piątek, 19 lutego 2016

Rozdział 18. The Heart Wants What It Wants

Wygląda na to że Justin dał sobie już ze mną całkowity spokój.Bo w końcu już tyle dni nie pisze do mnie. Ani nie próbuję się dodzwonić. Sama w końcu tego przecież chciałam, to moja wina, ale także jego. 
Nieznany: To poznajmy się.
W sumie to czemu by nie? W końcu jestem wolna. I mogłabym w ten sposób zrobić na złość Bieberowi. 
Ja: Wracam do Los Angeles za tydzień. Możemy się wtedy spotkać:)

~Angel~
Jezus moja głowa! Ledwo otwieram oczy i rozglądam się po pomieszczeniu.
- Chwila...to nie nasz apartament.- mówię sama do siebie. To nie apartament, w którym mieszkałam na czas pobytu w NY z Seleną. A więc gdzie ja jestem? Podnoszę sie ledwo z łóżka i zauważam, że jestem naga. Owijam się szybko szlafrokiem lezącym na podłodze i wchodzę do łazienki, z której słyszę szum wody.
- Chryste to ty?!- podskakuję kiedy widzę blondyna.- Co ja tutaj robię?
- Cześć kochanie.- wychodzi spod prysznica i zmierza w moją stronę, ale w porę się odsuwam. 
- Co ja tu robię i jak sie tu znalazłam.- syczę przez zaciśnięte zęby.
- Pieprzyłem cię wczoraj. Tak jak dawniej.- uśmiechnął się szyderczo. Moja buzia raptownie otworzyła się najszerzej jak mogła. 

~Selena~
Kurwa! Biegnę do łazienki i podnoszę deskę od toalety. Już po raz drugi dziś wymiotuję. Co jest? Zatrułam się czymś? No bo błagam nie mówcie mi, że jestem chora akurat teraz, kiedy jestem w Nowym Jorku. Kiedy mdłości przechodzą podnoszę się i opłukuje buzię wodą. Myję zęby i wracam spowrotem do pokoju. Czuję się strasznie, jest mi ciągle niedobrze, mam wyższą temperaturę ciała i co chwilę chcę mi się sikać! Ja tego dłużej nie zniosę. Jeszcze bolą mnie tak cholernie piersi, a miałam iść dziś z Angel na zakupy. Wracając do Angel. Nadal kurwa nie wiem, gdzie ona jest!
- Jestem!- w drzwiach staję blondynka.
- Chryste, gdzie ty się podziewałaś całą noc?!- uwieszam się jej na szyi.
- Oj zdziwisz się.

                                                                 ~*~
Mimo mojego stanu i tak postanowiłam, że wybiorę się na te chore zakupy. Bo w końcu je kocham i nie mogłabym sb ich oszczędzić w tym mieście. Byłyśmy w jednej z galerii, kiedy po raz kolejny zrobiło mi się strasznie niedobrze. Bez jakiegokolwiek uprzedzenia dziewczyny pobiegłam do toalety w budynku. 
Kiedy byłam w jednej z kabin i nachylałam się nad toaletą. Angel musiała oczywiście coś powiedzieć.
- Em, Sel. Ty i Justin zabezpieczaliście się tak w ogóle? 
- Jasne, że tak brałam tabletki, ale kiedy rozstałam sie z nim przestałam. Po co miałam się nimi faszerować.W czasie, kiedy zniknął też kilka razy zapomniałam ich wziąć. A co to za pytanie?- zmarszczyłam brwi i wyszłam z kabiny, podeszłam do umywalki i wypłukałam wodą usta. 
- Chryste Selena! Nie wiesz, że nie można odstawiać tak od razu tabletek.- dziewczyna łapie się z głowę i opuszcza ją.- Ty możesz być w ciąży, idiotko!- wykrzykuję, a ja zamieram. 
Jezus, od tygodnia spóźnia mi się okres, a przecież nigdy tak nie było. Ale przecież to mógł być przypadek. 
- An nie.- powiedziałam płaczliwie.- Ja sie zabiję jeżeli w wieku 17 lat, zostanę matką. 
- Spokojnie Selena. Chodź, kipimy test i go zrobimy.
- A co jak wyjdzie pozytywnie?- w moich oczach wzbierają się łzy. Ne chcę sobie psuć życia dzieckiem. Nigdy nie chciałam mieć dzieci. Mimo, że lubię zajmować się moim chrześniakiem, nie wyobrażam sobie siebie w roli matki. Na dłuższą metę nie wytrzymałabym.- Ja usunę ciążę.- powiedziałam bez zastanowienie. Byłam skłonna to zrobić. Nie chciałam dzieci. 
- Najpierw się upewnimy tak? No chodź.

                                                                        ~*~
Patrzę na test i zasłaniam ręką usta. Kurwa stało się to czego najbardziej się obawiałam. Kiedy zobaczyłam dwie czerwone kreski, rozpłakałam  się na dobre. Nie chcę tego dziecka. 
- Trzeba to jak najszybciej załatwić Selena.- Angel przytula mnie.- Powinnyśmy wrócić do LA i poszukać znajomego lekarza. Za młoda na to jesteś i przyznajmy. Byłabyś fatalną matką.- śmieję się sztucznie, ale mnie jakoś to nie bawi. Nie teraz. Nie z ta myślą, że mogę zostać matką, czego szczerzę nie chcę. Przynajmniej nie w takim wieku. 
- Zadzwonię do Justina.- mówi.
- Co?! Nie! Oszalałaś?! On mi nie pozwoli usunąć dziecka!- krzyczę i próbuję wyrwać jej mój telefon, ale na marne. Po czterech sygnałach szatyn odbiera. 
- Selena, żabciu. Co się stało, że się do mnie odzywasz.- wyraźnie słychać, że się teraz cieszy.
- To ja Angel. Justin, Selena jest w ciąży.- po słowach blondynki, zapanowuję długa i pusta cisza, która aż mnie przeraża. No niech on coś teraz kurwa powie.
- Justin?- szepczę. No niech się w końcu odezwie.
- Selly to prawda?- pyta wystraszony.
- Zrobiłam test i wyszedł pozytywny.- moje oczy znów robią się mokre. 
- Selly, kochanie. Jesteście jeszcze w NY.- boże. Justin Bieber po raz pierwszy w moim życiu powiedział do mnie ''kochanie''. I to tak powiedział... I do tego było potrzebne mu dziecko? Którego i tak mam zamiar się pozbyć. 
- Tak.- odpowiada An.
- Przylecę najszybciej jak się da. Do zobaczenie Selly.- rozłącza się.
Ale ja nie chcę mieć z nim już nic wspólnego. 
A może jednak chcę?
No kurwa! Sama nie wiem. Jednak nadal go kocham, a kiedy usłyszałam jak powiedział do mnie ''kochanie'' całkiem zmiękłam. 
Położyłam się na dużym łóżku i schowałam warz w poduszkę. To najgorszy dzień w moim życiu. Nie chcę myśleć co by było, gdyby rodzice się dowiedzieli.
Angel włącza telewizor i kładzie się za mną. Leżymy tak jakby '' na łyżeczkę. 
- Nie chcę być matką, An.
- Wiem, no ja też bym nie chciała, Masz dopiero 17 lat, za miesiąc kończysz 18. Masz na to jeszcze czas. Spokojnie załatwimy to. Nikt poza naszą trójką i doktorem nie będzie wiedział, że byłaś kiedykolwiek w ciąży.


Budzę się o 22. Spałam aż 5 godzin. W nocy znowu nie zasnę. Słyszę jak Angel rozmawia z kimś w drugim pokoju, salonie. Tak to Justin. Zwlekam się z łóżka i wchodzę do pomieszczenia w którym się znajdują. Wzrok Justina wędruję na mnie, a już po chwili czuję jak jego silne ramiona oplatają moją talię, a twarz chowa w moich włosach. Nie opieram się temu. 
- Nie pozwolę ci usunąć dziecka Selly.- odsuwam się niemalże natychmiast od niego.
- Co? To chyba nie od ciebie zależy czy je usunę czy nie.- marszczę brwi. 
- Jestem jego ojcem.- wskazuję na mój brzuch.- I nie pozwolę pozbawić cię jedynej rzeczy, która może utrzymać mnie przy tobie. 
- Ja zdecyduję.- odpowiadam i spuszczam wzrok bo czuję, że zaraz się rozpłaczę. 
- Nie. Nie zgadzam się i koniec. Chcę z tobą być Sel. Z tobą i tym dzieckiem. Skoro to jest jedyna szansa dla nas.
- No chyba żartujesz?- on chcę tylko to dziecko, abym dalej z nim była. Chce je wykorzystać. Nie martwi się tym, że ono zniszczy nam życie.
- Najpierw jedziemy do lekarza. Tu w NY. Bo nie jest pewne, że naprawdę jesteś w ciąży.- wtrąca się An. 

                                                                              ~*~
- O tuż pani Gomez...- zaczyna ginekolog.- Wszystko wskazuję na to że pani... 

*****************************************************
Rozdziały nie są jak na razie długie. 
Ale myślę, że poprawię się, kiedy dojdzie do tego momentu, którego chcę...
<3!


2 komentarze: