- Styles?- wytrzeszczyłam oczy ze zdziwienia.- Co ty tutaj...?- nie dokończyłam bo wszedł do mojego domu i przywarł mnie do ściany całując każde możliwe miejsca mojej szyi i ust. Czemu się nie oparłam? Ha, pytanie. Byłam po prostu w szoku.
- Musisz coś dla mnie zrobić.- przestał i spojrzał na mnie. Ręce miał po obu stronach mojej głowy. Podniosłam do góry jedną brew i czekałam na wyjaśnienie.- Musisz mnie, że tak powiem, schować. W swoim domku. Na obrzeżach. Nad jeziorem.
- Chyba śnisz.- prychnęłam i chciałam się uwolnić, ale uniemożliwił mi to.
- Szukają mnie Selena. Szuka mnie gang z północy. A chłopaki są na akcji, na którą ja nie pojechałem. I będę tak jakieś 2 tygodnie. Muszą sprzedać prochy. Proszę cię Sel.
- Okey.- mruknęłam.- Jesteś autem?- przytaknął.- więc pojedziesz za mną.
- Strasznie wolno jeździsz.- skrzywił się.
- Chcesz teraz się kłócić na ten temat.- pokręcił głową.- No własnie, więc nie marudź. Ciesz się, że ci pomagam po tym wszystkim.
- Selena, ja już ci...
- Nie kończ. To było dawno i nie powinnam o tym wspominać, ale nie mogłam się powstrzymać. Czekaj wezmę kluczyki od auta i możemy jechać.
Włączyłam muzykę i jechałam jak dla mnie szybko, 90 km/h. Kiedy widziałam wkurzoną minę Stylesa, wybuchnęłam śmiechem. Chwyciłam telefon i poszukałam jego numer. Na szczęście nie usunęłam go. Wysłałam mu wiadomość.
Do Harry:
Nie siedź taki naburmuszony. Haha. :D.
Po chwili dostałam odpowiedź.
Od Harry:
Jak nie zaczniesz jechać szybciej to na miejscu cie zabije. -.-
Zaśmiałam się. Zwolniłam specjalnie i jechałam 80 km/h. Dostałam następną wiadomość od Stylesa.
Od Harry:
Selena!!!
Już postanowiłam go nie denerwować i przyśpieszyłam do 100 km/h. Na więcej niech nie liczy, nie chce wylądować w szpitalu. Kiedy jechałam nie mogłam powstrzymać myśli, które cały czas były z Justinem. Brakowało mi go choć minęło dopiero kilka godzin. Nie jestem zakochana. Teraz jestem tego pewna. Że nie jestem, a to, że dziś tak myślałam to bzdury. Nie. Po prostu się do niego przywiązałam. A to jest najgorsze. Czemu zawszę mam pecha w życiu i trafiam na samych dupków. Którzy do tego należą do jakiś jebanych gangów i w każdym momencie ja również mogę być narażona na śmierć. Będąc z Harrym były takie momenty, w których umierałam ze strachu. O niego. Ja nigdy nie byłam wmieszana co prawda w ich sprawy ''prywatne'', ale i tak musiałam uważać.
Teraz trafił się Justin. Kiedy zobaczyłam go na siłowni, myślałam, że to całkiem normalny chłopak, który ma jakieś swoje zainteresowania, ale nie myślałam o tym, że jego zainteresowaniem jest należenie do gangu. Podobno najlepszego w LA. Co to ma znaczyć, najlepszy gang? Co, zabijają najlepiej? Handlują ziołem, narkotykami itd. najlepiej? No to rzeczywiście super. To wszystko jest mega dziwne.
2 godziny drogi i byliśmy na miejscu. Wiadomo LA jest duże no i jeszcze te głupie korki. Wysiadłam z czarnego samochodu i poszłam otworzyć garaż.
- Wprowadź go, żeby nikt nie wiedział, że tutaj jesteś.- rzuciłam do bruneta. Kiwnął głową i spowrotem wsiadł do auta. Ten domek nad jeziorem, należał tylko do mnie. Rodzice kupili mi go na 15 urodziny. Na początku przyjeżdżałam tutaj z nimi, ale później dostałam prawo jazdy i w ogóle. Przyjeżdżałam tutaj sama, albo z Harrym. Dlatego wiedział o tym miejscu. To nie jest duży dom. Ma 3 sypialnie. Kuchnię, łazienkę i mały salon. Ale najlepsze jest to, że obok domku jest przecudowne jezioro, w którym uwielbiałam, i nadal lubię się kąpać. Tylko, że ostatnio robiłam to jakieś 4 miesiące temu.
Otworzyłam drzwi od domu, ale nie weszłam do środka. Najpierw podeszłam do małego pomostu. Rozejrzałam się dookoła jeziora i zaczęłam rozkoszować się tym cudownym, świeżym powietrzem. Kiedy poczułam czyjeś ręce na mojej tali. Wzdrygnęłam się.
- Pamiętasz te czasy.- odezwał się tuż przy moim uchu Harry. Odsunęłam się od niego.
- Dystans Styles.- zaśmiałam się.- Wolałabym nie wspominać ich.
- Dlaczego?- zmarszczył brwi.- Było aż tak źle?
- Nie, było w porządku. Do tego momentu, kiedy nie złapałam ciebie z tą dziwką. Nie chcę przypominać sobie tego wszystkiego od nowa i się rozbeczeć. I to jeszcze przy tobie.
- Przepraszam.- jego głos zrobił się łagodny. Smutny. Tylko raz słyszałam takiego Harrego. Raz. Kiedy przepraszał mnie za to, że wybrał się na akcje na którą się nie zgodziłam bo miałam złe przeczucia, które się sprawdziły bo miał przestrzeloną rękę i ramie. Ale wtedy uległam temu głosowi.
- Przestań Harry.- z trudem powstrzymywałam łzy.
- Wow, po raz pierwszy dzisiaj powiedziałaś do mnie Harry, a nie Styles.- zaśmialiśmy się oboje.
- Chętnie bym sobie popływała. Szkoda, że jest zima.
- Zawsze możesz popływać w tej zimnej wodzie.
- Nie śmieszne. Chodź do środka.
- Nie jest tu przesadnie czysto.- zaśmiał się.
- Posprzątaj mądralo. Nie przyjeżdżałam tutaj od... od czasu, aż zerwaliśmy.
- To może razem ogarniemy tutaj?
- Najpierw to przydałyby ci się zakupy bo lodówka pusta pewnie. Może w szafkach znajdziesz coś, ale pewnie tylko jakieś słodycze.
- Dam sobie radę.- wyciągnął z torby, którą wcześniej przyniósł dwa sześciopaki piw.
- No ładnie. Najebiesz się tutaj i co? Tylko nie pal.- rzuciłam, szykując się już do wyjścia.
- A ty gdzie?- podniósł na mnie wzrok z kanapy.
- Do domu.
- Zostań przecież jest wcześnie. Zdążysz wrócić. Chociaż mogłabyś tutaj zostać na noc. Bo i tak jest tutaj kilka pokoi nie tylko jeden, nie musielibyśmy spać razem.
- To dziwnie zabrzmiało.- zaśmiałam się.- Ale no dobrze, zostanę.- uśmiechnęłam się w jego stronę.
Przysiadłam się biorąc od niego puszcze piwa.
- I jak tam ci się układa?- zapytał upijając łyk.
- Do dupy.- mój telefon za wibrował. Dostałam wiadomość od...
Od Angel:
Selena, gdzie ty jesteś?
No dlaczego w takim momencie Angel? Nie powiem jej prawdy. Nigdy. Zabiłaby mnie za to, że zgodziłam się pomóc Harryemu i za to że teraz tutaj z nim siedzę pijąc piwo i rozmawiając.
Do Angel:
Pojechałam do dziadków. Spotkamy się jutro, okey?
Od Angel:
Kupię ci tabletki na pamięć. Zapomniałaś, że mam miesięcznicę z Niallem. Szykują się dzikie seksy.
Zaczęłam się głośno śmiać, kiedy odczytałam SMS'a. Harry bacznie się mi przyglądał. Pokazałam mu wiadomość i też zaczął się śmiać.
Do Angel:
To spotkamy się pojutrze. Kupię wam gumki.
- Angel nic się nie zmieniła?- Harry wgapiał się we mnie tymi swoimi zielonymi tęczówkami.
- Zmieniło się w niej jedno.- wyczekiwał słów, które miałam zamiar powiedzieć.- Znienawidziła cię tak jak ja.
Jego buzia lekko się rozchyliła. Miał coś powiedzieć, ale z tego zrezygnował. Po chwili jednak się odezwał.
- Wiem, że cię skrzywdziłem. Przepraszałem i będę przepraszał. Jestem dupkiem, ale kochałem cię bardzo. Kochałem i jakaś cząstka mnie mimo tego czasu, który upłyną nadal cię kocha...
- Nie mów tego Styles.- powiedziałam, ale nie w porę.- Zapomnijmy o tych słowach.- uśmiechnęłam się biorąc kolejny łyk piwa.
Atmosfera pomiędzy nami rozładowała się trochę. Śmialiśmy się, opowiadaliśmy co się zmieniło u nas ostatnio. Kiedy znowu mój telefon za wibrował. To pewnie znowu Angel.
Co?! Justin? To dziwne że on do mnie napisał. Coś się stało.
Od Justin:
Widzę, że się dobrze bawisz. Już się pocieszyłaś? Nie myślałem, że taka dziwka z ciebie.
Otworzyłam ze zdziwienia buzię. Harry tego nie widział bo poszedł do kuchni. ''Widzę'' czy on mnie śledzi? Zaczynam się do bać. Skąd on wie gdzie ja jestem.
Do Justin:
Nie interesuj się mną. Gówno cię obchodzi to co robię. Moje życie. Dziwka? Skoro tak uważasz. To nie wiem kim ty jesteś. Ale ja napewno nie będę kolejną twoją DZIWKĄ!
Zaczęłam ryczeć w tym momencie. I to głośno. Ryczeć i krzyczeć. Rzuciłam wazonem o ścianę i wybiegłam z domu. Na boso, w samym swetrze. Najwyżej będę chora.
Uklękłam na końcu pomostu i zaczęłam krzyczeć, miałam nadzieję, że gdziekolwiek jest tutaj Bieber mnie usłyszy.
- Nienawidzę cię Bieber! Słyszysz?! Nienawidzę cię! Jesteś największym dupkiem! Największą męską dziwką, jaką kiedykolwiek znałam!
- Selena przeziębisz się.- za mną pojawił się Harry, który okrył mnie kocem.
- Pieprze to! Daj mi wreszcie spokój Bieber! Sam tego chciałeś! A teraz daj mi zapomnieć o tobie.- to ostatnie zdanie wypowiedziałam już cicho. Z moich oczu uwolniły się kolejny łzy. Odwróciłam się w stronę Harryego i przytuliłam go mocno. Ten wziął mnie na ręce i wrócił ze mną do domu.
Położył mnie na łóżku w jednym z pokoi.
- Prześpij się, pogadamy jutro.- szepnął. Chciał mnie pocałować w czoło, ale z tego zrezygnował.
Cały czas trzymałam telefon w ręce. Nawet nie wiedziałam że przyszła mi kolejna wiadomość.
Od Justin:
Nawet gdybyś wrzeszczała nie wiem jak głośno. Nie dam ci spokoju. Nigdy. Jesteś moja. Jutro masz do mnie przyjechać. Muszę o czymś z tobą porozmawiać. Nie bój się nic ci nie zrobię. A przynajmniej nic czego nie będziesz chciała. Oczywiście do czasu. Chcę ci coś zaproponować. Do jutra. Sel.
- Nigdy.- szepnęłam.
Podoba mi się, że często dodajesz nowe rozdziały. Blog oczywiście też mi się podoba: treść, pomysł. Jest kilka powtórzeń ale nie ma z tym problemu. :)
OdpowiedzUsuńTroszeczkę ciężko się czyta ze względu na kolor tła itp.
Zaglądam codziennie <3
Zapraszam również do mnie: *jest dopiero prolog*
http://koszmar-minionego-lata.blogspot.com/
Postaram się coś z tym zrobić:D
OdpowiedzUsuńDziękuję:*
Zajrzę na bloga.