kolanach. Piszę wiadomość do Angel.
Do Angel:
Nie wierzę jak mogłaś mi to zrobić. Jak mogłaś mi tego nie powiedzieć?

Blondynka odczytuję wiadomość i uśmiecha się do ekranu. W tym samym momencie naprzeciwko Nicka siada Justin. Chcąc nie chcąc spoglądam na niego. Zmienił się. I to bardzo. Wyprzystojniał i zmężniał. Teraz ma znacznie dłuższe włosy zaczesane na bok i lekki zarost. Zmienił styl z typowego bad boya na bardziej męski i schludny. Pojawiły się na jego ciele nowe tatuaże. Nie jest to zadziwiające bo już wcześniej miał obsesje na ich punkcie. Kiedy chłopak przyłapuję mnie na gapieniu sie na niego uśmiecha się pokazując swoje śnieżno białe zęby. Nasze spojrzenia na chwilę się łączą, ale chwilę po tym spuszczam wzrok.

                                                                       ~*~
Jestem już to od dwóch godzin. Sytuacja nie jest już taka napięta jak na początku. Prawie wszyscy są już pijani. No właśnie, prawie. Ani ja, ani Justin nie tknęliśmy alkoholu. Jest prawie 21. Sądząc po tym jak każdy już bełkocze, zabawa zaraz się skończy. Albo przynajmniej ja zabiorę stąd Nicka. Mój przyszły mąż musi wiedzieć kiedy dość. 
- Kochanie.- brunet nachyla się nade mną i zaczyna lizać moją szyję. 
- Nick.- upominam go, ale to nic nie skutkuję. Poddaje się.
- O a słyszeliście o zaręczynach Seleny?- odzywa się pijana już An.
- Co? Naprawdę?- Nela próbuję wstać, ale o mało co nie przewraca się.- Gratuluje kochana. 
- Dziękuję.- uśmiecham się. Kątem oka zerkam na Justina. Widzę zdziwienie w jego oczach i widocznie mocno zaciśniętą szczękę. Mimo wszystko cieszę się, że dopełnia go zazdrość. Chwila...
Jak to cieszę się z tego, że jest zazdrosny o mojego narzeczonego?  Selena co się z tobą dzieje? Fakt to spotkanie jakoś dziwnie wpłynęło na mój rozum. Mam teraz mały mętlik. Ale kurwa. Kocham Nicka i chcę z nim być już za zawsze. Justin to zamknięty rozdział. No ale jednak tyle mnie z nim łączyło. 
Ta, seks. 
Nie nie tylko seks. Przecież jednak coś musiało. Dobra nie będę się oszukiwać. Nadal kurwa zdziała na mnie ten pieprzony dupek. Mam ochotę rzucić się na niego. 
Boże Selena uspokój się. 
- My już będziemy się zbierać.- Odzywa się Nela.
- My już chyba też.- Louis i Ana podnoszą się.
- My też będziemy lecieć.- mówię do An. 
- Czemu tak szybko? 
- Nie chcę żeby mój przyszły mąż zaraz zaliczył tutaj zgona.- śmieję się.
- Ekhem.- uwagę wszystkich skupia się na Justinie. Co to miało znaczyć? Odchrząknął akurat na moich słowach ''mój przyszły mąż''? 
Wstaję i pomagam podnieść się mojemu partnerowi. 
                                                                        ~*~
- Zapomniałam torby, zaraz wrócę.- odwracam się i wchodzę spowrotem do domu An i Eliota. Został w nim tylko Justin. Wchodzę na ogród i chwytam moją torbę. Odwracam się gwałtownie i uderzam o czyjeś ciało. No zgadnijcie go kogo to ciało należy. 
Próbuję ominąć jakoś chłopaka, ale ten przesuwa się w te same strony co ja. 
- Możesz odejść?- podnoszę wzrok i patrzę mu w oczy. 
- Nie.- chłopak uśmiecha się szelmowsko, a to co robi chwilę po tym zbija mnie z nóg. 
Czuję tylko miękkie malinowe usta na moich. Nie wiem co zrobić. Nie wiem jak się ruszyć. Co właśnie się dzieje? 
- Co ty odpierdalasz!- odpycham blondyna od siebie i wycieram dłonią swoje usta. Omijam go i zostawiam samego. 
Boże właśnie pocałowałam swojego ex będąc zaręczona z Nickiem. A co jest najgorsze? To mi się podobało! Wszystko wróciło. Kurwa. Gdyby nie mój zdrowy rozsądek odwzajemniłabym ten pocałunek. Czemu ten facet tak na mnie działa? Czemu mięknę na jego widok. Boże, co będzie jak Nick dowie się o tym pocałunku...
                                                                  ~*~
Siedzę z kubkiem kawy na kanapie w salonie i rozmyślam. Nicka nie ma w domu. Pojechał dziś do pracy. Minęły dwa dni odkąd widziałam się z Justinem. I przez te cholernie dwa dni cały czas myślę o tym pocałunku. Czy to dla mnie coś znaczyło? Sama nie wiem. Ale mam ochotę na więcej. 

- Ej! Nie pozwoliłam. - No no no.- wpatrywał się w moją lewą pierś. Po czym delikatnie pocałował czarny napis.- Cała prawda o tobie.- zaśmiałam się.- To może jednak zaleczymy twojego kaca? - No skoro nalegasz.- wziął mnie na ręce i zaniósł prosto do sypialni. Kładzie mnie na łóżku i przejeżdża dłonią po moim ciele. Nagle robi mi się gorąco i wilgotno. Tylko przy Justinie, przy tym niewyżytym od seksu mężczyźnie taka jestem. Zaciskam dłonie na czarnej kołdrze. Zdejmuję swoje spodnie i rzuca je gdzieś w kąt. To samo robi z resztą swoich ubrań. Łapie mnie za biodra i wtula nos w złączenie mych ud, a ja dosłownie odpływam. - Będę dla ciebie ostry.- mówi ostrym, stanowczym i seksownym głosem. Głośno wzdycham. Całuję mnie tam. Jęczę cicho. Kładzie mi dłoń na prawym udzie i przesuwa ją w górę i w dół, delikatnie pieszcząc moja skórę. Pochylił się nade mną i przygryzł wargę. Nawet nie ma pojęcia jak bardzo seksownie teraz wygląda. Obraca mnie na brzuch i klepie mocno w tyłek. Piszczę. Oddech ma przyśpieszony. Schyla się nad moim ciałem i delikatnie całuję jeden pośladek, a następnie drugi. Całuję moje plecy, łopatki, a po chwili znów obraca mnie na plecy i całuje, gryzie i ssie moje sutki. Dotykam dłońmi jego klatkę piersiową i jeżdżę nimi coraz niżej, kiedy jestem już przy jego kroczu, delikatnie je ściskam. Szatyn ciężko oddycha. Prostuję cię i chcę wstać zapewne po prezerwatywę, ale uniemożliwiam mu to obracając nas i siadając na jego brzuchu. - Nie musisz. biorę tabletki.- złączyłam nasze usta w brutalnym pocałunku. Znów nas obrócił. Powoli wchodzi we mnie, wypełniając mnie sobą. Z jego ust wydobywa się cichy jęk, podobnie jak z moich. - Kurwa Selena. Chwyta mnie mocno za biodra, wychodzi ze mnie, a następne pchnięcie jest tak mocne, że wydaję okrzyk. Na chwile nieruchomieje. - Mówiłem. Jeszcze raz? Kiwam głową. Przygryzam z całych sił dolną wargę. Chociaż mogłabym jęczeć ile tylko chcę. Nikogo oprócz nas nie ma w tym wielkim domu. Wysuwa się ze mnie ras jeszcze po czym wchodzi z impetem i powtarza wszystko w brutalnym, niebiańskim rytmie. Jęczę, wyginam się, krzyczę jego imię, przeklinam. Nie hamuję się. Wbijam moje długie paznokcie w jego nagie plecy. Na co lekko syczy, ale nie przestaję. Drapię go mocno po plecach z przyjemności jaką daję nam obojgu. - Justin.- mówię bez tchu. Czuję że zaraz otrzymam to czego oczekuję. Ale szatyn wychodzi ze mnie. Patrzę na niego zdezorientowana. Ciągnie mnie za rękę i opiera moje ręce o szarą ścianę. Wypinam się w jego stronę, a on ponownie się we mnie zanurza. Mocno. Szybko. Ostro. Brutalnie. Krzyczę tak głośno jak nigdy dotąd. On także głośno woła moje imię albo przeklina i jęczy. Dochodzimy oboje w tym samym momencie. Wraca ze mną na łóżko i delikatnie kładzie mnie na nim. - Wreszcie wróciła dawna ty.- zaśmiał się.

Kurwa! Nie wytrzymam tak dłużej! Zrywam się z kanapy i biegiem ruszam do sypialni. Wbiegam do garderoby i zaczynam wyrzucać z szafek ubrania. Wiedziałam, że tu jest! Otwieram biały notes i wpisuję z niego numer do telefonu. Odkładam notek i wciskam zieloną słuchawkę. Jeden sygnał...Drugi....Trzeci...
- Hallo?
- Cześć Justin. 

wtorek, 17 maja 2016

Rozdział 1. All over again

Siedzę w domu moich rodziców i pokazuję wszystkim gościom pierścionek zaręczynowy. Mama oczywiście musiała zorganizować przyjęcie z tej okazji. Ale jednak cieszę się, że lubi Nicka i cieszy się z naszych zaręczyn. Uśmiecham się ciepło do mojej ciotki, która wychwala mojego narzeczonego jak tylko się da. Patrzę na niego z tym błyskiem w oczach. Mężczyzna puszcza mi oczko i próbuje przepchać się do mnie przez tłum ludzi.
- Dzień doby Rose.- wita się z moją ciotką, a następnie całuję mnie w czubek głowy.
- To ja nie będę wam przeszkadzała.- puszcza nam oczko i odchodzi.
- Jak tam, kochanie?- owija rękę na moich ramionach i przysuwa mnie bliżej siebie.
- Jestem już trochę zmęczona. W końcu jesteśmy tu już od trzech godzin. Może pojedziemy do domu i porobimy coś ciekawszego.- Nachylam się do jego ucha i całuję go w płatek.
- Co masz na myśli?- uśmiecha się szelmowsko.
- Same niegrzeczne rzeczy.- chichoczę razem z brunetem.
- W takim razie chodź.- chwyta mnie za rękę i kieruję się w stronę wyjścia.
- Czekaj. Pożegnam się z rodzicami. Czekaj na mnie w samochodzie.- daję mu krótkiego buziaka i znikam.

Mama nie była przesadnie zadowolona z naszego powrotu do domu. Ale zrozumiała, że chcemy pobyć trochę sami. Kiedy wychodzę z domu wpadam na Angel.
- Selena!- blondynka przytula się do mnie z całej siły. Mam przez chwilę wrażenie, że zaraz mnie zmiażdży. Śmieję się.
- Też tęskniłam.- przyznaję.
- Przyjdźcie dzisiaj z Nickiem do nas.- spogląda na Eliota.- Robimy grilla.
- Wpadniemy.- uśmiecham się i słyszę klakson auta.- Muszę już iść. Do później.- całuję w policzek An i odchodzę.
- Co tak długo? Już się stęskniłem.- nachylam się nad nim i składam na jego ustach soczystego całusa.

                                                                      ~*~
Szybko zdejmuję kurtkę mojego narzeczonego i jak najszybciej staram się wydostać z moich ubrań. Przyciąga mnie do siebie i składa pojedyncze pocałunki na mojej szyi, dekoldzie i ustach. Napiera swoim przyrodzeniem, które jeszcze znajduję się w spodniach na moje biodro.
- Kurwa.- jęczy, gdy ktoś puka do drzwi. Ostatecznie odrywa się ode mnie i idzie otworzyć.
Przechodzę do sypialni, po drodze zdejmuję białą sukienkę  i wyzuwam swoje czarne szpilki. Siadam na łóżku w sypialni w samej bieliźnie.
- To tylko kurier.- do pokoju wchodzi brunet z szelmowskim uśmiechem. Przygryzam wargę, a już po chwili chłopak napiera na mnie całując mnie.
- No co znowu...- mruczy kiedy mój telefon zaczyna dzwonić. Spoglądam na wyświetlacz.
- To twoja mama. Lepiej odbiorę.- wstaję i ruszam w kierunku kuchni.- Halo?
Moja rozmowa z mamą Nicka niesamowicie się dłużyła. No ileż ta kobieta może mówić o naszym przyjęciu weselnym. Rozumiem, że chce pomóc mi wybierać porcelanę i inne takie na ślub ale w większości to powinien być mój wybór. Nie jej.
- Przepraszam cię mamo, ale muszę już kończyć. Przyjedziemy z Nickiem może w weekend to porozmawiamy o tym. Pa.- rozłączam się niemal po godzinnej rozmowie.
Wracam do sypialni. Na łóżku leży widocznie wkurzony brunet, który  patrzy się na mnie z miną jakby chciał mnie zaraz zabić. Nachylam się nad nim i składam na jego ustach krótki pocałunek.
- Musimy się zbierać. Angel i Eliot zaprosili nas na grilla.
- Żartujesz?- pyta z miną szczeniaczka.
- Nie, kochanie. Szykuj się. Ja idę wziąć prysznic.- jeszcze raz składam na jego ustach soczystego całusa i uciekam do łazienki.
Zdejmuję bieliznę i wchodzę do szklanej kabiny. Odkręcam wodę i przez chwilę stoję w bezruchu z zamkniętymi oczami.
Zdejmuję mu koszulkę, a sobie swoją bluzkę i spodnie. Zostaję w samej bieliźnie a on w spodniach idealnie dopasowanych. Delikatnie popycha mnie ku skrajowi łóżka i opuszcza mnie na nie, a sam kładzie się obok. - Masz pojęcie jak cholernie teraz cię pragnę, Sel? Jego słowa rozpalają moją krew, przyśpieszają bicie serca. Zaczyna muskać skórę na mojej szyi, zsuwając się do piersi całując mnie przy tym nabożnie. Bierze do ust jedną z brodawek i delikatnie ssie. Z jękiem wyginam się w łuk. - Jęcz, krzycz, chcę cię słyszeć.- jego dłoń przesuwa się po mojej talii, a ja upajam się jego dotykiem i tą przyjemnością. Zgina mi nogę w kolanie i oplata ją sobie w pasie. Łapie głośno powietrze. Przekręcam się tak, że siedzę na nim okrakiem. Szatyn wpatruję we mnie zdezorientowane spojrzenie ale po chwili znów pojawia się w jego oczach pożądanie. Podnosi się lekko i wyjmuję z szafki nocnej foliową paczuszkę, po czym podaję mi ją. Pośpiesznie rozrywam folię i zakładam prezerwatywę. Opieram się o niego jedna dłonią, a drugą odpowiednio nakierowuję, po czym powoli opuszczam się. Jęczy głośno zamykając oczy. Przewraca nas i jest na górze. Zaczyna mocne i szybkie ruchy. Wiję się pod jego dotykiem. - Dojdź.- mówi zaczynając kręcić biodrami. Nie wytrzymuję moje ciało zaczyna drżeć i szczytuję, tak samo jak on. Opada na mnie, nadal będąc we mnie i owija sobie kosmyk moich włosów wokół palca.
Kurwa!
Krztuszę się wodą.
Czemu teraz, tak nagle przypomniał mi się seks z Justinem?
Przecież już dawno przestałam o nim rozmyślać. Minęło pięć lat odkąd się rozstaliśmy.
Potrząsam głową i kontynuuję kąpiel. Wychodzę z kabiny i owijam się białym puszystym ręcznikiem, a drugim takim samym owijam włosy. Staję przed lustrem i zaczynam robić makijaż. W tym samym momencie do łazienki wchodzi Nick. Wchodzi pod prysznic i myje się szybko. Kiedy kończę make up wychodzę z łazienki i idę do garderoby. Ubieram czarny kombinezon. Susze jeszcze swoje włosy i upinaj je w kucyka. Jest dziś strasznie gorąco. Dopiero maj, a temperatura na dworze sięga już powyżej 20 stopni. Zakładam na stopy białe szpilki i chwytając torbę wychodzę z domu. Nick już zszedł na dół. Zamykam drzwi i ruszam długim korytarzem w stronę drzwi. Widzę jak z apartamentu, w którym kiedyś mieszkał Justin wychodzi sprzątaczka. Dziwne. Czyżby ktoś się tu wprowadzał? Wzruszam ramionami i wchodzę do windy. Kiedy jestem już na zewnątrz mam dziwne uczucie. Tak jakby ktoś mnie obserwował. Oglądam się wokoło, ale nie widzę niczego co sprawiłoby moje zaniepokojenie.
Wsiadam do samochodu na przednie siedzenie obok Nicka. Zapinam się pasem i daję mu buziaka. Jesteśmy ze sobą od tak dawna, a jeszcze nie znudziły nam się ciągłe pocałunki. To chyba dobrze.
Trzymając się za ręce wchodzimy do domu An i Eliota.
- Hej An.- witam się z blondynką.- Kto jest oprócz mnie i Nicka?
- Ana, Louis, Jacob, Nela i...
- Ktoś jeszcze?
- I Justin. Wrócił do LA.
Zamarłam.

wtorek, 26 kwietnia 2016

Prolog.

*5 lat później* Skończyłam studia. Wyprowadziłam się od rodziców. Zamieszkałam z chłopakiem. Tak chyba najkrócej mogę wam streścić 5 lat mojego życia bez Justina Biebera. Stwierdziłam, że zostanę lekarzem i tak też zrobiłam. Mieszkam teraz w jednym z apartamentów, które są tym samym wieżowcu co były apartament Justina? Przypadek? Nie wiem. To Nick wybrał to mieszkanie. Nie chciałam się sprzeciwiać bo bardzo mi się ono podobało. Tak, jestem z Nickiem. Już od 4 lat. Pocieszał mnie po tym wszystkim. Zaczęliśmy się spotykać i tak już zostało. Zakochałam się w nim. Zresztą, z wzajemnością. Teraz siedzę na plaży w objęciach mojego mężczyzny i razem patrzymy na przepiękny zachód słońca. Chłopak porusza się nerwowo, a po chwili wstaję i klęka przede mną. - Selena.- wyciąga z kieszeni małe miętowe pudełeczko od tiffany & co. - O boże.- jedyne co wydobywa się z moich ust. Zakrywam je szybko dłonią i bacznie przyglądam się chłopakowi. - Czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną?- otwiera pudełeczko i wyciąga je w moją stronę. - Jezu, tak!- zaczynam piszczeć jak idiotka. Rzucam się na bruneta i obdarowuję go najgorętszymi pocałunkami jakimi potrafię. ******************************************************* Zaczynamy!!!

You Belong To Me Forever!

Będzie nowa część myszki;*
You Belong To Me Forever

poniedziałek, 18 kwietnia 2016

Rozdział 28. This Is The End

- Co chciał?- odzywam się dopiero wtedy, kiedy zdaję sobie sprawę, że dziewczyna zamknęła mu drzwi przed nosem. 
- Kazał ci to przekazać.- blondynka wchodzi na 4 stopnie schodów i wyciąga do mnie rękę, aby podać mi białą kopertę. Co w niej może być? Niepewnie odbieram kopertę od przyjaciółki i oglądam ją. Spoglądam na blondynkę, ale ta wzrusza tylko ramionami.
- Selena. Pamiętaj. Zrób tak, żebyś tego nie żałowała. 

                                                                         ~*~
Wychodzę z samochodu i od razu kieruję się w stronę pomostu. Zawsze przyjeżdżałam tutaj, do domku nad jeziorem, kiedy miałam jakiś problem. I rozmyślałam. Siadam na końcu drewnianych desek i wyjmuję białą kopertę od Justina. Rozrywam ją i wyjmuję dużą, zapisaną kartkę. To list. 

Selena. Wiem, że cię zraniłem. I nigdy sobie tego nie daruję. Można się zmienić, ale zawsze trzeba płacić za przeszłość. Ty nie znasz całej mojej przeszłości. Zawsze bałem się, że gdy poznasz to jaki naprawdę jestem...Bałem się, że mnie zostawisz. I już nigdy nie będziesz chciała widzieć mnie na oczy. Ale teraz też tak jest. Zawaliłem to. Zjebałem. To przeze mnie teraz cierpisz. I ja cierpię. Chciałbym żebyś była szczęśliwa. Żebyś zapomniała o tym dupku, który przyniósł ci ból. O mnie. Pamiętasz jak pierwszy raz się spotkaliśmy? Upuściłaś sobie wtedy ciężarek na nogę. Hah. Cieszyłem się, że stało się to właśnie wtedy, kiedy ja tam byłem. Bo poznałem cię. Wiedziałem od razu, że nie będziesz mi obojętna. Zakochałem się w tobie już wtedy Sel. Ale nie chciałem tego do siebie dopuszczać. Pamiętam twój uśmiech i szczęście, kiedy cię dotykałem. Chciałbym, żebyś zawsze była szczęśliwa. Wiem, że ze mną ci sie to nie uda. Chciałbym żebyś znalazła mężczyznę, przy którym będziesz czuła się tak cudownie, jak ja przy tobie. Dawałaś mi cel codziennie. Nigdy nie wyjeżdżałem z tego miasta na tak długo. Tak wyjeżdżam. Nie chcę żebyś więcej przeze mnie cierpiała. Chce żebyś zapomniała. Bo ja wiem, że mi nigdy się to nie uda. Przede mną długa droga. Ale kiedyś znowu się spotkamy. Po tej stronie, albo po tamtej. Obiecuję. 
                                                                                                        Na zawsze twój,
                                                                                                                          Justin.

niedziela, 17 kwietnia 2016

Rozdział 27. Rock Bottom

Wchodzę po śniadaniu do hotelowego pokoju i przypadkiem słyszę telefoniczną rozmowę Justina, który siedzi w łazience.
- Kurwa, wiem stary. Ona nie może się dowiedzieć. Kurwa no wiem to! No co ty nie powiesz. Załatwię to. Nie, zwariowałeś? Nie powiem jej. Chyba nic nie podejrzewa. Czemu nie zareagowałeś wtedy i nie wyciągnąłeś mnie z tego klubu?
Przypadkowo popycham walizkę, która stoi w pokoju. Zaciskam mocno powieki i przygryzam wargę.
- Justin idziemy na tą plażę?- mówię z nadal przymkniętymi powiekami.
- Tak kochanie, chwila. Dobra stary, nara.- kończy rozmowę i wchodzi z uśmiechem do pokoju.
- Z kim rozmawiałeś?
- Słyszałaś coś?- reaguje gwałtownie i ze strachem. Tak jakby bał się, że coś usłyszę. A owszem. Usłyszałam.
- Nie. Tylko coś o klubie.- Skłamałam. Okey. Nie chcę być wścibska, ale coś mi tu nie pasuje.
- Aaa. Rozmawiałem z Eliotem. Mówiłem, że szkoda, że nie wyciągnął mnie z klubu ostatnim razem. Bo przecież upiłem się tak że prawie nic nie pamiętam.- zaśmiał się nerwowo. Czemu wydaję mi się że kłamie?
- No dobra. Spakuję torbę i możemy iść.- rzucam i chowam do torby ręczniki i filtr.
W drodze na plaże Justin był strasznie podenerwowany. Kurwa o co mu chodzi? Co mogło się stać w tym klubie? Muszę się tego dowiedzieć.
Rozbieram się i kładę się na jednym z leżaków, a szatyn obok mnie. Mam na sobie czarno białe bikini.
- Pójdę po coś do picia.- daje mi buziaka w usta i odchodzi. Zakładam na nos okulary i wkładam do uszu słuchawki. Czuję nagle jak ktoś łapie mnie za udo i lekko szturcha. Otwieram oczy i widzę uśmiechniętego, umięśnionego bruneta.  Wyjmuję z uszu słuchawki i uśmiecham się do niego.
- Cześć.- Mówi.- Jestem Nick.- wyciąga w moją stronę rękę.
- Selena.- uściskuję jego dłoń.
- Skąd jesteś?
- Los Angeles.
- Żartujesz? Ja też.- oboje chichoczemy.
- Nie widziałam cię nigdy wcześniej.
- Przeniosłem się tam niedawno. Skończyłem studia prawnicze i teraz pracuję w LA.
- Nie wyglądasz na prawnika.- chłopak śmieje się.
- Wiele ludzi mi to mówi.- nie odrywa przez chwilę ode mnie wzroku.- A ty? Uczysz się jeszcze czy pracujesz już?
- Skończyłam liceum. Znaczy...właśnie pisałam maturę i czekam na wyniki.
- A masz zamiar iść na jakieś studia?
- Nie myślałam jeszcze o tym.
- Już jestem.- obok nas pojawia się szatyn. Trzyma w jednej ręce dwie butelki z wodą. Nick uśmiecha się w moim kierunku i podaję mi karteczkę z jego numerem.
- Mam nadzieje, że jeszcze kiedyś się spotkamy, mała. Narazie.- wstaje i odchodzi. Justin patrzy na niego gniewnie do puki nie znika  z jego punktu widzenia. Widzę po nim, że miał ochotę rzucić się na niego z pięściami. Chłopak podaję mi jedną butelkę i kładzie się na leżaku obok mnie.
- Kto to był?- pyta i spogląda na mnie. Wstaję i ciągnę go za rękę, ignorując jego pytanie.
- Chodź do wody.
- Nie odpowiedz mi?
- No chodź.- szepczę mu do ucha, a ten od razu poddaje się. Jednak mam to coś, co na niego działa.
Idę przodem i trzymam Justina za rękę blisko mojego tyłka. Po prostu czuję wzrok szatyna na tylnej części mojego ciała. A przekonuję się tym kiedy łapię mnie za pośladki, kiedy jesteśmy już w wodzie. Obraca mnie w swoją stronę, a ja wskakuję na niego i owijam nogi wokół jego bioder. Ociera się o mnie.
- W wodzie?- śmieję się.
- A czemu nie?- całuję mnie w szyję.
- Justin!- chlapię go wodą i zeskakuję. Chłopak łapie mnie za biodra i patrzy w moje oczy.
- Selena pamiętaj, że mimo wszystko. Kocham cię i zawszę będę kochał.- schyla się i składa czuły pocałunek na moich ustach.
Wtedy wydawało mi się to jeszcze normalne. Ale nie miałam pojęcia co wydarzy się później.

                                                                             ~*~
- Zatrzymaj się!- krzyczę ponownie w stronę blondyna.- Słyszysz?!  Justin zatrzymaj ten pieprzony samochód!
Ten kręci tylko głową i zatrzymuję się niedaleko mojego domu. Pośpiesznie wysiadam i zaczynam szybkim ale chwiejnym krokiem iść w jego kierunku.
- Selena porozmawiajmy, proszę... chcę ci to wytłumaczyć.- zamyka drzwi od auta i zaczyna biec w moim kierunku. Łapie mnie za nadgarstek i przyciągną do siebie.- Selena proszę wysłuchaj mnie...to nie tak...
- A jak?! A kurwa jak?! Pieprzyłeś się z jakąś dziwką i mówisz mi, że to nie tak! A jak!? Kiedy zamierzałeś mi powiedzieć?! W ogóle zamierzałeś mi powiedzieć?! Zaprowadziłeś mnie do klubu a  a tam na przywitanie jakaś laska podchodzi i pyta ci się kiedy powtórzycie swój ostatni numerek?!- krzyczę mu prosto w twarz wyrywając się z jego objęć.
- Musiała mnie z kimś pomylić.- mówił z drgającym głosem.
- Tak!? To dziwne, że ponad dwa tygodnie temu byłeś z Eliotem w tym klubie i wróciłeś totalnie nawalony a rano nie pamiętałeś co sie działo! Totalny zbieg okoliczności! Odpierdol się już ode mnie!- odwracam się i czym prędzej wchodzę na swoje podwórko zatrzaskując furtkę i zamykając ją na klucz patrząc wrogo w oczy chłopaka.
- Selena! Ale ja cię kocham!- na te słowa pokazuję mu środkowy palec i wchodzę do domu. Rzucam klucze na stojącą szafkę, zdejmując czarne szpilki opieram się plecami o drzwi i wyciągnęłam z torebki swój telefon. Wybieram numer do Nicka, tego, którego poznałam w Hiszpani.
- Selena? Co się stało że dzwonisz o tej porze?- zapytał zaspanym głosem.
- Nick proszę cie przyjedź do mnie... proszę.- mówiłam załamanym głosem.
- Jezu Sel! Zaraz będę. Podaj tylko adres i zaraz będę.
- Bel Air.

Zdjęłam kurtkę i rzuciłam ją na podłogę, podeszłam do barku z alkoholem  i wzięłam z niego whisky oraz grubą szklankę. Rozsiadłam się wygodnie na kanapie w salonie. Nalałam sobie niewielką ilość alkoholu i jednym ruchem wypiłam ją nieco krzywiąc się po tym lecz nie zaprzestałam po jednej dawce. Zdążyłam wypić z około 7 szklanek kiedy do mojego domu wszedł Nick.
- Selena?
- Tu jestemmm.- powiedziałam i prawie spadłam z kanapy.- Ooo.. ale ta kanapa jest krzywa haha.- kolebałam się.
- Co się stało? - usiadł obok mnie zabierając mi z ręki szklankę z whisky i przytrzymując mnie.
- A nic takiego... tylko chłopak zdradził mnie z jakąś dziwką. Hahaha... jak widzisz nic specjalnego.- nachyliłam się by zabrać spowrotem brunetowi moją własność i biorąc spory łyk alkoholu.
- Chodź położę cię do łóżka, zostanę na noc porozmawiamy rano jest 3 w nocy.- ponownie zabrał mi szklankę odstawiając ją na stolik i biorąc mnie na ręce zaniósł mnie do mojej sypialni.
- Ale nie chcesz mnie wykorzystać i przelecieć hyhy?- nie odezwał się ani słowem tylko położył mnie wygodnie na łóżku i przykrył kołdrą ale ja ją odkryłam.- Nie będę spała w ciuchach.- zaprotestowałam.- Rozbierz mnie Nick.- zrobiłam szyderczy uśmiech a ten pokręcił przecząco głową zdjął moją bluzkę i spodnie pozostałam wiec w samej bieliźnie.
- Dobranoc.- powiedział.
- Nie stój!- próbowałam wstać.- Nie zostawiaj mnie samej, proszę.- ten spojrzał na mnie i z lekkim uśmiechem położył się obok mnie. Przytuliłam się do niego i od razu zasnęłam.



- Selena już 14 wstawaj, ja za chwilę lecę do pracy. Tabletki masz w kuchni.
 Otworzyłam szeroko oczy ale zaraz tego pożałowałam, strasznie bolała mnie głowa a kiedy podniosłam sie zakręciło mi się z głowie.
- Ałaaa moja głowa.Nick?... Nick?- brunet niestety opuścił już mój dom albo po prostu nie usłyszał a nie miałam siły aby krzyknąć. Trzymając się za głowę i opierając o ściany czołgałam się w stronę kuchni, na blacie leżały 3 małe białe tabletki, a obok nich mała karteczka.

 " Weź je i ogarnij się trochę, przyjadę do ciebie na wieczór jak skończy się próba. Opowiesz mi dokładne co się wczoraj stało bo wcześniej jakoś nie byłaś w stanie :*
                                                                                        Nick"
I w tym momencie wszystko wróciło. Ja i Justin wróciliśmy przedwczoraj z Gran Canarii. Poszliśmy z Eliotem i Angel do klubu i chwilę tańczyliśmy, piliśmy. I wtedy podeszła do Justina jakaś blondynka i zaczęła wspominać ostatnią noc z nim. Wtedy po prostu wyszłam z klubu i chciałam jechać taksówką do domu, ale Bieber zaciągnął mnie do swojego auta i sam odwiózł.
Już wcześniej podejrzewałam, że coś stało się w tym klubie. W końcu ta rozmowa z Eliotem i to dziwne zachowanie Justina. Ale w każdym bądź razie nie wyjaśniliśmy sobie jeszcze tego. A na myśl, że będę musiała spojrzeć mu w oczy po tym co się dowiedziałam... Nie chcę. Po prostu nie chcę. Boję się. Boję się to zakończyć.

                                                                             ~*~
- Selena.- do mojej sypialni wpada Angel, a ja jak idiotka na jej widok zaczynam płakać. Jak mała bezbronna dziewczynka. Nie lubie być w takich sytuacjach w otoczeniu. Wole sama wszystko przemyśleć, a kiedy widzę jak druga osoba patrzy na mnie od razu chce mi się ryczeć. Obecność drugiej osoby wcale mi nie pomaga, ona jeszcze bardziej mnie dobija i uświadamia mi co się stało.  A Angel właśnie uświadamia mi, że straciłam Justina. Albo że wkrótce stracę go na zawsze.
- Okłamał mnie.- wtulam się w przyjaciółkę i zanoszę się szlochem. 
- Dupek z niego. Zobaczysz wbije mu obcas w dupe.- blondynka próbuje mnie rozśmieszyć i udaję się jej, ale to nerwowy śmiech. Bo tak naprawdę myślę tylko o tym, co powinnam zrobić z Justinem. Próbował się tłumaczyć, ale ja nie jestem w stanie wybaczyć zdrady. To uczucie, że jakaś obca dziewczyna go całowała i obmacywała jest obrzydliwe.- Prześpij się kochanie. 
Przytulam się do poduszki, a blondynka do moich pleców. 
                                                                            ~*~
- Wypierdalaj, albo obiję ci tą mordę!- budzą  mnie krzyki Angel. Zerkam na godzinę. 20.30.
Podnoszę się z łóżka i powoli wychodzę z pokoju. Staję na schodach.
- Angel kto przyszedł?- pytam.
- Justin...- zamieram. 


********************************************
https://www.wattpad.com/myworks/58836234-you-belong-to-me

piątek, 1 kwietnia 2016

Rozdział 25. Poker Face

- O kurwa.- słyszę nad uchem syk Justina. Otwieram zaspane oczy i patrzę zmrużonymi oczami na chłopaka. Chłopak zakrywa twarz rękoma i marszczy brwi.
- Chcesz tabletkę?- całuję go w nagi tors.
- Mhmm.- jęczy. Sięgam do walizki po środki przeciwbólowe i podaję je chłopakowi.
- Ja idę sie szykować. Za godzinę wyjeżdżamy.
- Co? Czemu tak szybko?
- Muszę coś załatwić.

- Do widzenia.- przytulam mamę Justina po raz setny.
- Mam nadzieję, że jeszcze nas kiedyś odwiedzisz z Justinem.- uśmiecha się do mnie ciepło.
- Na pewno tak.- odwzajemniam uśmiech i biorę walizki leżące przed schodami prowadzącymi do domu. Ciągnę je w stronę samochodu i pakuję do bagażnika.
- Kochanie, a nie powinien tego zrobić Justin?
- Jest w takim stanie, że szkoda gadać.- śmieję się.- O właśnie.- wskazuję na wychodzącego chłopaka z butelką wody i okularami na nosie.
- Pa mamo.- całuje kobietę w policzki i wsiada do samochodu.
Siadam obok niego na miejscu kierowcy i zakładam okulary.
- Nie jedź za szybko. Niedobrze mi.- chłopak odzywa się.
- Oczywiście kochanie.- uśmiecham się zadziornie.
- No Selly, nie rób mi tego. Jedź od razu do Eliota. Wyjechał z Angel wcześnie rano, a miałem z nim coś załatwić.
- Sam do niego później pojedziesz. Ja jestem padnięta. Jadę do siebie. Odwiozę cię, a potem taksówką pojadę do siebie.

                                                                         ~*~
- Justin nie mogę zostać no.- szarpię się z chłopakiem już od dobrych piętnastu minut. Musze jechać. Harry pewnie już na mnie czeka, a ja nie mogę wyrwać się z objęć chłopaka.- Obiecuję, że wynagrodzę ci to wieczorem.
- Obiecujesz?- mruczy mi do ucha.- Ale ja chcę teraz.- wykorzystuję moment, w którym blondyn poluźnia uścisk i odskakuję od niego.
- Pa, kochanie.- cmokam go szybko w noc i wybiegam z mieszkania.
                                                                         ~*~
Wchodzę do domu i rozbieram się. W kuchni jest Martha razem z Stylesem.
- Cześć.- uśmiecham się do nich ciepło.- Załatwiłeś to o co cię prosiłam?- podbiegam do chłopaka.
- Mhmm.- wyciąga z kieszeni dwa bilety.
- Aaaa!- piszczę.- Jesteś wielki!- ściskam go. W czwartek prosiłam Harrego o to, żeby załatwił mi bilety na wakacje do Gran Canarii. Dla mnie i Justina. Zbliżają się jego urodziny, więc stwierdziłam, że to będzie super pomysł wyjechać gdzieś razem.

                                                                        ~*~
Leżę na swoim łóżku i oglądam TV. Justin nie odbiera ode mnie telefonu od dobrych 2 godzin. Nie martwię się  bo to u niego często się zdarzą.
- Witaj Martha.- słyszę z dołu głos mojego partnera. O nie. Jest pijany. Uderzam otwartą dłonią w czoło i szybko zbiegam do holu.
- Przepraszam cię za niego Martho.- biorę chłopaka pod rękę.
- Nic się nie stało.- odpowiada rozbawiona kobieta.
Z trudem wchodzę na górę z mężczyzną i kładę go na łóżku.
- No. To teraz tłumacz się.- widać, że dużo wypił. Nawet bardzo dużo. Może nawet nie tylko pił. Chłopak odpina nieudolnie swój rozporek i rozbiera się do naga, a ja patrzę na niego z przymrużonymi oczami.
- Chodź.- ciągnie mnie za rękę tak, że upadam na niego.- Obiecałaś mi coś dzisiaj.- zaczyna wpychać swój język do mojego gardła.
- Weź!- uderzam go lekko w polik.
- No Selly.- podwija moją bluzkę, a ja zaczynam się śmiać. Mam gilgotki po bokach.
- Nie.- uśmiecham się chytrze, ale dobrze wiem, że i tak się zgodzę.
- Nie?- nachyla się do mojej szyi.
- Ała! Justin!- krzyczę kiedy gryzie moją skórę. Wykorzystuje chwilę mojej nieuwagi i ściąga mi nieudolnie bluzkę. Jedyne ubranie jakie na sobie mam oprócz majtek. I w tym  momencie dzwoni telefon.
- Nawet nie myśl o tym żeby teraz go odebrać.- ostrzega mnie chłopak.
- Złaź.- popycham go lekko.- Co jest Angel?
- Selena, Eliot się pobił z Niallem.
- Co? Kiedy?
-  No dzisiaj. Eliot wrócił po kilku piwach do domu. Znaczy, przyjechał do mnie. A pech chciał, że wtedy przyszedł Niall. Chciał coś mi wyjaśnić. ZNOWU. No i Eliot się zdenerwował i zaczeli się bić. A teraz jestem z obydwoma w szpitalu. Niall ma złamaną rękę, a Eliot nogę. Przyjedziesz po nas Sel?- kiedy blondynka kończy swój monolog zaczynam się śmiać.
-  Zaraz będę.- rozłączam się i zeskakuję z łóżka. Wciągam na siebie szare dresy, ubieram stanik i top. Zakładam białe superstary i sięgam po klucze od auta.
- Dupek.- spoglądam na śpiącego już Justina i zbiegam na dół.

~Angel~

- Odejdź ode mnie.- próbuję zachować spokój chociaż tu w szpitalu. Jest tylko jeden problem, który uniemożliwia mi to. Mianowicie Niall.
- Daj sobie to wszystko wytłumaczyć Angel! Zrozum, że jesteś dla mnie najważniejsza! Kurwa kocham cię!- wrzeszczy i chwyta mnie za ramiona.
- Czy może pan się uspokoić? W innym razie będę musiała wezwać ochronę.- upomina go pielęgniarka.
- Niall daj mi spokój. Ja jestem szczęśliwa z Eliotem. Nie chcę wracać do tego co było kiedyś. Zrozum.
- Angel, ale ja cię kocham.- głos chłopaka zaczyna się załamywać.
- Ale ja już ciebie nie. Zrozum Niall. Nie chcę ponownie cierpieć przez ciebie. Eliot mnie kocha, a ja go. Pozwól mi być szczęśliwą. Nie komplikuj mi tego. Odpuść sobie i daj nam spokój. Niall.
- Chcesz nas skreślić? Chcesz skreślić te piękne chwile, kiedy byliśmy razem?
- Nie. Ja tego nie skreśliłam i nie chce skreślić bo...- patrzę mu w oczy.-...bo ty już to zrobiłeś. Ty już wszystko przekreśliłeś. To przez ciebie to wszystko się skreśliło. I mam nadzieje, że będzie ci dobrze. Tak jak wtedy z Katy. Obyś nie żałował tego co zrobiłeś.
- Angel, proszę cię.
- Ochrona!- dopiero teraz zauważam stojącą obok i przyglądającą się tej sytuacji Selene.- Ochrona!- brunetka krzyczy, a po chwili dwóch mężczyzn odciąga blondyna ode mnie.
- Angel!- chłopak próbuje się wyrwać, ale na marne. Kiedy znika już z mojego pola widzenia wtulam się w przyjaciółkę. Czy w tej chwili cały mój świat związany z Niallem, właśnie odszedł?

~Selena~

- Z Eliotem wszystko w porządku?- pytam po jakiś pięciu minutach.
- Tak. Chyba tak. Musimy poczekać tylko, aż założą mu gips.- przerywa i siada na szpitalnym krześle.- Nie musiałaś wzywać ochrony. Dobrze sobie z nim radziłam.- mówi po krótkiej przerwie.
- Nie zaczynaj Angel. Teraz kiedy zaakceptowałam Eliota i widzę, że mu na tobie zależy, nie próbuj teraz mieszać. Co chcesz wrócić do tego dupka, który zdradzi cię ponownie przy pierwszej lepszej okazji?
- To nie jest twoja sprawa Sel.
- Nie moja? Owszem moja. Jesteś moją przyjaciółką. Jesteśmy dla siebie jak siostry, więc martwię sie o ciebie. An robisz wszystko żebyśmy się od siebie oddaliły. Zastanów się trochę nad tym. Kochasz Eliota?
- Tak, ale...
- Wiem An. Wiem. Dla ciebie to co zakazane smakuje najlepiej. Ale zrozum, że nie możesz już tak cięgle. W tym tygodniu mamy maturę i po zdaniu jej zaczynamy dorosłe życie. Studia, albo praca. Chcesz cały czas użerać się z tym gangsterem? Niall się zmienił. Zmienił się do niepoznania. To już nie ten sam chłopak, którego znałyśmy An.
- No teraz to trochę przesadziłaś Sel. Justin sam siedzi w tym gównie. I co może powiesz mi że jest nie lepszy? Wiesz dobrze, że często wraca naćpany, albo zapity do domu. Do ciebie. Żeby przespać się z tobą, a następnego dnia wychodzi jak gdyby nigdy nic. A ty się dajesz Selena. Dajesz się bo jesteś ślepo zapatrzona w niego.
- Co masz na myśli?
- Moim zdaniem powinnaś go zacząć namawiać do tego, żeby zostawił to gówno. Żeby zrezygnował z Robertha.  Powiedz mi kiedy ostatnio zabawiłyśmy się tak jak kiedyś? Jak te rozpieszczone gówniary?- blondynka zaśmiała się, a ja razem z nią.
- Angel nie mamy po 16 lat.
- Dobra może nie mamy 16 lat. Ale nadal jesteśmy nastolatkami. I powinnyśmy to wykorzystać. Skoro nasi faceci robią coś takiego to czemu my nie możemy?
- Przecież Eliot nie pije.- blondynka wybucha śmiechem.
- Uwierz, że ma taki sam trudny charakter jak Bieber. To mnie tak przy nim trzyma i sprawia że tak go kocham. O o wilku mowa.- spoglądam na idącego o kulach szatyna.
- Chodź pomożemy mu.- chwytam go za jedną rękę, a An za drugą.
Jakoś udaje nam się zejść do auta.
- Gdy byliście z Justinem?- spoglądam w lusterko, które jest w samochodzie.
- Normalnie. W klubie. Tylko, że ja wyszedłem wcześniej, a Justin został.
- Sam?
- Mhm.
- To co on tam robił?
- Pewnie spotkał Erica. Widziałem się z nim jak wychodziłem z klubu. To stary znajomy Biebera.
- Mhmm.

                                                                             ~*~
Wchodzę do domu. Jest 4 rano. Nikogo nie ma. Justin pewnie nadal śpi u mnie. Po cichu zdejmując buty wchodzę na piętro i wchodzę do mojej sypialni. Nie myliłam się. Nagi chłopak śpi na brzuchu w moim łóżku. Nie mogę powstrzymać się od uśmiechu. Jego seksowny tyłeczek i umięśnione plecy rzucają się wyraźnie w oczy. Zdejmuję z siebie top i dresy. W samej bieliźnie po cichu podchodzę do chłopaka i siadam mu na pośladkach. Przejeżdżam paznokciami po jego plecach. Chłopak mruczy coś pod nosem, a chwilę po tym próbuje przekręcić się na plecy. Lekko unoszę pupę i chłopak leży na plecach, a ja siadam tym razem na jego udach.
- Kurwa.- jęczy i zakrywa rękami twarz. Nachylam się nad jego twarzą i chwytam go za nadgarstki. Zdejmuję dłonie z buzi i zaczynam delikatnie muskać jego usta. Przejeżdżam językiem po jego dolnej wardze i prostuję się.
- Co ty robisz Selly?- chłopak wydaję z siebie cichy chichot.
- Mam zamiar zrobić to, czego wczoraj nie skończyliśmy.- drapię go po brzuchu i siadam na jego członku. Ale delikatnie. Ocieram się o niego, a chłopak chwyta mnie za biodra i kręci wokoło.
- Mam rozumieć że chcesz się pieprzyć? Hmm...Moja kobieta ma chcice.- uśmiecha się zadziornie i przewraca mnie. Leżę na plecach na łóżku, a chłopak leży na mnie.
- Ostro.- szepczę mu w usta. Chłopak uśmiecha się szeroko, seksownie.
- Tak?- napiera na mnie sobą.
Oj Justin. Żebyś ty wiedział co ja mam zamiar zrobić ci za to, że wczoraj wróciłeś pół nieprzytomny. 
Popycham go lekko i unoszę się. Zdejmuję stanik i rzucam go na podłogę. Chłopak schodzi ze mnie. Całuje wewnętrzną stronę moich ud i sunie się coraz wyżej. Zaciska dłonie na moich koronkowych figach i po chwili zdejmuje je. Kiedy wyraźnie czuję, że jego przyrodzenie jest już twarde, wybucham głośnym śmiechem. Popycham go lekko, a ten siada na piętach. Klękam przed nim i łapię jego twarz w dłonie.
- To za to kochanie, że wczoraj wróciłeś nieprzytomny.- całuję go w usta i schodzę z łóżka. Wchodzę do łazienki i odkręcam wodę w wannie.
- Ej! Co ty robisz!- do łazienki wchodzi z roztarganymi włosami, Justin. Wygląda seksownie. Mimo tego, że jest na kacu, wygląda nieziemsko.
- Pierwszy Kwietnia, kochanie.- całuję go w polik i wypycham z łazienki.

                                                                        ~*~
Budzę się około 15. A konkretnie budzi mnie dźwięk dzwoniącego telefonu. Justin śpi obok mnie. Sięgam do urządzenie i odbiera.
- Angel. Daj sie wyspać.
- Wstawaj. Chce ci kogoś przedstawić. Spodoba ci się.
- Kogo?
- Pamiętasz zeszłoroczne wakacje? Jak pojechałyśmy do Hiszpani?
- Nie da się ich zapomnieć.- śmieję się.
- No własnie. Zgadnij kogo dziś spotkałam.
- Kogo?
- Tego przystojnego Hiszpana, z którym tańczyłaś wtedy na imprezie.
- Nie mów.- podnoszę się do pozycji siedzącej.
- To znajomy Eliota. Też się zdziwiłam, ale odwiedził go dzisiaj. Poznałam go i wiesz.  On też mnie poznał. Pytał o ciebie.
- Nie wiem czy wyrwę się na chwilę dziś. Muszę pogadać z Justinem.
- Selena.- czuję jak przewraca oczami. Eh Angel.- Pamiętasz jak chciałaś się dowiedzieć jak ten chłopak ma na imię, kim jest i skąd? No właśnie. Nie przesadzaj tylko ubieraj się i przyjedź do Eliota.
- No i jak ma na imię?
- Alejandro.
- No ładne imie. Ale An nie przyjadę dziś. Zrozum że mam chłopaka.
- No własnie.- szatyn wyrywa mi z ręki telefon.- Ona nie będzie spotykać się z jakimiś jebanymi Hiszpanami.- mówi i odkłada telefon na półkę. Patrzę na niego z uchylonymi ustami i podniesionymi brwiami.
- Jesteś zazdrosny.- na moje usta wkrada się szyderczy uśmieszek.
- Mam o co to jestem.- ciągnie mnie za nogi tak że upadam plecami na łóżko. Uwiesza się nade mną i schyla do moich ust. Nie przerywając pocałunku obracam się i leże na nim. Justin pieści moje pośladki. Gryzę go w wargą. Uderza mnie mocno w tyłek. To takie nieoczekiwane, że wydaję z siebie okrzyk. Przewraca nas. Wsuwa we mnie dwa palce i zatacza nimi małe kółeczka. Zamykam oczy i rozkoszuję się tym niezywkłym doznaniem. Słyszę dźwięk rozrywanej foli, potem szatyn rozsuwa moje nogi i wchodzi we mnie powoli. Justin chwyta mnie za biodra, wychodzi za mnie, a następne pchnięcie jest tak mocne że wydaję okrzyk.
- Jeszcze raz?- pyta i przygryza moją dolną wargę.
- Mhmm.- odpowiadam ledwo.
Wysuwa się ze mnie jeszcze raz, po czym powtarza swoje ruchy. Moje mięśnie zaciskają się na nim i po chwili oboje jesteśmy już spełnieni.
- Żadnych Hiszpanów Selena. Rozumiemy się?
- Oczywiście.- całuję go w usta.- Ap ropo Hiszpani. Kochanie. Jedziemy na Gran Canarie!

wtorek, 15 marca 2016

Rozdział 24. You and I

- Myślę, że nie powinni się spotykać.- kładę dłonie na klatce piersiowej chłopaka i odpycham go.
- Dlaczego?!- lekko unosi głos i podnosi brew do góry.
- Jest od niej starszy o 8 lat. I tak nic z tego nie wyjdzie.- wywracam oczami i wymijam go. Nie odchodzę za daleko bo głos Biebera powoduje, że sztywnieje.
- Nie wtrącaj się w jej życie. To jej sprawa z kim będzie się pieprzyć. Masz zamiar zaglądać jej w łóżko?! Selena ogarnij sie!- mierzę go surowym wzrokiem. Jak on może coś takiego mówić? Ja się tylko martwię o swoją przyjaciółkę. Jest jeszcze niepełnoletnia. Ma dopiero rocznikowo osiemnaście lat.
- To ty nie wtrącaj się w moją i jej przyjaźń. Powiedz bratu, żeby trzymał chuja przy sobie. Bo nich spróbuje coś wywinąć. To nie będzie go już miał.- zastanawiam się chwilę, czy po prostu nie wyjść z jego mieszkania i pojechać do siebie. Ale jest już prawie 12, nie chcę wracać o tak później porze i sie tłumaczyć
- Śpisz na kanapie.- rzucam. Gdyby nie to że własnie się z nim pokłóciłam, zaczęłabym się śmiać z jego miny. Ale w tym momencie jestem nadzwyczaj poważna.
- No chyba sobie jaja robisz.- wkurzył się.
- Dobra nogę wracać o tej porze do domu. Skoro tak tego chcesz.- czekaj na jego reakcje, ale ten tylko mruczy coś pod nosem i opuszczę salon. Za chwilę wraca do niego z kocem i poduszką. W sumie ma jeszcze 2 wolne pokoje, ale nie pomyślał i nie urządził ich. Idiota. Rzuca koc i poduszkę na kanapę, a po chwili kładzie się na niej. Wyciąga telefon i zaczyna się nim bawić. Zadowolona z tego iż wygrałam idę do jego sypialni. Nie mam swoich piżam ani żadnych koszulek. Więc biorę białą koszulę Biebera i idę pod prysznic. Myję się i wychodzę. Ubieram koszulę a włosy wycieram w ręcznik i wiążę w koka. Na boso idę do kuchni wziąć z niej wodę. Zerkam kątem oka na Biebera. Ogląda telewizję i przez chwilę spogląda na mnie, a później spowrotem jego wzrok spoczywa na urządzeniu. Chichoczę pod nosem. Już mi przeszło. Szybko przechodzi mi złość na kogoś. Jeżeli pokłócę się z tą osobą o coś bezsensownego. Ale zobaczę jak on się będzie zachowywał. Co zrobi rano. Biorę butelkę wody i wracam spowrotem do pokoju.

                                                                        ~*~
Przeciągam się, jestem nadzwyczaj wyspana. Ciekawe jak obrażalski spał. Wstaję i przeciągając się wchodzę do kuchni.
- Cześć.- rzucam ziewając. Chłopak nie odpowiada tylko zajmuję się swoim jedzeniem i patrzy się w telefon.- A więc tak? Mamy focha? Hmm. To może szybki seks na zgodę?- siadam obok niego i mruczę mu do ucha, ale on nie reaguję. Kładę rękę na jego kolanie i jadę coraz wyżej, ale on ją strąca.
- Przestań.- rzuca nie odrywając wzroku od telefonu. Ponownie powtarzam swój ruch. Chłopak wstaję i wychodzi z kuchni. Wchodzi do swojej sypialni, a ja idę za nim. stoi oparty rękami o umywalkę w łazience.
- No nie gniewaj się. Poniosło mnie, ale ciebie też poniosło.- przytulam go od tyłu i mocno przyciągam do siebie jego plecy.- Martwię się o An. Nie znam Eliota, nie wiem jaki jest.
- Dziwnę, że martwisz się o jej życie, a nie o swoje.
- Justin no.- lekko drapię go po brzuchu.
- Czemu nie chcesz ze mną być?- robię kamienną twarz. Co mam mu powiedzieć? Wybacz Justin, ale boję się, że któregoś dnia zobaczę cię na naszym łóżku z jakąś dziwką. Myślę nad jakąś racjonalną odpowiedzią i taką żeby go nie urazić w żaden sposób, ale kiedy nie odzywam się chłopak mówi.- Dobra. Muszę lecieć. Zamknij drzwi jak będziesz wychodziła.- uwalnia się z mojego uścisku i wychodzi z łazienki. Przez chwilę stoję z zmarszczonymi brwiami i patrzę w miejsce, gdzie przed chwilą był chłopak. Potrząsam głową i wychodzę z łazienki, gasząc światło.
Chłopaka nie ma już w domu. Wzdycham głośno. Nie przypuszczałam, że będzie się dąsał o bezsensowną kłótnię. Może przesadziłam z tym co powiedziałam wczoraj bo nie powinnam mieszać się w taki sposób w życie mojej przyjaciółki. Ale martwię się o nią. Jem śniadanie, idę wziąć prysznic i uszykować się.

                                                                         ~*~
Wreszcie jestem u siebie. Muszę się wziąć za naukę bo już za chwilę będzie matura i będę musiała wybierać studia, na które pójdę. Za dwa tygodnie testy, a ja jeszcze nie wzięłam się za naukę. Wyciągam książki od biologi, angielskiego, chemii itp. Zapowiada się nudna niedziela.
                                                                          ~*~
Wyczerpana po prawie całej nocy nauki, idę do szkoły z okularami przeciwsłonecznymi na nosie. Jestem wyczerpana i mam niemałe worki pod oczami. A przecież mogłam iść spać. Ale tak przejęłam się tą maturą, że może coś pójść mi nie tak, że wolałam się pouczyć do późna. Kiedy wychodzę z samochodu i od razu widzę roześmianą An idącą w moją stronę. Na ta to przynajmniej wygląda jak człowiek, nie to co ja.
- Mysiaczku!- ogranicz cukierki An.- Nie wiem czy wiesz. Ale znając ciebie i twoje zaniki pamięci, pewnie nie wiesz. Dziś mija 8 lat od kiedy się przyjaźnimy.- uwiesza się na mojej szyi i zaczyna piszczeć, a ja razem z nią.
- Pasowałoby to oblać.- mówię odsuwając ją na długość rąk.
- Tak w tygodniu to ja nie wiem. A w weekend nie mogę bo Eliot zaprosił mnie na ślub jego siostry.- uśmiecha się jak małe dziecko i przeskakuję z nogi na nogę. ŻE CO PROSZĘ?! Jak to ją zaprosił? Przecież znają się dopiero 3 dni? Nie ja tego nie rozumiem.
- Em. Jak to cie zaprosił? Przecież nie znacie się.
- Poznaliśmy się. Zaprosił mnie do siebie po kolacji u Justina.- tylko nie mówcie że ona się z nim przespała bo nie wiem co jej zrobię.
- I co było potem?- poprawiam okulary i torbę.
- No...- spogląda w dół na swoje dłonie.
- Nie nie Angel.- zaczynam się nerwowo śmiać. Nie mam zamiaru krzyczeć teraz na nią w miejscu publicznym. Ale może Justin miał racje to jej życie. Ona nie mówiła mi że mam nie spotykać się z Bieberem chociaż on jest, jaki jest.- Pogadamy o tym później.- chwytam ją za rękę i ciągnę w stronę szkoły.

                                                                                    ~*~
Siedzę  z An w ławce na lekcji j.angielskiego i śmiejemy się z klasowych dziewczyn. Jak wiadomo w każdej klasie są laski, które myślą, że z toną tapety, tipsami, tlenionymi włosami i kusymi spódniczkami wyglądają seksownie. No niestety. Tak nie jest. Dziś Katy. Tak ta Katy, z którą Niall zdradził Angel zrobiła z siebie taką idiotkę, że naprawdę. Mamy nowego nauczyciela od wf. Oczywiście Katy nigdy nie ćwiczy na wf no bo przecież połamałaby sobie swoje neonowe tipsy. A dziś podeszła do praktykanta i złożyła mu śmieszną propozycję. Mianowicie, pójście do łóżka. Gdybym nie stała obok nigdy nie uwierzyłabym, że zniżyła się do takiego czegoś. Cała szkoła już o tym trąbi.
Po klasie rozbiega się pukanie do drzwi. Na początku nie zwracam na to uwagi i dalej rozmawiam z blondynką. Ale kiedy słyszę głos Biebera zamieram.
- Dzień dobry. Mogę na chwilę panią prosić.- uśmiecha się ciepło do mojej nauczycielki, a ta z takim samym uśmiechem wstaje i wychodzi z pomieszczenia. Patrzę znacznie na Angel, ale ta tylko wzrusza ramionami. Dziewczyny z klasy już uśmiechają się do szatyna, co niezbyt mi sie podoba.Po chwili nauczycielka wchodzi do klasy.
- Selena, proszę.- wskazuję na drzwi i siada przy biurku. Podnoszę sie z krzesła i wychodzę.
- Po co tu przyjechałeś?- zakładam ręce na piersi i przyglądam się chłopakowi.
- Przepraszam za wczoraj. Wkurzyłem się że myślisz tak o moim bracie, a tak naprawdę to ja jestem od niego o wiele gorszy.- spuszcza głowę i chowa ręce do kieszeni.
- To ja przepraszam.- podchodzę do niego i uwieszam się na jego szyi.
- To teraz możemy rozważyć twoją wczorajszą propozycję.- mruczy mi w usta.
- To znaczy?
- Seks na zgodę.- wyginam się i zaczynam śmiać.

                                                                               ~*~

- Ja nie wiem czy to był dobry pomysł, Justin.- nagle kiedy siedzę w samochodzie obok Biebera nabierają mnie wątpliwości związane z poznaniem rodziny Justina. Będę w ich oczach tylko osobą towarzyszącą blondyna, ale co jak mnie nie polubią. Bo przecież mnie i Justina jednak łączy coś więcej. I gdyby kiedyś...Jezu o czym ja myślę.
- Ale co?- chłopak marszczy brwi i spogląda na mnie. Mieliśmy przyjechać dzień wcześniej. Ślub jest dopiero jutro.
- Co jak mnie nie polubią.- łapię się za czoło.
- Selena.- jęczy.
- Tak wiem. ''Na pewno cię polubią''.- robię cudzysłów w powietrzu.- Aż mnie głowa rozbolała.
- Prześpij się.- opieram głowę o szybę i zamykam oczy.
Budzi mnie głos Justina.
- Kochanie, wstawaj.- chłopak stoi przy mnie. Za nim stoi jakieś dwie kobiety i mężczyzna. Otwieram szeroko oczy i natychmiast wstaję.
- Dzień dobry. Jestem Selena.- mówię do wszystkich. Słyszę za sobą chichot Justina.
- Witaj złotko.- przytula mnie starsza kobieta o siwych włosach.
- Miło nam poznać dziewczynę mojego syna.- teraz znajduję się w ramionach chyba matki chłopaka. Zaraz. Jak to dziewczynę? Przecież my nie...- Mów mi Patty, kochanie.
- Dobrze, Patty.- uśmiecham się do niej ciepło. Spoglądam na Justina, który stoi za nami z torbami i uśmiechem przygląda się całej tej sytuacji.
Następnie witam się z ojcem chłopak, także uściskiem. Kiedy widzę duży dworek otwieram szeroko usta. Jest cudowny. Mama blondyna chwyta mnie za rękę i prowadzi do środka. Za nami idą pozostali.
- Może jesteście głodni? Odgrzeję wam obiad.
- Nie, dziękuję.- mówię szybko.
- Z moją matką się nie dyskutuję, kotek.- Justin obejmuję mnie ramieniem, a ja gromię go wzrokiem. Zabiję go za to kłamstwo.
- No właśnie.- uśmiecha się Patty.
- Cześć.- z góry schodzi piękna blondynka. To zapewne siostra Justina. Na rękach trzyma małą dziewczynkę. Która wygląda na około góra 2 miesiące.- Jestem Maddy.
- Selena.- witam się z nią delikatnym uściskiem.
- Cześć braciszku.
- Cześć siostra.- chłopak także delikatnie przytula dziewczynę, w końcu trzyma na rękach małe dziecko.- Cześć siostrzenico.- bierze na ręce dziewczynkę. Maddy odchodzi do kuchni, a ja zostaję tylko z Justinem w holu.
- Bieber zabiję cię za to kłamstwo.- mówię szeptem.
- Csii. Dziecko mi obudzisz, kochanie.- cmoka mnie delikatnie w usta i idzie do salonu, gdzie siedzi reszta rodziny.

                                                                           ~*~
Siedzę z Justinem sama w sypialni. Nic nie mogłam robić, abyśmy mieli osobne pokoje. Rodzina Biebera ucieszyła się, że jestem jego dziewczyną. I ja nie wiem jak on to teraz odkręci. Trzymam na rękach małą Lily. Jest cudowna. Zakochałam się w niej tak samo jak w Tobym. Mała ma dopiero 5 tygodni.
- Widzę, że chciałabyś mieć taką małą.- blondyn patrzy na mnie z szelmowskim uśmiechem.
- No kiedyś na pewno tak.- cmokam w czółko dziewczynkę.
- A może teraz?- porusza brwiami. 
- Debil.- rzucam go poduszką i poprawiam sobie dziecko na ręce. 
- Daj mi ją. Popilnuję ją, a ty idź wziąć prysznic.- Maddy pojechała na ostatnie poprawki dotyczące sukni ślubnej. Nikogo oprócz mnie i Justina nie ma w dworku.  Pana młodego jeszcze nie poznałam, a to dziwne bo jestem tu już od 4 godzin.  Wstaję, biorę z torby koszulkę chłopaka, moje spodenki i wchodzę do łazienki. 
Kiedy wykonuję już wieczorne czynności spowrotem wchodzę do sypialni. Justin leży tyłem do mnie na łóżku z Lily. Podchodzę z drugiej strony tak, żebym mogła widzieć jego twarz. Chłopak śpi. Wygląda tak uroczo. Lily leży obok niego i bawi się rączkami. Biorę ją i idę zanieść do jej pokoju. Kładę ją w łóżeczku i czekam chwilę jak zaśnie. Kiedy już to robi wracam do Biebera i kładę się obok niego.  

                                                                               ~*~
Kończę właśnie prostować włosy. Ubieram sukienkę, którą wybrał mi Justin. Chłopak jest już gotowy i rozmawia ze swoim bratem w ogrodzie, gdzie ma się odbyć ceremonia. Angel też jest. Przyjechała z Eliotem. Ja stwierdziłam, że nie będę się na razie w to mieszała. Niech sama decyduje. Wychodzę na ogród i siadam obok blondynki.  
- I jak z Justinem?- zaczyna dziewczyna.
- A jak ma być? Tak jak zawsze.- wzruszam ramionami i macham ręką na chłopaka, żeby podszedł. Zaraz się zacznie.
- No...poznał cię ze swoją rodziną. To chyba coś znaczy.
- Przestań An. Moja rodzina też go zna. A jak z Eliotem?
- A dobrze.- szczerzy się. Obok mnie siada szaty, a obok An Eliot. Poprawiam Justinowi krawat i skupiam się na idącej do ołtarza Maddy. 

                                                                              ~*~
- Justin zostaw mnie. Zmęczona jestem.- mówię odpychając jedną ręką pijanego chłopaka, w drugiej trzymam kieliszek z winem. Właśnie rozmawiam z kuzynką Biebera, kiedy on jest już tak wstawiony, że nie panuję nad sobą. 
- No chodź.- mruczy mi do ucha. 
- Justin.- ostrzegam go po raz kolejny. 
- Chodź. Zrobię ci dobrze.- bierze kosmyk moich włosów i ciągnie go. Uderzam go w rękę i mierzę wzrokiem. Gdyby nie jego kuzynka, która uważa jak reszta rodziny Justina, że jesteśmy razem od razu dostałby w twarz. 
- Idź już spać.
- Tylko z tobą no. Chodź Selly.- ciągnie mnie za rękę.
- To ja zostawiam was ptaszki.- Katrin cmoka mnie w policzek i odchodzi. 
- To teraz możemy iść się kochać?
- Nie. Chodź, zaprowadzę cię do łóżka.- widząc uśmiech szatyna dodaję.- I wracam na przyjęcie.- uśmiecham się zwycięsko, a ten tylko wydaję jęk niezadowolenia. Odkładam kieliszek z winem na stół i oplatam ręką pas chłopaka. O mało co nie przewracam się razem z nim na schodach w domu. Kiedy udaje nam się pokonać schody. Chłopak przewraca się na łóżko twarzą do poduszki. Kręcę z dezaprobatą głową i ściągam jego buty. Obracam go i zaczynam rozpinać jego rozporek. 
- To już?- chłopak podnosi głowę i patrzy na moje dłonie.- Bez gry wstępnej?- wzdycham i powracam do poprzedniej czynności. Zdejmuję mu spodnie, marynarkę i koszulę. Krawat wcześniej zdjął.- Chodź do mnie Selly.- przyciąga mnie i kładzie sie nade mną.- Mam ochotę.- mruczy. 
- Nie Justin. Jesteś pijany. To się źle skończy. 
- Proszę. Proszę. Proszę.- mówi pomiędzy pocałunkami, które składa na mojej szyi. Sama trochę wypiłam i też mam ochotę się na niego rzucić, ale z pijanym Justinem... To zły pomysł. Jednak podniecenie przejmuje nade mną kontrolę. Siadam okrakiem na chłopaku i patrzę przygryzając wargę w jego oczy. 
- Bądź ze mną.- mówi. Selena chcesz tego. A mu w końcu przestanie się chcieć walczyć. Nachylam się nad nim i składam krótki pocałunek na jego ustach.- Mam to uznać za tak?- unosi brwi.
- Mhm.- potakuję i przygryzam wargę. Bieber obraza nas i zaczyna ściągać moją sukienkę.