Stoję z rozchylonymi ustami i wpatruję się z niedowierzaniem w blondynkę. Czy ona sobie ze mnie żartuję? Przecież wie jak zniosłam rozstanie z Justinem. Wie jak długo musiałam o nim zapominać.
- Co?!- krzyczę szeptem.
- Przepraszam Selly. Nie przyszłabyś gdybym ci o tym powiedziała. Wrócił podobno, aby cię zobaczyć. Tak przynajmniej powiedział mi Eliot.
Zobaczyć? Marszczę brwi.
- Coś się stało kochanie?- obok mnie staję Nick.
- Nie nic.- chwytam go mocno za rękę. Angel odwraca się i prowadzi nas na ogród.
Cholernie się denerwuję. Nie wiem jak mam zareagować na jego widok. Teraz najchętniej uciekłabym stąd jak najdalej. Ale przecież nie będę zachowywała się jak jakaś niecywilizowana dzikuska. Ściskam mocniej dłoń Nicka. Mężczyzna chyba zauważa, że się denerwuję bo stoimy już na trawniku patrzy dokładnie za mnie, a jego szczęka zaciska się tak samo jak dłoń na mojej dłoni. Już wiem, że Justin stoi właśnie za mną. Kilka kroków ode mnie. Odwrócić się czy nie? Nie. Tak. Nie. Nie odwrócę się. Będę udawała, że go nie widzę. Podchodzę do stolika przy którym siedzą pozostali. Witam się ze wszystkimi ciepłym uściskiem i buziakiem w policzek.
Siadamy z Nickiem obok siebie. Obok mnie siedzi jeszcze Jacob i Nela. Z boku Louis. Na przeciwko Ana, Eliot i...
Przewiduję że ON.
Skupiam mój wzrok na telefonie, który leży na moich kolanach. Piszę wiadomość do Angel.
Do Angel:
Nie wierzę jak mogłaś mi to zrobić. Jak mogłaś mi tego nie powiedzieć?
Blondynka odczytuję wiadomość i uśmiecha się do ekranu. W tym samym momencie naprzeciwko Nicka siada Justin. Chcąc nie chcąc spoglądam na niego. Zmienił się. I to bardzo. Wyprzystojniał i zmężniał. Teraz ma znacznie dłuższe włosy zaczesane na bok i lekki zarost. Zmienił styl z typowego bad boya na bardziej męski i schludny. Pojawiły się na jego ciele nowe tatuaże. Nie jest to zadziwiające bo już wcześniej miał obsesje na ich punkcie. Kiedy chłopak przyłapuję mnie na gapieniu sie na niego uśmiecha się pokazując swoje śnieżno białe zęby. Nasze spojrzenia na chwilę się łączą, ale chwilę po tym spuszczam wzrok.
~*~
Jestem już to od dwóch godzin. Sytuacja nie jest już taka napięta jak na początku. Prawie wszyscy są już pijani. No właśnie, prawie. Ani ja, ani Justin nie tknęliśmy alkoholu. Jest prawie 21. Sądząc po tym jak każdy już bełkocze, zabawa zaraz się skończy. Albo przynajmniej ja zabiorę stąd Nicka. Mój przyszły mąż musi wiedzieć kiedy dość.
- Kochanie.- brunet nachyla się nade mną i zaczyna lizać moją szyję.
- Nick.- upominam go, ale to nic nie skutkuję. Poddaje się.
- O a słyszeliście o zaręczynach Seleny?- odzywa się pijana już An.
- Co? Naprawdę?- Nela próbuję wstać, ale o mało co nie przewraca się.- Gratuluje kochana.
- Dziękuję.- uśmiecham się. Kątem oka zerkam na Justina. Widzę zdziwienie w jego oczach i widocznie mocno zaciśniętą szczękę. Mimo wszystko cieszę się, że dopełnia go zazdrość. Chwila...
Jak to cieszę się z tego, że jest zazdrosny o mojego narzeczonego? Selena co się z tobą dzieje? Fakt to spotkanie jakoś dziwnie wpłynęło na mój rozum. Mam teraz mały mętlik. Ale kurwa. Kocham Nicka i chcę z nim być już za zawsze. Justin to zamknięty rozdział. No ale jednak tyle mnie z nim łączyło.
Ta, seks.
Nie nie tylko seks. Przecież jednak coś musiało. Dobra nie będę się oszukiwać. Nadal kurwa zdziała na mnie ten pieprzony dupek. Mam ochotę rzucić się na niego.
Boże Selena uspokój się.
- My już będziemy się zbierać.- Odzywa się Nela.
- My już chyba też.- Louis i Ana podnoszą się.
- My też będziemy lecieć.- mówię do An.
- Czemu tak szybko?
- Nie chcę żeby mój przyszły mąż zaraz zaliczył tutaj zgona.- śmieję się.
- Ekhem.- uwagę wszystkich skupia się na Justinie. Co to miało znaczyć? Odchrząknął akurat na moich słowach ''mój przyszły mąż''?
Wstaję i pomagam podnieść się mojemu partnerowi.
~*~
- Zapomniałam torby, zaraz wrócę.- odwracam się i wchodzę spowrotem do domu An i Eliota. Został w nim tylko Justin. Wchodzę na ogród i chwytam moją torbę. Odwracam się gwałtownie i uderzam o czyjeś ciało. No zgadnijcie go kogo to ciało należy.
Próbuję ominąć jakoś chłopaka, ale ten przesuwa się w te same strony co ja.
- Możesz odejść?- podnoszę wzrok i patrzę mu w oczy.
- Nie.- chłopak uśmiecha się szelmowsko, a to co robi chwilę po tym zbija mnie z nóg.
Czuję tylko miękkie malinowe usta na moich. Nie wiem co zrobić. Nie wiem jak się ruszyć. Co właśnie się dzieje?
- Co ty odpierdalasz!- odpycham blondyna od siebie i wycieram dłonią swoje usta. Omijam go i zostawiam samego.
Boże właśnie pocałowałam swojego ex będąc zaręczona z Nickiem. A co jest najgorsze? To mi się podobało! Wszystko wróciło. Kurwa. Gdyby nie mój zdrowy rozsądek odwzajemniłabym ten pocałunek. Czemu ten facet tak na mnie działa? Czemu mięknę na jego widok. Boże, co będzie jak Nick dowie się o tym pocałunku...
~*~
Siedzę z kubkiem kawy na kanapie w salonie i rozmyślam. Nicka nie ma w domu. Pojechał dziś do pracy. Minęły dwa dni odkąd widziałam się z Justinem. I przez te cholernie dwa dni cały czas myślę o tym pocałunku. Czy to dla mnie coś znaczyło? Sama nie wiem. Ale mam ochotę na więcej.
- Ej! Nie pozwoliłam. - No no no.- wpatrywał się w moją lewą pierś. Po czym delikatnie pocałował czarny napis.- Cała prawda o tobie.- zaśmiałam się.- To może jednak zaleczymy twojego kaca? - No skoro nalegasz.- wziął mnie na ręce i zaniósł prosto do sypialni. Kładzie mnie na łóżku i przejeżdża dłonią po moim ciele. Nagle robi mi się gorąco i wilgotno. Tylko przy Justinie, przy tym niewyżytym od seksu mężczyźnie taka jestem. Zaciskam dłonie na czarnej kołdrze. Zdejmuję swoje spodnie i rzuca je gdzieś w kąt. To samo robi z resztą swoich ubrań. Łapie mnie za biodra i wtula nos w złączenie mych ud, a ja dosłownie odpływam. - Będę dla ciebie ostry.- mówi ostrym, stanowczym i seksownym głosem. Głośno wzdycham. Całuję mnie tam. Jęczę cicho. Kładzie mi dłoń na prawym udzie i przesuwa ją w górę i w dół, delikatnie pieszcząc moja skórę. Pochylił się nade mną i przygryzł wargę. Nawet nie ma pojęcia jak bardzo seksownie teraz wygląda. Obraca mnie na brzuch i klepie mocno w tyłek. Piszczę. Oddech ma przyśpieszony. Schyla się nad moim ciałem i delikatnie całuję jeden pośladek, a następnie drugi. Całuję moje plecy, łopatki, a po chwili znów obraca mnie na plecy i całuje, gryzie i ssie moje sutki. Dotykam dłońmi jego klatkę piersiową i jeżdżę nimi coraz niżej, kiedy jestem już przy jego kroczu, delikatnie je ściskam. Szatyn ciężko oddycha. Prostuję cię i chcę wstać zapewne po prezerwatywę, ale uniemożliwiam mu to obracając nas i siadając na jego brzuchu. - Nie musisz. biorę tabletki.- złączyłam nasze usta w brutalnym pocałunku. Znów nas obrócił. Powoli wchodzi we mnie, wypełniając mnie sobą. Z jego ust wydobywa się cichy jęk, podobnie jak z moich. - Kurwa Selena. Chwyta mnie mocno za biodra, wychodzi ze mnie, a następne pchnięcie jest tak mocne, że wydaję okrzyk. Na chwile nieruchomieje. - Mówiłem. Jeszcze raz? Kiwam głową. Przygryzam z całych sił dolną wargę. Chociaż mogłabym jęczeć ile tylko chcę. Nikogo oprócz nas nie ma w tym wielkim domu. Wysuwa się ze mnie ras jeszcze po czym wchodzi z impetem i powtarza wszystko w brutalnym, niebiańskim rytmie. Jęczę, wyginam się, krzyczę jego imię, przeklinam. Nie hamuję się. Wbijam moje długie paznokcie w jego nagie plecy. Na co lekko syczy, ale nie przestaję. Drapię go mocno po plecach z przyjemności jaką daję nam obojgu. - Justin.- mówię bez tchu. Czuję że zaraz otrzymam to czego oczekuję. Ale szatyn wychodzi ze mnie. Patrzę na niego zdezorientowana. Ciągnie mnie za rękę i opiera moje ręce o szarą ścianę. Wypinam się w jego stronę, a on ponownie się we mnie zanurza. Mocno. Szybko. Ostro. Brutalnie. Krzyczę tak głośno jak nigdy dotąd. On także głośno woła moje imię albo przeklina i jęczy. Dochodzimy oboje w tym samym momencie. Wraca ze mną na łóżko i delikatnie kładzie mnie na nim. - Wreszcie wróciła dawna ty.- zaśmiał się.
Kurwa! Nie wytrzymam tak dłużej! Zrywam się z kanapy i biegiem ruszam do sypialni. Wbiegam do garderoby i zaczynam wyrzucać z szafek ubrania. Wiedziałam, że tu jest! Otwieram biały notes i wpisuję z niego numer do telefonu. Odkładam notek i wciskam zieloną słuchawkę. Jeden sygnał...Drugi....Trzeci...
- Hallo?
- Cześć Justin.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz