wtorek, 26 stycznia 2016

Rozdział 12. Diggy Down

- Kurwa mać.- syknęłam przewracając się na brzuch i chowając twarz w poduszkę. Ranne słońce obudziło mojego kaca. Kiedy zdążyłam przypomnieć sobie wszystko co działo się wczorajszej nocy gwałtownie się podniosłam i spojrzałam na mój dekolt.
- No ja pierdole.- przejechałam opuszczeniami palców po czarnym napisie, który był jeszcze lekko czerwony. Syknęłam, bo zabolało. Na mojej lewej piersi widniał napis '' Sexy Lady''. Nie będę już nigdy więcej piła. Nie dość, że mam takiego kaca jak stąd do wieczności to jeszcze wczoraj zrobiłam sobie tatuaż, a właściwie o ile dobrze pamiętam to nie ja go sama robiłam  tylko jakiś koleś w domu Wesa.  Podniosłam się z łóżka i powlekłam się do łazienki. Wzięłam prysznic, kiedy wyszłam już z kabiny owinęłam się ręcznikiem, a mały ręczniczek umoczyłam w zimnej wodzie i przyłożyłam sobie do czoła. Jak ja w ogóle znalazłam się w moim domu? Tego akurat nie pamiętam.  W kuchni na hakerze siedziała Angel również z kompresem. Wokół niej było pełno tabletek przeciwbólowych. Wzięłam dwie i popiłam wodą, którą miała blondynka.
- Nienawidzę cię Sel.
- Ja ciebie też.
- To ty wpadłaś na pomysł imprezy. Wiesz co mam przez ciebie na pośladku?
- A wiesz co ja mam na cycku?
- Sexy Lady!- powiedziałyśmy w tym samym czasie.
Zachichotałam cicho.
- No widzisz jakie bliźniaczki. Pokaż.- opuściła leginsy.
- Niech to tylko Niall zobaczy. Będzie się ze mnie śmiał i to mocno, albo będzie zły.
- Za co?
- No ktoś mi ten tatuaż musiał zrobić. No a jak robił to raczej widział mój tyłek.
- Ja pierdole.- złapałam się za głowę.- Stanęła mi przed oczami właśnie jak ten koleś robił mi tatuaż.- blondynka zaśmiała się cicho.
- Idę umierać.- wstała i wyszła z kuchni prosto do salonu. Rzuciła się na skórzaną kanapę i zamknęła oczy.- Sel, zadzwoń po Niall'a niech po mnie przyjedzie.
- An, a ty w ogóle wiesz jak wróciłyśmy do domu? Bo ja nie za bardzo.
- Taksówka.
Sięgnęłam telefon, który był w torebce, która leżała na podłodze w holu.
- Weź może prysznic, bo jak cię Niall zobaczy to.- wystukałam wiadomość do Horana i odłożyłam telefon.
Do Niall:
Przyjedź do mnie po Angel. I weź kup po drodze coś na kaca bo umieramy :*

Po kilku sekundach otrzymałam odpowiedz. Chwyciłam telefon i przeczytałam ją.


Od Niall:
Będę za 30 minut. 

Rzuciłam telefon na komodę i usiadłam na fotelu obok blondynki.

- No idź weź ten prysznic, wali od ciebie alkoholem na kilometr.
- Miła jak zawsze.- podniosła leniwie tyłek i podreptała do łazienki.
Włączyłam telewizor, ale wyciszyłam go do minimum. Oglądałam tylko obrazki.
Po niecałych 15 minutach An zeszła na dół także owinięta w ręcznik.
- Pasowało by się ubrać skoro twój chłopak przyjedzie.- powiedziałam patrząc kątem oka na blondynkę.
- To się ubieraj ja umieram.- padła na kanapę i chwyciła sie za czoło. Zachichotałam.
- Pamiętasz co wczoraj mówiłaś?- posłała mi pytające spojrzenie.- ''Ja już wypada z gry, ja już nie mogę.'' Twoje słowa kiedy znalazłam cię na zimnych kafelkach w łazience.
- Boże Selena. Ale ty jesteś głupia. A pamiętasz co zrobiłyśmy przy wszystkich?- niestety pamiętałam.- Zdjęłyśmy bluzki i zaczęłyśmy śpiewać.- złapała się za czoło.
- No to ładnie moje panie.- odezwał się ktoś za nami. Tym ktosiem był Niall, a za nim stał Bieber. A ja i An byłyśmy w samym ręczniku.
- Nie mam siły nawet krzyczeć żebyście stąd wyszli.- powiedziałam przewracając oczami.
- Ubieraj się kochanie, już ja dam ci karę.- Niall zwrócił się do blondynki.
- Mmm, a będzie mocno bolało?- podeszła do niego i zamruczała mu do ucha co każdy usłyszał.
- Oj bardzo mocno!- klepną ją w tyłek, a ta zapiszczała. Zaśmiałam się bo klepnął ją w ten pośladek na którym miała tatuaż.- Co?
- Ma tam tatuaż.- kaszlnęłam, a blondynka zgromiła mnie wzrokiem.
- Co? Jaki tatuaż?
- Sexy Lady.- znów kaszlnęłam.
- No bo ty wcale nie masz takiego samego na piersi.
- Co?- teraz odezwał się Justin. Angel zaśmiała się.
- Wiecie co papużki lepiej już sobie idźcie.- powiedział w stronę Nialla i An.
- W ręczniku mam wyjść?- Niall podał jej bluzę, którą założyła na siebie.
- Pa Sel.- powiedział chłopak.
- Cześć żmijo.- odezwał się moja przyjaciółka.
- Ej! Zapomnieliście jeszcze o nim.- wskazałam na Biebera.
- Hahaha.- Niall zaśmiał się i wyszedł razem z An.
Przygryzłam dolną wargę i położyłam się na kanapie. Po chwili poczułam nad sobą szatyna.
- No to może pokażesz mi ten tatuaż?- zaczął ciągnąć delikatnie za ręcznik.
- Nie, nie, nie.- pokręciłam głową.
- No weź.- dotknął nosem mojego nosa.
- Justin złaź ze mnie ważysz tone, a ja nie czuję się najlepiej.
- Wiesz co jest dobre na kaca?- zamruczał.
- Tobie tylko to w głowie.
- Dokładnie.- przytaknął i zaczął całować moją szyję.
- A co jeżeli nie chcę.
- Zgodziłaś się przyjmując układ.- ten to zawsze musi popsuć chwilę. Prychnęłam, ale mu dałam lepszy i większy dostęp do mojej szyi. Szybkim ruchem ściągnął mój ręcznik, a ja zapiszczałam.
- Ej! Nie pozwoliłam.
- No no no.- wpatrywał się w moją lewą pierś. Po czym delikatnie pocałował czarny napis.- Cała prawda o tobie.- zaśmiałam się.- To może jednak zaleczymy twojego kaca?
- No skoro nalegasz.- wziął mnie na ręce i zaniósł prosto do sypialni. Kładzie mnie na łóżku i przejeżdża dłonią po moim ciele. Nagle robi mi się gorąco i wilgotno. Tylko przy Justinie, przy tym niewyżytym od seksu mężczyźnie taka jestem. Zaciskam dłonie na czarnej kołdrze. Zdejmuję swoje spodnie i rzuca je gdzieś w kąt. To samo robi z resztą swoich ubrań. Łapie mnie za biodra i wtula nos w złączenie mych ud, a ja dosłownie odpływam.
- Będę dla ciebie ostry.- mówi ostrym, stanowczym i seksownym głosem. Głośno wzdycham. Całuję mnie tam. Jęczę cicho. Kładzie mi dłoń na prawym udzie i przesuwa ją w górę i w dół, delikatnie pieszcząc moja skórę.  Pochylił się nade mną i przygryzł wargę. Nawet nie ma pojęcia jak bardzo seksownie teraz wygląda. Obraca mnie na brzuch i klepie mocno w tyłek. Piszczę. Oddech ma przyśpieszony. Schyla się nad moim ciałem i delikatnie całuję jeden pośladek, a następnie drugi. Całuję moje plecy, łopatki, a po chwili znów obraca mnie na plecy i całuje, gryzie i ssie moje sutki. Dotykam dłońmi jego klatkę piersiową i jeżdżę nimi coraz niżej, kiedy jestem już przy jego kroczu, delikatnie je ściskam. Szatyn ciężko oddycha. Prostuję cię i chcę wstać zapewne po prezerwatywę, ale uniemożliwiam mu to obracając nas i siadając na jego brzuchu.
- Nie musisz. biorę tabletki.- złączyłam nasze usta w brutalnym pocałunku. Znów nas obrócił. Powoli wchodzi we mnie, wypełniając mnie sobą. Z jego ust wydobywa się cichy jęk, podobnie jak z moich.
- Kurwa Selena.
Chwyta mnie mocno za biodra, wychodzi ze mnie, a następne pchnięcie jest tak mocne, że wydaję okrzyk. Na chwile nieruchomieje.
- Mówiłem. Jeszcze raz?
Kiwam głową. Przygryzam z całych sił dolną wargę. Chociaż mogłabym jęczeć ile tylko chcę. Nikogo oprócz nas nie ma w tym wielkim domu.
Wysuwa się ze mnie ras jeszcze po czym wchodzi z impetem i powtarza wszystko w brutalnym, niebiańskim rytmie.
Jęczę, wyginam się, krzyczę jego imię, przeklinam. Nie hamuję się. Wbijam moje długie paznokcie w jego nagie plecy. Na co lekko syczy, ale nie przestaję. Drapię go mocno po plecach z przyjemności jaką daję nam obojgu.
- Justin.- mówię bez tchu. Czuję że zaraz otrzymam to czego oczekuję. Ale szatyn wychodzi ze mnie. Patrzę na niego zdezorientowana. Ciągnie mnie za rękę i opiera moje ręce o szarą ścianę. Wypinam się w jego stronę, a on ponownie się we mnie zanurza. Mocno. Szybko. Ostro. Brutalnie. Krzyczę tak głośno jak nigdy dotąd. On także głośno woła moje imię albo przeklina i jęczy. Dochodzimy oboje w tym samym momencie. Wraca ze mną na łóżko i delikatnie kładzie mnie na nim.
- Wreszcie wróciła dawna ty.- zaśmiał się.
Rozchylił moje uda i delikatnie jeździ główką swojego członka po moje łechtaczce, a ja jęczałam i wyginałam się.
- Justin, proszę.
Na moje słowa wszedł ostro, ale po chwili zaczął poruszać się powoli.
- Szybciej!
- Nie, nie tym razem.
Poruszał się powoli, a mnie doprowadzało to do szaleństwa.
- Albo przyśpieszysz albo się na ciebie śmiertelnie obrażę.- wbiłam paznokcie w jego ramiona.
- Jakoś cię przeproszę.- powiedział całując moją twarz. Ostatni ruchy były już szybsze. Opadłam zmęczona, a on na mnie. Ciężko oddychaliśmy.
- I co już masz dość?- głaskałam go po jego spoconych włosach.
- Zobaczysz co zrobię z tobą wieczorem.- te słowa wywołały u mnie falę gorąca. Już to sobie wyobrażam.
- Co chcesz dzisiaj robić?- gładził dłonią, czarny napis na mojej piersi.
- Musisz zawieść mnie do Stylesa. Musimy zrobić mu zakupy i sprawdzić czy żyję.
- Czemu mu pomagasz?
- To mój ex, Jusitn. Kochałam go kiedyś i teraz chce mu po prostu pomóc.
- Mam nadzieję że ja nigdy nie będę twoim ex.- powiedział zmysłowym głosem.
- No ten związek opiera się na seksie więc wiesz... myślę że...
- Ty już lepiej nic nie mów, tylko weź zacznij się szykować skoro chcesz żebym cię do niego zawiózł. I daj mi klucze od swojego auta, bo ja przyjechałem z Horanem. Pójdę wyprowadzić go z garażu.
Rzuciłam w jego stronę klucze i powiedziałam jak ma zejść do garażu, ale wydawało mi się, że nie wiem jakim cudem, ale on dobrze znał mój dom. No cóż.

                                                                            ~*~
- No idziesz?- stałam przy samochodzie i czekałam aż szatyn się do niego przyczłapie.
- Tobie najłatwiej. Nakupowałaś tyle tego żarcia mu, a ja muszę to zadźwigać.
Zaśmiałam się i pokręciłam głową.
-No już nie przesadzaj. Panie Bieber.
Wsiadł do samochodu i chciał zacząć jechać w  kierunku domku nad jeziorem.
- No wsiadasz?- zdjął okulary, siedząc już w samochodzie. Oczywiście nie moim bo uznał że mój jest za bardzo ''babski'' wziął jeden z sportowych mojego ojca. On i tak nie będzie miał nic przeciwko.




Odgarnęłam włosy, które wiatr pchał na moją twarz. Bieber wyglądał seksownie kiedy tak się denerwował. Posłusznie wsiadłam i zapięłam pasy. Justin jeździ szybko. Niedługo przez niego umrę w jakimś wypadku czy coś.
- Zadowolona.- mruknął, a ja gwałtownie na niego spojrzałam.
- Co?
- Nic nic.
Dopiero teraz zoriętowałam się o co mu chodzi. W radiu leciał piosenka Innej ''Diggy down''. Na twarzy Justina malował się chytry uśmieszek.
- Głupi.- dźgnęłam go w bok.- Ale mogę przyznać że po dzisiejszym seksie z tobą jestem zadowolona.
- Arr.- mruknął i jechał dalej. Kiedy byliśmy już nad jeziorem Justin staną, ale nie wysiadał.
- Idź sama. Poczekam.- mruknął i zaczął sprawdzać coś na telefonie. Odpięłam pas i nachyliłam sie nad nim. Jak najbardziej widział mój dekolt będący tuż przed jego twarzą. Spojrzał pomiędzy moje piersi, a później na moje oczy. Złożyłam na jego ustach przelotny pocałunek i poklepałam go po policzku.
- Ał.- zażartował.
Wyszłam, wzięłam zakupy i otworzyłam drzwi do domu.
- Cześć Harry.
- Hej Sel.- siedział na kanapie.- Kupiłaś mi piwo prawda? Powiedz że tak.
- Nie, ale w barku jest alkohol. Czemu nie brałeś?
- Kluczyk kochanieńka.- wystawił rękę.
- No przecież jest tam gdzie zawsze, w komodzie w szufladzie, sieroto.- weszłam do kuchni i przełożyłam jedzenie z reklamówek do lodówki.
- Jutro po szkole do ciebie przyjadę. Powiedz czy coś jeszcze chcesz?
- Fajki.
- No tak.- wzdychnęłam.- To do jutro Styles.
- Już jedziesz?
- Przyjechałam z Bieberem.
Brunet zrobił obojętną minę i wzruszył ramionami.
- Więc do jutra.- powiedział.
Wyszłam i pierwsze co zauważyłam to Justina opartego o maskę samochodu i przygryzającego wargę.
Sprawdziłam godzinę na telefonie. Było już trochę ciemno.
Była 17.50.
- Seksownie Bieber, oj seksownie.- odezwał się do niego, chowając telefon.
- Mam ochotę przelecieć cię właśnie teraz.
Zaśmiałam się.
- W domu Bieber. W domu.
                                                                          ~*~
Kiedy wchodziłam do pomieszczenia zwanego kuchnią, zostałam przygwożdżona do ściany.
- Tutaj?- mruknęłam. Dostałam w odpowiedzi pocałunki. Szatyn zdjął moje ubranie, a ja jego.
Kładzie mnie na wyspie kuchennej, strącając wszystkie przeszkadzające nam rzeczy. Dłoń Justina wędruję coraz niżej po ojej klatce piersiowej, brzuchu aż do mojej kobiecości.
- Widzę już gotowa.- uśmiecha się poprzez pocałunek. Siadam, a szatyn obraca mnie sam kładzie się a ja siedzę na nim.
- Teraz ty weź mnie.- mruczy seksownie.
Powoli osuwam się na niego. Odchyla głowę zamyka oczy, a z jego gardła wydobywa się cichy jęk.
Chwytam jego dłonie i zaczynam się delikatnie poruszać. Widząc go tak dobrze, moje myśli nie chcą odejść. Nigdy nie będę z tym mężczyzną w normalnym związku. On nigdy nie powie mi że mnie kocha. Bo nie umie kochać. Przynajmniej sam tak twierdzi.
Jęczy i porusza się we mnie, raz za razem, ale ja nie dostaję spełnienia.Za dużo teraz myśli.
- No dalej Sel.- mówi ochrypłym głosem.
- Nie.
- Tak.- warczy, zmienia pozycję i zaczyna zataczać kręgi biodrami. Nie wytrzymuję tego i eksploduję.
Szatyn opada na mnie, oboje ciężko oddychamy.
- Selena jesteś w domu? Zapomniałam wziąć mój telefon!- z holu słyszę głos Angel.
O kurwa nie dobrze. Co zrobi moja przyjaciółka widząc mnie na wyspie kuchennej nagą razem z Justinem? Popycham go, a szatyn spada na podłogę. Ja sama zeskakuję z blatu i chowam się na wyspą ubierając koszulkę chłopaka. Justin leży za wyspą i chichocze zarażając mnie tym.
Do kuchni wchodzi oszołomiona blondynka. Widząc mnie i słysząc szatyna także zaczyna się śmiać.
- Widzę że przeszkodziłam.
- Masz wyczucie An.
- Gdzie Justin.
- Tutaj!- podnosi się. Wyspa zakrywa go od pasa w dół.
- An lepiej już idź.- podaję dziewczynie jej telefon.- Chyba nie chcesz zobaczyć mojego chłopaka, nago.- obie się zaśmiałyśmy.

2 komentarze: