piątek, 1 kwietnia 2016

Rozdział 25. Poker Face

- O kurwa.- słyszę nad uchem syk Justina. Otwieram zaspane oczy i patrzę zmrużonymi oczami na chłopaka. Chłopak zakrywa twarz rękoma i marszczy brwi.
- Chcesz tabletkę?- całuję go w nagi tors.
- Mhmm.- jęczy. Sięgam do walizki po środki przeciwbólowe i podaję je chłopakowi.
- Ja idę sie szykować. Za godzinę wyjeżdżamy.
- Co? Czemu tak szybko?
- Muszę coś załatwić.

- Do widzenia.- przytulam mamę Justina po raz setny.
- Mam nadzieję, że jeszcze nas kiedyś odwiedzisz z Justinem.- uśmiecha się do mnie ciepło.
- Na pewno tak.- odwzajemniam uśmiech i biorę walizki leżące przed schodami prowadzącymi do domu. Ciągnę je w stronę samochodu i pakuję do bagażnika.
- Kochanie, a nie powinien tego zrobić Justin?
- Jest w takim stanie, że szkoda gadać.- śmieję się.- O właśnie.- wskazuję na wychodzącego chłopaka z butelką wody i okularami na nosie.
- Pa mamo.- całuje kobietę w policzki i wsiada do samochodu.
Siadam obok niego na miejscu kierowcy i zakładam okulary.
- Nie jedź za szybko. Niedobrze mi.- chłopak odzywa się.
- Oczywiście kochanie.- uśmiecham się zadziornie.
- No Selly, nie rób mi tego. Jedź od razu do Eliota. Wyjechał z Angel wcześnie rano, a miałem z nim coś załatwić.
- Sam do niego później pojedziesz. Ja jestem padnięta. Jadę do siebie. Odwiozę cię, a potem taksówką pojadę do siebie.

                                                                         ~*~
- Justin nie mogę zostać no.- szarpię się z chłopakiem już od dobrych piętnastu minut. Musze jechać. Harry pewnie już na mnie czeka, a ja nie mogę wyrwać się z objęć chłopaka.- Obiecuję, że wynagrodzę ci to wieczorem.
- Obiecujesz?- mruczy mi do ucha.- Ale ja chcę teraz.- wykorzystuję moment, w którym blondyn poluźnia uścisk i odskakuję od niego.
- Pa, kochanie.- cmokam go szybko w noc i wybiegam z mieszkania.
                                                                         ~*~
Wchodzę do domu i rozbieram się. W kuchni jest Martha razem z Stylesem.
- Cześć.- uśmiecham się do nich ciepło.- Załatwiłeś to o co cię prosiłam?- podbiegam do chłopaka.
- Mhmm.- wyciąga z kieszeni dwa bilety.
- Aaaa!- piszczę.- Jesteś wielki!- ściskam go. W czwartek prosiłam Harrego o to, żeby załatwił mi bilety na wakacje do Gran Canarii. Dla mnie i Justina. Zbliżają się jego urodziny, więc stwierdziłam, że to będzie super pomysł wyjechać gdzieś razem.

                                                                        ~*~
Leżę na swoim łóżku i oglądam TV. Justin nie odbiera ode mnie telefonu od dobrych 2 godzin. Nie martwię się  bo to u niego często się zdarzą.
- Witaj Martha.- słyszę z dołu głos mojego partnera. O nie. Jest pijany. Uderzam otwartą dłonią w czoło i szybko zbiegam do holu.
- Przepraszam cię za niego Martho.- biorę chłopaka pod rękę.
- Nic się nie stało.- odpowiada rozbawiona kobieta.
Z trudem wchodzę na górę z mężczyzną i kładę go na łóżku.
- No. To teraz tłumacz się.- widać, że dużo wypił. Nawet bardzo dużo. Może nawet nie tylko pił. Chłopak odpina nieudolnie swój rozporek i rozbiera się do naga, a ja patrzę na niego z przymrużonymi oczami.
- Chodź.- ciągnie mnie za rękę tak, że upadam na niego.- Obiecałaś mi coś dzisiaj.- zaczyna wpychać swój język do mojego gardła.
- Weź!- uderzam go lekko w polik.
- No Selly.- podwija moją bluzkę, a ja zaczynam się śmiać. Mam gilgotki po bokach.
- Nie.- uśmiecham się chytrze, ale dobrze wiem, że i tak się zgodzę.
- Nie?- nachyla się do mojej szyi.
- Ała! Justin!- krzyczę kiedy gryzie moją skórę. Wykorzystuje chwilę mojej nieuwagi i ściąga mi nieudolnie bluzkę. Jedyne ubranie jakie na sobie mam oprócz majtek. I w tym  momencie dzwoni telefon.
- Nawet nie myśl o tym żeby teraz go odebrać.- ostrzega mnie chłopak.
- Złaź.- popycham go lekko.- Co jest Angel?
- Selena, Eliot się pobił z Niallem.
- Co? Kiedy?
-  No dzisiaj. Eliot wrócił po kilku piwach do domu. Znaczy, przyjechał do mnie. A pech chciał, że wtedy przyszedł Niall. Chciał coś mi wyjaśnić. ZNOWU. No i Eliot się zdenerwował i zaczeli się bić. A teraz jestem z obydwoma w szpitalu. Niall ma złamaną rękę, a Eliot nogę. Przyjedziesz po nas Sel?- kiedy blondynka kończy swój monolog zaczynam się śmiać.
-  Zaraz będę.- rozłączam się i zeskakuję z łóżka. Wciągam na siebie szare dresy, ubieram stanik i top. Zakładam białe superstary i sięgam po klucze od auta.
- Dupek.- spoglądam na śpiącego już Justina i zbiegam na dół.

~Angel~

- Odejdź ode mnie.- próbuję zachować spokój chociaż tu w szpitalu. Jest tylko jeden problem, który uniemożliwia mi to. Mianowicie Niall.
- Daj sobie to wszystko wytłumaczyć Angel! Zrozum, że jesteś dla mnie najważniejsza! Kurwa kocham cię!- wrzeszczy i chwyta mnie za ramiona.
- Czy może pan się uspokoić? W innym razie będę musiała wezwać ochronę.- upomina go pielęgniarka.
- Niall daj mi spokój. Ja jestem szczęśliwa z Eliotem. Nie chcę wracać do tego co było kiedyś. Zrozum.
- Angel, ale ja cię kocham.- głos chłopaka zaczyna się załamywać.
- Ale ja już ciebie nie. Zrozum Niall. Nie chcę ponownie cierpieć przez ciebie. Eliot mnie kocha, a ja go. Pozwól mi być szczęśliwą. Nie komplikuj mi tego. Odpuść sobie i daj nam spokój. Niall.
- Chcesz nas skreślić? Chcesz skreślić te piękne chwile, kiedy byliśmy razem?
- Nie. Ja tego nie skreśliłam i nie chce skreślić bo...- patrzę mu w oczy.-...bo ty już to zrobiłeś. Ty już wszystko przekreśliłeś. To przez ciebie to wszystko się skreśliło. I mam nadzieje, że będzie ci dobrze. Tak jak wtedy z Katy. Obyś nie żałował tego co zrobiłeś.
- Angel, proszę cię.
- Ochrona!- dopiero teraz zauważam stojącą obok i przyglądającą się tej sytuacji Selene.- Ochrona!- brunetka krzyczy, a po chwili dwóch mężczyzn odciąga blondyna ode mnie.
- Angel!- chłopak próbuje się wyrwać, ale na marne. Kiedy znika już z mojego pola widzenia wtulam się w przyjaciółkę. Czy w tej chwili cały mój świat związany z Niallem, właśnie odszedł?

~Selena~

- Z Eliotem wszystko w porządku?- pytam po jakiś pięciu minutach.
- Tak. Chyba tak. Musimy poczekać tylko, aż założą mu gips.- przerywa i siada na szpitalnym krześle.- Nie musiałaś wzywać ochrony. Dobrze sobie z nim radziłam.- mówi po krótkiej przerwie.
- Nie zaczynaj Angel. Teraz kiedy zaakceptowałam Eliota i widzę, że mu na tobie zależy, nie próbuj teraz mieszać. Co chcesz wrócić do tego dupka, który zdradzi cię ponownie przy pierwszej lepszej okazji?
- To nie jest twoja sprawa Sel.
- Nie moja? Owszem moja. Jesteś moją przyjaciółką. Jesteśmy dla siebie jak siostry, więc martwię sie o ciebie. An robisz wszystko żebyśmy się od siebie oddaliły. Zastanów się trochę nad tym. Kochasz Eliota?
- Tak, ale...
- Wiem An. Wiem. Dla ciebie to co zakazane smakuje najlepiej. Ale zrozum, że nie możesz już tak cięgle. W tym tygodniu mamy maturę i po zdaniu jej zaczynamy dorosłe życie. Studia, albo praca. Chcesz cały czas użerać się z tym gangsterem? Niall się zmienił. Zmienił się do niepoznania. To już nie ten sam chłopak, którego znałyśmy An.
- No teraz to trochę przesadziłaś Sel. Justin sam siedzi w tym gównie. I co może powiesz mi że jest nie lepszy? Wiesz dobrze, że często wraca naćpany, albo zapity do domu. Do ciebie. Żeby przespać się z tobą, a następnego dnia wychodzi jak gdyby nigdy nic. A ty się dajesz Selena. Dajesz się bo jesteś ślepo zapatrzona w niego.
- Co masz na myśli?
- Moim zdaniem powinnaś go zacząć namawiać do tego, żeby zostawił to gówno. Żeby zrezygnował z Robertha.  Powiedz mi kiedy ostatnio zabawiłyśmy się tak jak kiedyś? Jak te rozpieszczone gówniary?- blondynka zaśmiała się, a ja razem z nią.
- Angel nie mamy po 16 lat.
- Dobra może nie mamy 16 lat. Ale nadal jesteśmy nastolatkami. I powinnyśmy to wykorzystać. Skoro nasi faceci robią coś takiego to czemu my nie możemy?
- Przecież Eliot nie pije.- blondynka wybucha śmiechem.
- Uwierz, że ma taki sam trudny charakter jak Bieber. To mnie tak przy nim trzyma i sprawia że tak go kocham. O o wilku mowa.- spoglądam na idącego o kulach szatyna.
- Chodź pomożemy mu.- chwytam go za jedną rękę, a An za drugą.
Jakoś udaje nam się zejść do auta.
- Gdy byliście z Justinem?- spoglądam w lusterko, które jest w samochodzie.
- Normalnie. W klubie. Tylko, że ja wyszedłem wcześniej, a Justin został.
- Sam?
- Mhm.
- To co on tam robił?
- Pewnie spotkał Erica. Widziałem się z nim jak wychodziłem z klubu. To stary znajomy Biebera.
- Mhmm.

                                                                             ~*~
Wchodzę do domu. Jest 4 rano. Nikogo nie ma. Justin pewnie nadal śpi u mnie. Po cichu zdejmując buty wchodzę na piętro i wchodzę do mojej sypialni. Nie myliłam się. Nagi chłopak śpi na brzuchu w moim łóżku. Nie mogę powstrzymać się od uśmiechu. Jego seksowny tyłeczek i umięśnione plecy rzucają się wyraźnie w oczy. Zdejmuję z siebie top i dresy. W samej bieliźnie po cichu podchodzę do chłopaka i siadam mu na pośladkach. Przejeżdżam paznokciami po jego plecach. Chłopak mruczy coś pod nosem, a chwilę po tym próbuje przekręcić się na plecy. Lekko unoszę pupę i chłopak leży na plecach, a ja siadam tym razem na jego udach.
- Kurwa.- jęczy i zakrywa rękami twarz. Nachylam się nad jego twarzą i chwytam go za nadgarstki. Zdejmuję dłonie z buzi i zaczynam delikatnie muskać jego usta. Przejeżdżam językiem po jego dolnej wardze i prostuję się.
- Co ty robisz Selly?- chłopak wydaję z siebie cichy chichot.
- Mam zamiar zrobić to, czego wczoraj nie skończyliśmy.- drapię go po brzuchu i siadam na jego członku. Ale delikatnie. Ocieram się o niego, a chłopak chwyta mnie za biodra i kręci wokoło.
- Mam rozumieć że chcesz się pieprzyć? Hmm...Moja kobieta ma chcice.- uśmiecha się zadziornie i przewraca mnie. Leżę na plecach na łóżku, a chłopak leży na mnie.
- Ostro.- szepczę mu w usta. Chłopak uśmiecha się szeroko, seksownie.
- Tak?- napiera na mnie sobą.
Oj Justin. Żebyś ty wiedział co ja mam zamiar zrobić ci za to, że wczoraj wróciłeś pół nieprzytomny. 
Popycham go lekko i unoszę się. Zdejmuję stanik i rzucam go na podłogę. Chłopak schodzi ze mnie. Całuje wewnętrzną stronę moich ud i sunie się coraz wyżej. Zaciska dłonie na moich koronkowych figach i po chwili zdejmuje je. Kiedy wyraźnie czuję, że jego przyrodzenie jest już twarde, wybucham głośnym śmiechem. Popycham go lekko, a ten siada na piętach. Klękam przed nim i łapię jego twarz w dłonie.
- To za to kochanie, że wczoraj wróciłeś nieprzytomny.- całuję go w usta i schodzę z łóżka. Wchodzę do łazienki i odkręcam wodę w wannie.
- Ej! Co ty robisz!- do łazienki wchodzi z roztarganymi włosami, Justin. Wygląda seksownie. Mimo tego, że jest na kacu, wygląda nieziemsko.
- Pierwszy Kwietnia, kochanie.- całuję go w polik i wypycham z łazienki.

                                                                        ~*~
Budzę się około 15. A konkretnie budzi mnie dźwięk dzwoniącego telefonu. Justin śpi obok mnie. Sięgam do urządzenie i odbiera.
- Angel. Daj sie wyspać.
- Wstawaj. Chce ci kogoś przedstawić. Spodoba ci się.
- Kogo?
- Pamiętasz zeszłoroczne wakacje? Jak pojechałyśmy do Hiszpani?
- Nie da się ich zapomnieć.- śmieję się.
- No własnie. Zgadnij kogo dziś spotkałam.
- Kogo?
- Tego przystojnego Hiszpana, z którym tańczyłaś wtedy na imprezie.
- Nie mów.- podnoszę się do pozycji siedzącej.
- To znajomy Eliota. Też się zdziwiłam, ale odwiedził go dzisiaj. Poznałam go i wiesz.  On też mnie poznał. Pytał o ciebie.
- Nie wiem czy wyrwę się na chwilę dziś. Muszę pogadać z Justinem.
- Selena.- czuję jak przewraca oczami. Eh Angel.- Pamiętasz jak chciałaś się dowiedzieć jak ten chłopak ma na imię, kim jest i skąd? No właśnie. Nie przesadzaj tylko ubieraj się i przyjedź do Eliota.
- No i jak ma na imię?
- Alejandro.
- No ładne imie. Ale An nie przyjadę dziś. Zrozum że mam chłopaka.
- No własnie.- szatyn wyrywa mi z ręki telefon.- Ona nie będzie spotykać się z jakimiś jebanymi Hiszpanami.- mówi i odkłada telefon na półkę. Patrzę na niego z uchylonymi ustami i podniesionymi brwiami.
- Jesteś zazdrosny.- na moje usta wkrada się szyderczy uśmieszek.
- Mam o co to jestem.- ciągnie mnie za nogi tak że upadam plecami na łóżko. Uwiesza się nade mną i schyla do moich ust. Nie przerywając pocałunku obracam się i leże na nim. Justin pieści moje pośladki. Gryzę go w wargą. Uderza mnie mocno w tyłek. To takie nieoczekiwane, że wydaję z siebie okrzyk. Przewraca nas. Wsuwa we mnie dwa palce i zatacza nimi małe kółeczka. Zamykam oczy i rozkoszuję się tym niezywkłym doznaniem. Słyszę dźwięk rozrywanej foli, potem szatyn rozsuwa moje nogi i wchodzi we mnie powoli. Justin chwyta mnie za biodra, wychodzi za mnie, a następne pchnięcie jest tak mocne że wydaję okrzyk.
- Jeszcze raz?- pyta i przygryza moją dolną wargę.
- Mhmm.- odpowiadam ledwo.
Wysuwa się ze mnie jeszcze raz, po czym powtarza swoje ruchy. Moje mięśnie zaciskają się na nim i po chwili oboje jesteśmy już spełnieni.
- Żadnych Hiszpanów Selena. Rozumiemy się?
- Oczywiście.- całuję go w usta.- Ap ropo Hiszpani. Kochanie. Jedziemy na Gran Canarie!

5 komentarzy:

  1. Ja mam jakiś opóźniony zapłon. Przeczytałam ten rozdział od razu, gdy go udostępniłaś, a komentarz dopiero teraz 8) Mocna jestem.
    Justin, pało, nie pij!
    Czekam na następny, Misia <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak w ogóle: jeśli masz Wattpad'a to zapraszam :D #chamskareklama
      https://www.wattpad.com/user/xAnonimowaAutorkax

      Usuń
    2. Mam kochana :*
      Zaraz zajrzę :*

      Usuń
  2. https://www.wattpad.com/user/youremine1

    OdpowiedzUsuń