środa, 24 lutego 2016

Rozdział 20. Human

- To nie powinno się wydarzyć.- wstaję jak poparzona i zaczynam się ubierać, kiedy dochodzi do mnie to co właśnie zrobiłam. Czemu jestem tak głupia i dałam się sprowokować?
- Co?- unosi się na łokciach i patrzy na mnie ze zmarszczonymi brwiami.
- Zapomnijmy o tym co przed chwilą miało miejsce. Zrobiłam to pod wpływem chwili. Wcale tego nie chciałam.- właśnie w tym momencie skłamałam.
- O czym mi ty teraz pierdolisz?- zdenerwował się.- Najpierw sama chcesz się ze mną pieprzyć, a później, że jednak kurwa nie chciałaś? O co ci w końcu chodzi?
- O nic Justin. Na razie.- żegnam się i wychodzę biorąc po drodze torbę i szpilki. Przerzucam torbę przez ramie i zakładam szpilki czekając na widne. Wchodzę do środka i wciskam ''0''. Po kilku minutach wychodzę z budynku i wsiadam do pierwszej lepszej taksówki. Podaję kierowcy adres Angel i opieram głowę o szybę, kiedy kierowca już rusza.

                                                                      ~*~
- Nie mów mi, że znów się z nim przespałaś?- blondynka przewróciła oczami, widząc jak przygryzam zdenerwowana wargę.- Selena kurwa mać! Co się z tobą dzieje? Gdzie jest ta moja cudowna przyjaciółka co wcześniej? Gdzie ta przyjaciółka, z którą mogłam się pośmiać. Gdzie ta moja wredna i zabawna Sel? Jak mogłaś się tak zmienić przez tego palanta? Jak mogłaś mu znów się oddać? Też przespałam się z Niallem, ale myłam wtedy pijana. A ty na trzeźwo pozwalasz się tak traktować Bieberowi. Selena musisz się...
- Co powiedziałaś?- przerywam jej wkurzona.- Przespałaś się z Horanem?! Czy ty oszalałaś?
- Nie jesteś lepsza, Selena.- krzyżuje ręce na piersiach.
- Dobra może masz racje co do Biebera. Ja obiecuję, że więcej nie będę miała już z nim nic do czynienia. Ale ty musisz mi obiecać, że nie będziesz chciała wrócić do Horana.
- Nie mogę ci tego obiecać.- stęka.
- Angel!
- Dobrze wiesz, że gdzieś głęboko nadal coś do niego czuję.
- Jesteś głupia.- śmieję się z pogardą.
- Kurwa mówisz mi, że to ja jestem głupia, ale ty jesteś nie lepsza wiesz? Wchodzisz do łóżka chłopakowi, którego prawie w ogóle nie znasz. Pieprzysz się z nim tak jakbyś była jakąś dziwką!- otwieram usta ze zdumienia. Nie wieże jak moja najlepsza przyjaciółka mogła mi coś takiego powiedzieć. Jak? W moich oczach pojawiają się łzy.
- Sel, przepraszam. Ja nie chciałam. To z nerwów. Ja...
- Zamknij się już! Nie mam ochoty z tobą rozmawiać.- wychodzę.
- Selena, czekaj!- słyszę za sobą głos blondynki, ale już się nie odwracam.
Tutaj nie jeżdżą żadne taksówki, więc muszę iść na pieszo. Trochę trudno iść w sukience i szpilkach 2 km, ale no jakoś muszę. Kiedy jestem już na posesji widzę samochód mojej siostry. Ciekawa jestem po co przyjechała. Nigdy bez jakiegoś konkretnego powodu nie zaszczycała nas swoją obecnością. Próbuję wejść do domu, ale uniemożliwiają mi to zamknięte drzwi. Szlak! Nie wzięłam kluczy. Okrążam wille dookoła i wchodzę tylnymi drzwiami.  Atakuję mnie już w drzwiach mój kochany siostrzeniec. Już sam chodzi, jak słodko. Łapię go na ręce i całuję w policzek.
- Gdzie mamusia?- pytam rozglądając się za Lucy.
- Jestem.- wchodzi do salonu uśmiechnięta od ucha do ucha.
- Czemu przyjechaliście?
- Musieliśmy odebrać kuzyna Jacoba od jego rodziców no i wpadliśmy.- nie znam rodziny partnera mojej siostry. Raz, czy dwa widziałam tylko jego rodziców. Może być nawet ciekawie poznać jego kuzyna.- I chciałam cię o coś poprosić.- mówi kiedy wchodzimy do kuchni. Siedzi tam Jacob z przystojnym brunetem.
- Cześć Jacob.- witam się z nim buziakiem w policzek.
- Jai.- chłopak podaję mi rękę. Mierzę go wzrokiem i uśmiecham się.
- Selena. Jaką masz prośbę do mnie Lucy?- poprawiam sobie chłopca na rękach.
- Żebyś zajęła się małym przez kilka dni. Chcemy z Jacobem wyjechać gdzieś i odpocząć. Wiem, że masz ferie, jeżeli nie chcesz to trudno wynajmiemy niańkę. Chociaż byłabym spokojniejsza gdybyś to ty się nim zajmowała.
- No pewnie, że zajmę się nim. Jak coś mama mi pomoże. Była z ojcem na Bora Bora. Wrócili niedawno. To może zająć się też trochę wnuczkiem. 
- To świetnie. Jacob przynieś rzeczy Tobyego z samochodu. 
- Nie chcę mi się.- jęknął chłopak wygodnie rozciągnięty na kanapie w salonie. 
- Ja pójdę.- odezwałam się zdejmując swoje szpilki. 
- Pomogę ci.- obok mnie pojawił się Jai.
Chwyciłam jedną torbę malca, a chłopak dwie pozostałe. Ciekawa jestem w takim razie na ile Lucy chce wyjeżdżać. Zaniosłam wraz z chłopakiem torby do mojej sypialni. Nadal trzymałam chłopczyka na rękach. Już zaczynały mnie boleć. Postawiłam Tobyego na podłodze i złapałam się za plecy.
- Może zrobić ci mały masaż?- zaśmiał się Jai, a ja spojrzałam na niego jak na idiotę. 
- Jai jest masażystą. Bardzo dobrym.- odzywa się Lucy.
- No skoro tak to chyba skorzystam.- uśmiecham się zalotnie. 
- Więc się rozbierz.- nakazuję mi, a ja ponownie gromię go wzrokiem.- Miałem na myśli do pasa.- śmieje się.
Wchodzę do garderoby i chwytam z niej szare dresy. Ubieram je, a piersi okrywam białym ręcznikiem. Wchodzę do pokoju i kładę się na łóżku. Po chwili czuję jak ktoś siada na moim tyłku. 
- Ała! Mógłbyś trochę schudnąć.- śmiejemy się razem. 
- Dzięki mnie plecy przestaną cię boleć, więc leż cicho!

                                                                             ~*~
Faktycznie po tym masażu Jai'a czuję się lepiej. Nie jestem już tak spięta. Lucy, Jai i Jacob pojechali jakąś godzinę temu, a ja zostałam sama z Tobym. Mały śpi słodko obok mnie, a ja oglądam tv. Dostaję sms'a.
Od Justin: 
Mogę do ciebie przyjechać?

Wow! To chyba pierwszy raz kiedy Bieber mi się o coś pyta. Ale coś sobie obiecałam.

Do Justin: 
Nie. 

Od Justin: 
Proszę Selly. Chciałbym ci coś powiedzieć. Chyba coś bardzo ważnego. Przynajmniej jak dla mnie.

Do Justin: 
Powiedziałam NIE.

Nie odpisał już. Nie mam zamiaru ulegać po raz setny. On myśli, że przybiegnę do niego za każdym razem kiedy on tylko tego chce. Ale tym razem się pomylił. Ja juz mam dosyć. Spojrzałam na słodko śpiącego Tobyego. Moja siostra ma wielkie szczęście, że go ma. Ja nie chcę jak na razie dzieci, ale to nie znaczy, że nie zamierzam ich wcale mieć. Boję się ciąży i takich tam, ale myślę, że po 30-stce dałabym rade. 
Wstaję i idę wziąć prysznic. Jest już 21. Tobyego już dawno wykąpałam, teraz czas na mnie. Kiedy zmyłam już swój make up, umyłam się i ubrałam w dresy i top schodzę do kuchni po coś do picia. Kiedy schodzę z ostatniego stopka i jestem w holu do domu wchodzą rodzice. 
- Nie śpisz jeszcze?- pyta mama.
- Jest 21.- śmieję się.- Była Lucy. Podrzuciła mi na kilka dni Tobyego. 
- Co? Ale ja i ojciec wyjeżdżamy na kilka dni. Ojciec wyjeżdża w sprawach służbowy, a ja razem z nim. 
- Eh, trudno. Dam sobie jakoś sama radę.- wzdycham i wchodzę do kuchni. Wtedy dostaję kolejnego sms'a, ale już nie od Justina.

Od Angel:
Sel tak cię przepraszam. Wiesz, że nie mówiłam tego na poważnie:C

Do Angel: 
Wiem An:3 Nie gniewam się już:*<3 Kocham cię.

Od Angel:
Ja ciebie też<3!

- Selena Justin do ciebie.- słyszę głos mamy z holu. Zamieram.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz