Przepraszam tych, którzy przeczytali tamten 16 rozdział. Jednak coś zmieniłam. Przepraszam za kłopot.
- Angel co to kurwa jest?!- łapię się za głowę i opadam bezwładnie na podłogę. Kiedy pomyślę co Justin robi, ludziom... Jezus ja się do boję. Tak, w tej teczce znajdują się zdjęcia. Przeważnie mężczyzn, ale także kobiet. Ale co jest takiego w tych zdjęciach? Ci ludzie mają albo popodcinane gardła, albo przestrzelone jakieś kończyny lub po prostu nie żyją i są zakrwawieni.
Skąd Justin ma te zdjęcia. Co jak to on zrobił to wszystko tym ludziom? Po co mu te zdjęcia? Dlaczego to robi? Jezus zaraz moja głowa wybuchnie.
Angel łapię się za głowę i siada na podłodze naprzeciwko mnie.
- Selena...- patrzę na nią.- Ja nie wiem czy Justin jest tym za kogo się nam podaję.- mówi, przełykając głośno ślinę.
- Angel, ja i tak muszę się dowiedzieć co się z nim dzieje. Ja odchodzę od zmysłów. Ja zwariuję jeżeli nie dowiem się gdzie on jest i czy nic mu nie jest.- biorę głęboki oddech i wstaję.- Angel, zmówię ci taksówkę, ja się tutaj prześpię i poszukam czegoś. Może coś znajdę i jutro dalej będę szukała Justina.
- Sel, na pewno chcesz zostać tu sama?- podchodzę do telefonu, który leży na biurku i wybieram numer.
- Tak An. Przywieź mi jeszcze dziś jakieś ciuchy na jutro.
~*~
Zamykam drzwi za blondynką i rozsiadam się wygodnie na kanapie w salonie. Przytulam się do jednej z poduszek leżących na niej i od razu czuję zapach Justina. Tak za nim tęsknię. Chcę żeby teraz był tutaj przy mnie, ze mną. Boję się, że już nigdy więcej go nie zobaczę. Chociaż nie wiem co mam myśleć o tych zdjęciach. Są okropne, ale nie mam 100 procentowej pewności, że to on zabił tych ludzi. Podnoszę się. Idę do łazienki i piorę szybki prysznic. Owijam włosy w ręcznik i wycieram się drugim. Idę do garderoby chłopaka i wyciągam z jednej z szuflad czarne bokserki, a z półki biorę biały T-shirt. Ubieram się i wchodzę do sypialni chłopaka. Już mam zamiar się kłaść kiedy słyszę dzwonek do drzwi. Otwieram je i widzę Angel. Dziewczyna podaję mi torbę z ubraniami.
- Powiedziałam Marthie, że spisz u mnie. Nie chciałam im tłumaczyć...
- Okey, dziękuję. Wejdziesz jeszcze?- przytulam się do niej.
- Nie, taksówka czeka. Pa kochanie.
- Pa.
Zamykam za nią drzwi. Wchodzę do sypialni, rzucam torbę na fotel i wskakuję pod ciepłą czarną kołdrę. Pachnie Justinem. Kocham ten zapach. Zasypiam.
~*~
Przeciągam się zaspana i otwieram oczy, Kolejny dzień bez Justina zapowiada się dniem do dupy. Patrzę na godzinę w moim telefonie. Już 11. Wstaję i ubieram się. Angel przywiozła mi także kosmetyki więc robię makijaż. Czeszę się i ubieram buty. Biorę jedne z okularów Justina i zakładam je. Biorę torbę i karteczkę z lodówki. Wychodzę. Zjeżdżam winda na sam parter i wychodzę z budynku. Wsiadam i jadę do domu.
Kiedy wchodzę do domu zastaję tylko Marthę. Witam się z nią i szybko biegnę do mojej sypialni. Biorę z niej telefon Justina i sprawdzam czy ktoś nie dzwonił. Niestety nikt. Znowu ani śladu Biebera. I co ja mam teraz zrobić? Przecież nie mam żadnej wskazówki ani nic co może mi pomóc.
Wzdycham głośno. Za chwilę słyszę mój telefon.
- Halo?- odzywam się.
- Cześć Sel. Tu Zayn.- Oh, czego on teraz może ode mnie chcieć. Naprawdę nie mam ochoty na rozmowy z nim.
- Cześć Zayn.
- Słuchaj, może chciałabyś się wybrać dziś gdzieś na kawę?- szczerze mówiąc nie mam ochoty spotykać się dziś z nim. Chociaż zgadzam się bo jestem dobrze wychowana i nie chcę szukać pretekstów i kłamać.
- Okey. Gdzie i o której?
- Masz czas teraz?
- Mam.
- To będę za pół godziny. To do zobaczenia.
- Pa.- rozłączam się. No więc. Nie mam zamiaru się przebierać. Chowam telefon Justina i mój do torby i schodzę na dół.
- Co tam u ciebie Martha?- podchodzę do kobiety, która sprząta w salonie.
- Dobrze kochanie, jak się spało u Angel?
- Em, okey.- słyszę za jakiś czas jak ktoś puka do drzwi.- To do mnie.- wchodzę do holu i poprawiam włosy w lustrze. Otwieram drzwi.
- Hej.- wita się. Wygląda tak zwyczajnie.
Ubieram płaszcz i chwytam torbę.
- Wychodzę Martha!- wołam i opuszczam dom. Brunet jak na gentlemana otwiera drzwi do swojego audi i pokazuję ręka, abym wsiadła. Kiedy to robię, zamyka za mną drzwi, a sam po chwili siada obok. Zabiera mnie do małej kawiarni znajdującej się w centrum miasta. Zamawia dwie kawy i ciasto. Siadamy przy jednym ze stolików. Przygląda mi się. Próbuję skierować mój wzrok obojętnie na co, byleby tylko nie patrzeć w jego ciemne tęczówki.
- Więc, co tam u ciebie Selena?- odzywa się jako pierwszy. Jestem zmuszona spojrzeć w jego oczy. Są tak samo piękne jak kiedyś. Takie jakie je zapamiętałam.
- Skłamałabym, gdybym powiedziała, że w porządku.
- Co jest? Nadal martwisz się swoim chłopakiem.- naciska na ostatnie słowo. Już mam zamiar się odezwać, kiedy przerywa nam kelnerka. Kładzie na stoliku dwie kawy i kwa talerzyki z ciastem.
- Tak. Nadal martwię się o niego. A jak u ciebie Zayn?- upijam łyk czarnej cieczy.
- Wydaję się być dobrze. Firma dobrze się rozwija.
- A jak w twoim życiu miłosnym?- pytam zanim zdążam ugryźć się w język. Cholera!
- Tydzień temu zerwałem z narzeczoną.- odpowiada beznamiętnie.
- Co? Dlaczego?- marszczę brwi. Nie wiem czy mam się z tego cieszyć, czy nie. W sumie to teraz oboje mamy już swoje życie. Od dawna nie ma NAS.
- Ona chciała wielki ślub, później dużą gromadkę dzieci i szczęśliwą rodzinę. Ale ja niestety nie modę sobie na to pozwolić. Teraz liczy się firma i to, aby nadal tak dobrze funkcjonowała.- To niewiarygodne jak on mógł się tak zmienić. Sam kiedyś chciał założyć ze mną dużą i szczęśliwą rodzinę. Ale wszystko się posypało.
- A czy ty tego nie chciałeś? Przynajmniej kiedyś.- upijam kolejny łyk.
- Racja. Kiedyś o tym mówiłem, ale wydaję mi się, że ona nie była odpowiednią kobietą do tego.
- Mhm.- przytakuję.
~*~
Wróciłam z chłopakiem gdzieś około 15. Stwierdziłam, że prześpię się dzisiaj u Angel, a jutro już wrócę do siebie. Wychodzę z łazienki umyta i ubrana w koszulkę mojej przyjaciółki i kładę się na łóżku.
- To był dość nudny dzień.- mówię. Obie słyszymy jak ktoś śpiewa. Pod oknem dziewczyny.
Moje dłonie, twoje dłonie
Uwiązane jak dwa statki, dryfujące
Lekkie fale próbowały to zniszczyć
Zrobiłbym wszystko, żeby to ocalić
Czemu tak trudno to ocalić?
Moje serce, twoje serce
Mocno spięte niczym grzbiety książek
Strony pomiędzy nami
Spisane bez zakończenia
Tak wielu słów nie mówimy
Nie chcę czekać aż to przeminie
Sprawiasz, że jestem silniejszy
Przepraszam, jeśli powiem, że cię potrzebuję
Ale wszystko mi jedno, nie boję się miłości
Bo kiedy nie jestem z tobą, jestem słabszy
Czy to takie złe?
Czy to tak źle?
Obie wychodzimy na balkon. Opieram się o barierkę i przyglądam się postaci. To Niall. Stoi pod balkonem An z kwiatami w rękach.
Pomyśl ile miłości zostało zmarnowane
Ludzie zawsze starają się przed nią uciekać
Iść dalej, by uniknąć złamania serca
Ale nie ma niczego przed czym miałbym uciekać
Sprawiasz, że jestem silniejszy
Przepraszam, jeśli powiem, że cię potrzebuję
Ale wszystko mi jedno, nie boję się miłości
Bo kiedy nie jestem z tobą, jestem słabszy
Czy to takie złe?
Czy to tak źle?
Zaczynam się niekontrolowanie śmiać. Wybucham głośnym i niepohamowanym śmiechem. Zginam się w pół i łapię się za brzuch. Zerkam na dziewczynę patrzy z kwaszoną ale i wkurzoną miną na chłopaka.
- Zamknij ryj gnoju i wypierdalaj stąd, albo zadzwonię po policję!- wrzeszczy i wchodzi do środka. Ja zostaję i nadal chichoczę patrząc na chłopaka.
Więc, kochanie, trzymaj się mojego serca, oh
Potrzebuję cię, bym się nie rozsypał
Zawsze będę się trzymać
Bo sprawiasz, że jestem silniejszy
Przepraszam, jeśli powiem, że cię potrzebuję
Ale wszystko mi jedno, nie boję się miłości
Bo kiedy nie jestem z tobą, jestem słabszy
Czy to takie złe?
Czy to tak źle?
Angel znów pojawia się na balkonie, ale tym razem trzyma w dłoniach wiadro z wodą. Zaraz. co ona...
Bum! Na blondynie ląduję cała zawartość zimnej wody. Dziewczyna odwraca się i spowrotem wchodzi do sypialni. Ja zaraz za nią.
- Chciałabym, żeby Justin był taki ''romantyczny''.- obie zaczynamy się głośno śmiać.
~*~
Przez dwa dni opuściłam szkołę. Dziś też nie mogę się skupić. Justin ma wrócić. Nie chciałam mieć tyle zaległości więc zmusiłam się do ruszenia tyłka rano i pojawiłam się w znienawidzonym przez uczniów miejscu. Przyjechałam dziś do szkoły z An. Przyjechała po mnie rano. Kończę już lekcję kiedy zaczepia mnie na korytarzu Colin. O nie!
- Selena!
- Co chcesz?- odwracam się.
- Mam do ciebie prośbę. Znaczy tak bardziej to pytanie. O Justina.
- Nie wiem gdzie jest.- mówię szybko. Odwracam się i idę w stronę wyjścia.
Wychodzę ze szkoły i idę na parking. Idę w stronę auta blondynki, kiedy widzę Justina. Uchylam wargi. Stoi oparty o drzwi swojego audi. Idę szybkim krokiem w jego stronę. Podchodzi do mnie. Popycham go, a w moich oczach pojawiają się łzy.
- Gdzie ty się kurwa podziewałeś?!- naskakuję na niego.
- Selly nie krzycz.- śmieje się.
- Jak mam kurwa nie krzyczeć?! Pięć dni cię nie było! Nic mi nie powiedziałeś! Wiesz jak się martwiłam?! Wyobrażasz to sobie?! Oczywiście, że nie wyobrażasz sobie bo ty nie wiesz co czuję i nigdy nie liczyłeś się z tym!- łzy spływają z moich policzków.
- Selly...- Justin podchodzi do mnie i wyciera dłonią mój policzek. Strącam ją. Odwracam się i odchodzę.- Selena! Czekaj no!
- To koniec!
Przeczytany. Genialny. Czekam na next.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, ale nie potrafię tego inaczej opisać. Po prostu świetny. :3
Coś w nim zmieniłam.
UsuńAle dziękuję<3
Genialny misiu <3
OdpowiedzUsuńDwaj szybko następny :* :*
<3!
Usuń